Zawsze z pewną obawą podchodzę do testowania nowej maskary.Trudno mi powiedzieć, czym to jest powodowane. W tej kwestii, od dobrych kilku lat, mam swojego ulubieńca.
Mogę więc śmiało powiedzieć, że znalazłam ideał.
Zamiennika nie szukam.
Życie troszkę zweryfikowało plany i swój ideał musiałam odłożyć na bok.
Portal Uroda i Zdrowie kilka tygodni temu obdarował mnie zestawem kosmetyków Eveline.
W paczce znalazłam między innymi maskarę, którą chcę dzisiaj przybliżyć.
Przyznam, że gdy zobaczyłam napis '5D false definition ’ to się przeraziłam.
Gdy zobaczyłam kształt szczoteczki, przeraziłam się jeszcze bardziej!
Myślę, że warto tu wspomnieć o moich wymaganiach względem każdej maskary. Z racji tego, że 'bozia’ obdarzyła mnie długimi rzęsami, najchętniej zrezygnowałabym z wydłużenia.
Problemowe to troszkę, gdyż praktycznie każda maskara nam to zapewnia.
W mniejszym lub większym stopniu, ale zapewnia. To czego oczekuję bezwzględnie, to podkręcenie i rozdzielenie.
I delikatne pogrubienie. Nie lubię efektu sztucznych rzęs. Kilogramy tuszu są nie dla mnie.
U mnie ma być delikatnie i kobieco.
Pierwsze co zrobiłam przed użyciem maskary, to przeczytałam słowa/obietnice producenta. Całkiem sporo napisał.
Nie pomyślałabym, że to różowe/fioletowe maleństwo może być tak wielofunkcyjne.
Powinno ekstramalnie wydłużać, rozdzielać i pogrubiać.
O podkręceniu jest też słów kilka, na szczęście.
Co więcej, maskara ma również odżywiać rzęsy!
Jak widać, pełne spektrum działania!
A jak wyszło w praktyce ? Bałam się tej szczoteczki ;) Jak się okazało zupełnie niepotrzebnie.
Przepięknie rozdziela rzęsy, to zauważyłam od razu.
Dobrze je pokrywa i rozprowadza tusz.
Docieram nią nawet do tych najkrótszych rzęs.
Dolnych nie maluję nigdy :)
Genialnie wydłuża, na moje nieszczęście :)
I podkręca! Naprawdę podkręca, wręcz unosi.
Polemizowałabym tylko z pogrubieniem.
Mnie osobiście to odpowiada, ale tak jak wspominałam wcześniej, lubię delikatny efekt.
Bardzo podoba mi za to się też intensywność koloru. Bardzo czarna czerń!
Dwie warstwy wyglądają idealnie.
Maskarę stosuję od prawie trzech tygodni. I w tym czasie dwa razy się osypała. Nie wiem od czego to zależy.
Cena: około 13 zł
Pojemność: 9 ml
Myślę, że jest to kosmetyk warty przetestowania. Ja się z nim polubiłam. Nawet bardzo :)
Testowała:
aneta – Emocjonalna czarownica. Zawodowa panikara. Szczęśliwa kobieta. Od kilku miesięcy ciekawska blogerka.
Prowadzi bloga: http://milena81.blogspot.com/