W ramach Wielkiej Akcji Testowania z naszym portalem prezentujemy poniżej recenzję blogerki kaczkazpieklarodem.blogspot.com która miała możliwość testować kosmetyki Tołpa
W moje ręce wpadły trzy egzemplarze maseczek TOŁPA – odżywcza maska-peeling regenerująca, maska-kokon odżywczo-regenerująca na twarz, szyję i dekolt oraz maska-kompres nawilżająco-odprężająca na twarz i pod oczy.
Zacznę może od maski-kompresu nawilżająco-odprężającej, gdyż to właśnie ona była moją faworytką. Spośród wymienionych masek ma zdecydowanie najbardziej gęstą, kremową konsystencję. Zapach świeży, dobrze wyczuwalny, ale nie drażniący.
Aplikacja łatwa i komfortowa, maska idealnie otula skórę faktycznie tworząc nawilżający kompres. Z jej działania byłam niesłychanie zadowolona – skóra stała się bardziej miękka, delikatna i przede wszystkim wyczuwalnie nawilżona.
Mam wrażenie, że ta maseczka delikatnie chłodzi skórę, przez co odczuwa się niesamowity efekt ukojenia. Naprawdę rewelacyjny produkt nawet dla osób z bardzo przesuszoną skórą.
Skład prawie idealny – bogaty i przyjazny.
Drugie miejsce zdobyła maska-peeling regenerująca. Tutaj już samo opakowanie wywołuje falę pożądania – czarna róża, którą uwielbiam, zapach jednak zgoła nie różany, a słodki i smakowity, dla mnie przypominający ciasteczka. Mniam! :)
Konsystencja dość gęsta jednak łatwo rozprowadzająca się na skórze. Drobinki peelingu dość duże, ale nie drażniące. Niestety jest ich dość mało i wiele z nich zostaje w opakowaniu, co widać na zdjęciu poniżej. Również pojemność jednej saszetki okazała się być dla mnie nieco zbyt mała – niby 6 ml tak jak w wypadku innych wersji, ale odczuwałam niedosyt.
Sam efekt jednak godny podziwu – skóra gładka i miękka, wręcz aksamitna. Zdecydowana poprawa nawilżenia i odżywienia, a do tego świetny relaks.
Skład również zasługuje na pochwałę.
Trzecie miejsce przypadło w udziale dla maski-kokonu odżywczo-regenerującej. Nie oznacza to, że maska jest zła, bo wręcz przeciwnie – jest lepsza niż wiele innych masek, które poznałam do tej pory. Po prostu poprzedniczki wyżej opisane bardziej wpasowały się w mój gust.
Konsystencja tego wariantu nieco mnie zaskoczyła, hasło „maska-kokon” wywoływało we mnie skojarzenie z czymś gęstym, bardzo treściwym – okazało się jednak, że przypomina bardziej średnio gęsty mus. I nie było to niemiłe zaskoczenie :) Zapach maseczki przypomina coś owocowo-miodowo-kremowego. Bardzo przyjemny :)
Maseczka nałożona na skórę staje się bezbarwna pod wpływem ciepła. Niestety przez te kilkanaście minut wyglądamy jak byśmy posmarowali się smalcem, bo silnie się błyszczy :) Końcowy efekt jest jednak naprawdę zadowalający – maseczka intensywnie odżywia i uelastycznia skórę. Nawet najbardziej napięte i przesuszone miejsca zostają ukojone. Niemniej jednak moją cerę nieco obciążała, dlatego wrócę do niej raczej dopiero zimą.
Skład zadowalający, choć chyba poprzedniczki miały większe pole do popisu.
Jak już pisałam każda z maseczek to dwie saszetki po 6 ml, do kupienia np. w Rossmannach. Cena ok. 8 zł. Ja jestem maksymalnie zaskoczona i oczarowana, uważam, że cena naprawdę jest adekwatna do ich jakości, a już gdyby trafić na promocję, to będę brała w ilościach hurtowych.
Kosmetyki do pielęgnacji twarzy z Tołpy mają u mnie wielkiego plusa i już wiem, że chcę poznać więcej!
Testowała:
kaczkazpieklarodem.blogspot.com
zobacz również: