Gdy jesień ma się ku końcowi, sterty zalegających w ogrodach i na podwórzach liści zaczynają być problemem. Jak należy sobie z nimi radzić, by nie uprzykrzać życia sąsiadom i nie narazić się na wysoką karę?
Jeszcze przed rozpoczęciem jesiennych porządków dobrze jest się zastanowić, jakie mamy możliwości na pozbycie się bioodpadów. Zgodnie z zasadami narzuconymi przez straż miejską, liście powinny być dostarczane do najbliższego punktu utylizacji. Informacji o tym, gdzie takie miejsca się znajdują, można zasięgnąć albo bezpośrednio u straży, albo u firm odpowiedzialnych za wywożenie pozostałych śmieci. Dopiero wówczas, gdy w naszej gminie nie ma żadnego odpowiednio przystosowanego miejsca do palenia liści, możemy zrobić to sami bez narażania się na karę grzywny. Nie oznacza to jednak, że nie obowiązują tu inne zasady:
– liście mogą być spalane w miejscu niezagrażającym ludziom i zwierzętom, najlepiej oddalonym od gęstych zabudowań;
– należy to robić małymi partiami, tak, by ogień nie rozprzestrzenił się za bardzo, a dym i zapach nie były uciążliwe dla sąsiadów;
– pod żadnym pozorem nie można palić razem z liśćmi innych śmieci.
Jeśli już dowiemy się, gdzie w okolicy znajduje się urządzenie do palenia odpadów roślinnych, będziemy potrzebowali dużych, mocnych worków do ich przewiezienia. Te przeznaczone na odpady ogrodowe można nabyć w sklepach z artykułami do domu i ogrodu, ale też w zwykłych marketach – znajdziemy w nich np. serię Big&Strong od Paclana. To wyjątkowo wytrzymałe, pojemne worki dostępne w różnych rozmiarach: 120L, 160L i 240L. Dzięki temu nie będzie problemu z transportem dużej ilości liści, a mocne tworzywo, z którego produkt jest wykonany, nie zawiedzie nawet wtedy, gdy będzie musiało zmierzyć się ze sporym ciężarem.