Soczysta proza lat 70. Na wesele niezbyt już młodej i niezbyt urodziwej córki bogatego gospodarza z miejskim lowelasem o przyprószonych siwizną skroniach zjechali się goście z miasta oraz miejscowi prominenci, m.in.: prezes GS-u, milicjant, dyrektor Kółka Rolniczego. Każdy z nich przybył tu w określonym celu. Atmosferę wesela autor buduje poprzez świetne opisy poszczególnych jego uczestników, a zwłaszcza wyznającej swobodę obyczajową łowczyni bogatych, choć niestety już cudzych, mężów. Z tego niedługiego opowiadania wyłania się obraz Polski i Polaków, których jednoczy wódka, zaś dzieli wszystko inne…