Od lat toczy się dyskusja o zasadności istnienia reliktu z czasów PRL-u, jakim są Rodzinne Ogrody Działkowe. To enklawy zieleni w miastach, dające możliwość odpoczynku na łonie przyrody zwłaszcza przez osoby starsze i mniej zamożne, które nie mogą pozwolić sobie na dłuższe wyjazdy turystyczne. Pozwalają na swobodniejszy styl życia w mieście, a dodatkowo można na nich uprawiać własne warzywa i owoce, zasilając domową spiżarnię.
W Polsce jest blisko milion działek zrzeszonych w ok. 5 tys. ROD-ów. Specyfiką takich nieruchomości jest to, że są one tak naprawdę dzierżawione, a nie stanowią pełnej własności osób, które z nich korzystają. Nie wszyscy działkowicze mają tego świadomość – zwłaszcza ci, którzy nabyli je w ostatnich latach na podstawie umowy spisanej u notariusza i zapłacili za nie niemałe kwoty, czują się pełnoprawnymi posiadaczami tych swoiście pojętych nieruchomości i nie wyobrażają sobie, że mogą ją teraz stracić w dość szybki sposób. Jedynym plusem statusu prawnego działki ROD jest fakt, że nie może ona podlegać egzekucji komorniczej z uwagi na to, że prawo jej własności nie jest prawem samodzielnym, lecz powiązanym z działalnością zarządu ROD.
Wszystkiemu winne jest znowelizowane prawo planistyczne, które miało ukrócić działania tzw. patodeweloperów, a tymczasem zakłada również, że od 2025 roku w nowo powstających planach zagospodarowania przestrzennego na wielu terenach nie będzie można już usytuować ogródków działkowych. Wynika z tego, że istniejące od dziesięcioleci ogródki działkowe, które nie zostały ujęte w przeszłości w takich planach, nie będą mogły być do nich już wpisane. Zmniejszyła się też liczba terenów odpowiednich pod zabudowę działkową (zostały one określone w ustawie jako tereny zieleni i rekreacji oraz tereny zabudowy wielofunkcyjnej z zabudową wielorodzinną i z zabudową jednorodzinną). To może skutkować likwidacją wielu ROD-ów.
Szacuje się, że na podstawie nowych przepisów średnio połowa działek zniknie w najbliższych latach z krajobrazu miast. Pora więc, by działkowcy zaczęli upominać się o swoje prawa, by nie stracić tej ważnej sfery swego życia, pozwalającej realizować hobby i miło spędzać wolny czas.