Może i on architekt, ale niedoskonały.
Powiem tak – chociaż jest nowszy niż Volume Million Lashes, to az tak dobry nie jest. Irytuje mnie, że czasem nakłada się na szczoteczkę zbyt duża porcja tuszu, a przecież ten problem rozwiązano już właśnie we wspomnianym Million Lashes i tam, się sprawdził. Lash Architect jest bardzo nieestetyczny pod tym kątem.
Szczoteczka w tuszu jest całkiem wygodna w użyciu, ale przekombinowana – lepiej by się nią rozdzielało rzęsy, gdyby miała typowo silikonową szczorteczkę z lepiej zarysowanymi „włoskami”. Za to przyznam, że dobrze się nią manipuluje w kącikach oczu.
Tusz Lash Architect 4D faktycznie nieźle rozdziela rzęsy, widocznie je wydłuża i pogrubia, oraz lekko podkręca – pod tym kątem reklama nie kłamie. Niestety, bardzo łatwo nim skleić rzęsy, a przy nałożeniu większej ilości tuszu z łatwością zauwazymy osypywanie się go na policzki.
Opakowanie jest ładne, eleganckie i przyciaga wzrok. To jedna z większych zalet tego produktu, natomiast jednym z większych mankamentów jest cena…
Raczej nie polecam – po stokroć lepiej zainwestować w Volume Million Lashes.
Lash Architect 4D – cena: ok. 55 zł/ 12 ml