Lawendowa sól do kąpieli Dr Nona – opinia

26 marca 2014, dodał: Redakcja
Artykuł zewnętrzny

W ramach Wielkiej Akcji Testowania z naszym portalem prezentujemy poniżej recenzję blogerki  77dakota.blogspot.com, która miała możliwość testować lawendową sól Dr Nona

baner światowy1

Mogę śmiało napisać, że od wszelkich soli kąpielowych jestem wprost uzależniona! Moja wanna obstawiona jest przeróżnych rozmiarów słoikami i butelkami, bo oczywiście nie potrafię poprzestać na jednej i z reguły mam pootwieranych kilka ;) Kiedy więc portal Uroda i Zdrowie ogłosił Wielką akcję testowania kosmetyków zgłosiłam się czym prędzej, skusił mnie bowiem produkt nieznanej mi wcześniej marki Dr NonaSól lawendowa. Czy się sprawdza? Zapraszam :)

O produkcie:

Sól lawendowa to element znanego Kwartetu Soli Dr Nona. Nowy, opracowany zgodnie z recepturą Kliniki Lenom Kwartet Solo został wyprodukowany według nowej technologii, jest wzbogacony silniejszym koncentratem olejków eterycznych, dzięki czemu jego działanie jest jeszcze silniejsze, a używanie bardziej ekonomiczne, To również wygoda stosowania – praktyczne słoiczki. Produkt ten daje absolutnie unikalną możliwość regeneracji sił we własnej łazience!

Moja opinia:

Opakowanie soli to zgrabna buteleczka, która do złudzenia przypomina mi miniaturkę butli na mleko jakie pamiętam z dzieciństwa ;) Wykonana z porządnego plastiku, bezbarwne ścianki pozwalają na bieżąco śledzić zużycie umilacza. Foliowa etykieta którą otoczono butelkę zawiera komplet informacji, zastosowanie oraz skład (tylko w języku angielskim). Prosta zakrętka ozdobiona ciekawym, połyskującym na złoto logo. Pod nią praktyczne foliowe zabezpieczenie, które zrywamy wraz z pierwszym użyciem – to lubię!

Sól pachnie niesamowicie! Zaciągnięcie się wprost z butelki skutkuje prześwidrowaniem całych nozdrzy – jeśli kojarzycie sztyfty stosowane przy katarze to dokładnie taki sam efekt ;) Zawartość olejków eterycznych musi być naprawdę spora, zapach czuję pod nosem jeszcze na długo po odstawieniu opakowania. I tu miła niespodzianka – mimo że mocny nie jest w żaden sposób męczący czy denerwujący. Na pierwszym planie oczywiście lawenda jednak wyczuwam tam i coś więcej – coś świeżego i orzeźwiającego. Aromat po dodaniu soli do wody mocno traci na sile, staje się bardzo łagodny a na skórze po wyjściu z wanny praktycznie niewyczuwalny.

Sól ma postać kryształków średniej wielkości – dokładnie takie lubię najbardziej :) Jest bardzo jasna, po zmieszaniu z wodą rozpuszcza się do zera, nie barwi jej w żaden sposób, nie pieni się. Mimo to zapach unoszący się nad powierzchnią przypomina nam przez całą kąpiel o jej dodatku :) Sól nie jest sucha – olejek lawendowy daje jej lekkiego poślizgu. Skład krótki i prosty – słynąca z bogactwa minerałów sól z Morza Martwego, aromat, substancje konserwujące uniemożliwiające rozwój i przetrwanie mikroorganizmów w czasie przechowywania produktu oraz olejek lawendowy.

Sól ma bardzo szeroki wachlarz zastosowań opisany szczegółowo w załączonej ulotce. Prócz najbardziej oczywistego jak kąpiele można stosować ją do okładów, nacierań, inhalacji i uwaga – hartowania :) Tę ostatnią opcję z uporem maniaka testuje moje młodsze dziecko :) Moczę ręcznik w roztworze z 1 łyżeczki soli na 1 litr wody, roluję i wkładam do zamrażalnika na kilka chwil, aż do porządnego schłodzenia. Następnie ręcznik rozścielam a mały spaceruje po nim tam i z powrotem. Zabieg ma trwać 1 minutę lub dłużej, w jego przypadku to zawsze jest dłużej ;) Ze zdziwieniem stwierdzam że coś w tym jest – początki kataru minęły mu jak ręką odjął po kilku takich spacerach :)

Ja w przeciwieństwie do mojego dziecka jestem osobą ciepłolubną i uwielbiam moczyć stare kości w wannie pełnej gorącej wody ;) Miła niespodzianka – do przygotowania kąpieli wystarcza 1 łyżka soli, zatem produkt jest niezwykle wydajny! Po 20 minutach wychodzę zrelaksowana i zregenerowana, obolałe po fitnesie czy rowerze mięśnie są mi wyraźnie wdzięczne ;) Lubię także wymoczyć w roztworze nogi, szczególnie po męczącym i zabieganym dniu. Delikatnie wymasowane w kąpieli odzyskują lekkość. Pokusiłam się i o przygotowanie peelingu – sól kruszę na drobniejsze kawałki i masuję nią skórę. Dzięki temu zabiegowi zyskuje gładkość i jędrność, jest w wyraźnie lepszej formie. Mąż z kolei stosuje sól do inhalacji. Od dłuższego czasu ma kłopoty z zatokami, po takim seansie czuje wyraźną ulgę i udrożnienie, ból także staje się słabszy. Podczas infekcji stosował ja także do płukania gardła – ból przeszedł dużo szybciej – jest zatem świetną alternatywą dla pastylek na gardło.

Jak widać sól lawendowa Dr Nona to produkt wszechstronny. W ofercie firmy znajdziemy jeszcze trzy wersje zapachowe – z dodatkiem rumianku, eukaliptusa i tymianku oraz ylang-ylang. Cena tego kwartetu może nie jet zbyt niska ale myślę że warto – rewelacyjne efekty jakie daje oraz jej wyjątkowa wydajność sprawiają, że chce się do niej wracać i zawsze mieć w zapasie. Ja ze swojej strony polecam!

Moja ocena: 5 / 5

Cena: 136 zł (cztery pojemniki po  300 gram każdy)

DostępnośćTUTAJ

Testowała:

77dakota.blogspot.com

zobacz również:

  1. Rozdania Blogerek
  2. Konkursy dla czytelników
  3. Testy blogerek
  4. Produkty do testów

 



Możesz śledzić wszystkie odpowiedzi do tego wpisu poprzez kanał .

Dodaj komentarz