Cóż jest ważnego w miłosnej historii poza uczuciem?
Oczywiście, że usta! Zmysłowe, kuszące, pociągające, aż w końcu dążące do upragnionego pocałunku. Ingrid przygotował pomadkę w płynie, która doskonale spełni wszystkie powyższe zadania.
Bardzo spodobała mi się górna część pomadki. Srebrna z delikatnym motywem czarnych kwiatów i motyli. Zastanawiałam się jak będzie wyglądał kolor na moich ustach i nie zawiodłam się, mając nadzieję, że dobrze.
Zaraz po otwarciu mam w zwyczaju powąchać produkt. Tak też zrobiłam. I? I poczułam się jak zakochana nastolatka. Zapachniało latem, beztroską i gumą balonową!
Pewnie gdybym była troszkę młodsza oblizywałabym usta, licząc, że uda mi się poznać jej smak. Tego akurat nie polecam ;)
Z tego co orientowałam się wcześniej, produkt można kupić w kolorach: ciemnej czerwieni, czerwieni, oranżu, koralu, fuksji, pudrowym różu i beżu.
Miałam okazję spróbować – czerwieni.
Kolor jest bardzo przyjemny, soczysty, bardzo wakacyjny.
Pomadka nie klei się na ustach, ani nie zasycha całkowicie.
Nie rozlewa się w torebce.
Idealnie nanosi się na aplikator i bez trudu się rozprowadza.
Czuję, że usta są nawilżone, wyglądają ładnie.
A ja ? Ja mogę rzucić wszystko i iść się całować !
Z tego co widziałam w drogerii, cena jest bardzo przystępna, ok. 10 zł.