Marion, Mleczko chroniące włosy przed działaniem wysokiej temperatury

11 maja 2012, dodał: Redakcja
Artykuł zewnętrzny

Wśród kosmetyków, które otrzymałam do testów od portalu Uroda i Zdrowie, znalazło się także Mleczko chroniące włosy przed działaniem wysokiej temperatury, firmy Marion. No i już na wstępie pojawił się problem, jak to to zrecenzować. Nie tykam moich włosów ani prostownicą, ani lokówką, a suszarką jakieś 5 razy w roku. Już się chciałam poświęcić dla dobra nauki i wygrzebać suszarkę z otchłani szafki, gdy przyszło olśnienie: wykorzystam moją współlokatorkę! :D

Tak sobie pomyślałam, że jest idealnym króliczkiem doświadczalnym, bo: a) suszy włosy suszarką po każdym myciu b) nie używa żadnych odżywek, masek, nic a nic (dziwne, ale prawdziwe ;)) c) widzę ją (więc jej włosy też ;)) każdego dnia, od kilku lat, więc stwierdziłam, że jak coś się zmieni, to zauważę. Trochę pomarudziła, ale w końcu zgodziła się pomóc.
Według producenta:   Mleczko stworzone specjalnie do ochrony włosów narażonych na działanie wysokiej temperatury podczas używania suszarki, prostownicy lub lokówki. Unikalna formuła zawiera kopolimery, które pozostawiają na włosach specjalny film zabezpieczający włosy przed wysuszeniem, dzięki czemu stają się one mocniejsze i łatwiej się rozczesują.

  • nadaje włosom zdrowy wygląd i jedwabisty połysk
  • zapobiega puszeniu i elektryzowaniu się włosów
  • włosy są  miękkie i bardziej elastyczne

Mleczko znajduje się w  150 ml tubie, zamykanej na klapeczkę, więc nie trzeba nic odkręcać mokrymi łapkami. Łatwo wydobyć tyle produktu ile potrzebujemy. Mleczko ma jak dla mnie konsystencję klasycznej odżywki. Spodziewałam się, że będzie rzadsze, a jest w sam raz. Pachnie bardzo przyjemnie, jak mleczko kokosowe. Zapach nie utrzymuje się na włosach po zmyciu. Ani mi, ani mojej anonimowej testerce (w skrócie AT ;P) mleczko nie obciążyło włosów. Zgodnie z obietnicą producenta nie puszyły się, ani nie elektryzowały. Po moich włosach w sumie nie było widać poprawy wyglądu (no tylko baby hairki mniej odstawały ;)), ale u AT faktycznie było widać różnicę na plus. Z tym, że no ona zwykle NIC takiego nie używa, więc możliwe, że cokolwiek innego też by zrobiło różnicę.

A co do głównego zadania mleczka, czyli ochrony przed wysoką temperaturą, to raczej nie da się tego jakoś sensownie ocenić. Chyba, że bym sobie połowę włosów prostowała z mleczkiem, a drugą połowę bez. I to przez kilka miesięcy :P W każdym razie miło wierzyć, że to działa. No ja, jak już wspominałam, staram się nie męczyć moich włosków żadnym ciepłem, więc jak już byłabym zmuszona, to na pewno z jakąś ochroną.

Dla zainteresowanych, w serii można znaleźć jeszcze Serum i Mgiełkę:
Testowała:

Sia – lat 21, mała, słodka i urocza studentka. Każdą wolą chwilę spędzam w drogeriach w poszukiwaniu coraz to lepszych, nowych kosmetyków, bo po prostu sprawia mi to wielką przyjemność. Zaczęłam pisać bloga, ponieważ w moim otoczeniu raczej nikt nie wykazuje zbytniego entuzjazmu z powodu nowego błyszczyka, a w internecie zawsze znajdzie się ktoś, kto przeczyta moją notkę i się z tego powodu ucieszy ;) Blog zwie się Sia’s Obsessions.
Prowadzi bloga: http://siiia.blogspot.com/
Oliwkowy balsam do ciała MARION ,