Długo szukałam dobrej i trwałej nudziakowej pomadki. Kiedy w paczce do testów zobaczyłam pomadkę z Make Up Factory to bardzo się ucieszyłam. Niestety długo musiała poczekać aż będę mogła ją przetestować, ale w końcu się doczekała.
Jestem nią naprawdę zachwycona. Zamknięta w gustownym i solidnym opakowaniu szminka ślicznie prezentuje się na ustach. Niżej przedstawiam połowę ust z pomadką i połowę bez. Różnica jest sutbtelna, nienachalna. Naprawdę bardzo mi się podoba.
Nie wysusza ust, jest trochę 'wilgotna’. Zjada się równomiernie, ale pod względem wytrzymałości może konkurować ze szminkami Rimmela – lasting finish – więc jest naprawdę dobrze.
Niestety nie jestem w stanie powiedzieć co to za kolor, ewentualnie jego numer – tutaj minus za to, że muszę się domyślać co jest numerem, a co nie (chyba, że tylko ja mam takie dziwne oznaczenie pod spodem).
Podsumowując produkt dobry i trwały – zarówno zawartość, jak i opakowanie. Godny polecenia!
Kolejnym produktem tej samej firmy jest liner w jasnym złoto-srebrnym kolorze. Jest mi ciężko sprecyzować jaki to dokładnie kolor, bo pod różnymi kątami wygląda inaczej. Na zdjęciu wyszedł akurat na srebro z drobinkami.
O ile do samego koloru i utrzymywania się na powiece nie mam nic złego do powiedzenia, o tyle do samej aplikacji mam pewne zarzuty. Jak widać na zdjęciu produkt nie chce się równomiernie rozprowadzać. Każda kolejna poprawka powoduje, że w miejscu, którym dotykamy pędzelkiem tworzy się prześwit, a produkt zbiera się po bokach. Trzeba się wprawić w malowaniu tym linerem, żeby malować się dobrze.
Ale nie jest tak źle, ponieważ z powodu jasnego koloru nawet te niedoskonałości są słabo widoczne.
Liner ładnie rozświetla i odświeża spojrzenie. Na początku nie wiedziałam do czego go używać ale wpadło mi do głowy, żeby pomalować nim wewnętrzny kącik oka. Wypadł naprawdę dobrze i wygląda tam bardzo fajnie. Brokat nie rozłazi się po całej twarzy. Jeśli damy mu zaschnąć to utrzyma się na powiece cały dzień. Z demakijażem również nie ma problemów.