Z ogromną przyjemnością i przekornym uśmiechem przedstawię dzisiaj opinię o niesamowicie ciekawym, nowatorskim i oryginalnym pomyśle na dekoracje, czyli kilka słów na temat Cotton Ball Lights, które otrzymałam dzięki uprzejmości portalu.
Ozdobne kule, kolorowe kuleczki, lampki w osłonkach czyli Cotton Ball Lights to bardzo wesołe, a zarazem pomysłowe dekoracje do aranżacji wnętrz według własnego pomysłu, możliwości czy zaistniałej potrzeby. Zestaw dwudziestu kul do samodzielnego montażu to wyjściowy „produkt”, który zapakowany w zgrabne pudełeczko dotarł do mnie i sprawił mi ogromną przyjemność (porównywalną do otwierania prezentów spod choinki – ten sam cudowny i błogi uśmiech na twarzy). Od razu zaczęłam wyobrażać sobie możliwości, ale w pierwszej kolejności musiałam połączyć kule z kablem i lampkami.
Niestety jestem „sierotką” o dwóch lewych łapkach, która nie potrafi nic delikatnego i bardziej skomplikowanego zrobić samodzielnie, dlatego zmuszona byłam poczekać na męża, który równoważąc moją niezdarność, jest typową „złotą rączką” (nie ma dla niego nic trudnego i niemożliwego, i całe szczęście). Ponacinał więc kulki w odpowiednich miejscach, wymienił żaróweczki i zmontował zestaw dosłownie w kilka minut.
Sama jednak wybrałam kolejność kulek, mogę więc śmiało powiedzieć, iż montaż został wykonany wedle mojego pomysłu, impresji kolorystycznej, którą oczywiście niektórzy nazywają „widzimisię” (ale ja takich „ktosiów” wcale nie słucham). Tym samym udowodniłam, że już sam montaż kul jest wspaniałą zabawą, urzeczywistnianiem wizji i kaprysów, zestaw umożliwia bowiem tworzenie różnego rodzaju połączeń kolorystycznych (kule można też kompletować oddzielnie).
Mój zestaw utrzymany w tonacji różowej składał się z kul w kolorze białym poprzez róże do bardzo ciemnego fioletu. Same kulki wyglądają jak motki włóczki, dlatego warto podczas montażu poczekać aż nasz słodki kocurek będzie spał i to najlepiej w drugim pokoju. Sznur kolorowych kul stworzył u mnie bałagan kolorystyczny, co wcale nie oznacza, że za jakiś czas nie ułożę eleganckiej dekoracji przechodzącej stopniowo z koloru na kolor. Lampki są bowiem tak pomyślane, że można je wymieniać, zamieniać i zestawiać wielokrotnie i jest to ogromna zaleta. Wszyscy przecież wiedzą, że „kobieta zmienną jest”, a ja na pewno jestem kobietą i to z tych bardziej ekscentrycznych, kapryśnych i zwariowanych.
I przyszedł czas na dekorowanie. Musicie uwierzyć mi na słowo, że Cotton Ball Lights nadają się do każdego wnętrza, niezależnie od jego stylu, kolorystyki czy przeznaczenia. Początkowo miałam straszne obawy przed „dokumentowaniem” własnych aranżacji, nie dysponuję bowiem apartamentami królewskimi, tylko zwyczajnym domem, któremu już na pewno przydałby się remont tu i ówdzie. Zauważyłam jednak, że lampki dodają uroku wszystkiemu, gdziekolwiek się je powiesi, tam pasują i to w ten niezwykły sposób, który od razu przypada do gustu i aż dziwne wydaje się, że wcześniej ich tam nie było.
Należy tutaj podkreślić jeszcze jedną zaletę lampek Cotton Ball Lights. Są one bowiem niezwykle leciutkie, dlatego można je swobodnie wieszać na drzwiczkach, obrazach, szafkach, lustrach i wszelkich innych elementach wyposażenia. Naprawdę wystarczy pinezka lub maleńka szpilka i już lampki wiszą w miejscach, które sobie wypatrzymy jako odpowiednie do udekorowania. Należy tylko pamiętać o kablu, który przecież trzeba gdzieś podłączyć, a to już może być delikatny problem. Na szczęście u mnie jest tyle przedłużaczy, że mogłam dekorować dowolne części ścian i mebli, pokazując mnogość możliwości. Muszę się jednak przyznać, że skorzystałam też z wnętrza mojej sąsiadki, która umożliwiła mi pokazanie uroku lampek Cotton Ball Lights w nieco innym stylu dekoratorskim.
Nie ma więc znaczenia czy mieszkamy modnie i minimalistycznie czy też nasz dom jest składzikiem pamiątek i nieco starszych dekoracji, kolorowe kule Cotton Ball Lights pasują wszędzie i każdemu wnętrzu dodają swoistego uroku. A ten najbardziej uwydatnia światło. Dopiero bowiem włączenie lampek wydobywa ich piękno i swoisty czar, który jest w stanie zauroczyć i zahipnotyzować. Kule Cotton Ball Lights nadają ciepła i przytulności, bawią się w swoiste światłocienie, wydobywają z każdego zakamarka ciekawe linie i kontury, podkreślają miękkością swojej iluminacji dowolne kształty i aranżacje.
Aranżacje mogą być naprawdę proste. Wystarczy koszyczek, zabawka, obrazek, stare nikomu nie potrzebne koło. Kule wszędzie będą wyglądać ciekawie i na pewno będą przyciągać wzrok. Wyglądają wesoło i zabawnie, jako dekoracja i magiczne jako lampki. Nic nie trzeba układać, obmyślać, poprawiać. To takie proste, a zarazem fascynujące. Koszyk można postawić w dowolnym miejscu, każde jest odpowiednie i właściwe – i właśnie to jest czarujące. Nie potrzeba pięknych, nowoczesnych, stylizowanych wnętrz, jedynie odrobinka chęci i oczywiście dobry humor.
Włączone popołudniem, w chmurny dzień czy w nocy oświetlają, rzucają cienie, magicznie mylą wzrok, romantycznie upajają, przytulnie uwodzą. Jeśli nie przemawiają do was moje aranżacje, koniecznie musicie wypróbować własnych, podkreślam bowiem, że nie mam żadnych zdolności artystycznych, ani zielonego (różowego także nie) pojęcia o dekorowaniu wnętrz. Po prostu chodziłam sobie po domu i wkładałam lampki gdzie popadnie. I czasami trafiłam właściwie, tworząc przypadkiem coś na tyle interesującego, że warto pokazać. Oczywiście z gustami się nie dyskutuje…
Kolorowe kule Cotton Ball Lights można także wykorzystać jako element dekoracji ogrodu. Przybierając nimi dowolne drabinki, stoły, doniczki czy pień drzewa stworzymy nietypową ozdobę. W każdym miejscu mogą wyglądać ciekawie i niezwykle oryginalnie. Powieszone przy wejściu czy „rzucone” na zielone krzewy od razu przyciągają wzrok i intrygują (zwłaszcza sąsiadki, które są zawsze wszystkiego ciekawe). Natomiast wieczorem mogą stanowić piękną aranżację świetlną, która będzie stanowić dodatkową atrakcję, tak dla domowników jak i gości. Sama „bawiąc się” w ozdabianie ogrodu (niestety maleńkiego i skromnego) znalazłam kilka ciekawych miejsc, gdzie mogłyby pozostać niemal na stałe.
Tak rozpoczęła się moja przygoda z kulami Cotton Ball Lights, które zauroczyły mnie swoją finezją, wesołą kolorystyką i milionami możliwości, które tylko czekają na wykorzystanie. Tyle jest ścian, zakamarków, drabinek i koszyczków w których wyglądałyby cudownie, dając ową euforyczną przyjemność otaczania się pięknymi przedmiotami. Na pewno znajdę jeszcze wiele miejsc, gdzie je powieszę i będę się cieszyć jak mała dziewczynka ze słodkiego cukierka. Kule Cotton Ball Lights także upajają świetlistą słodyczą i iluminacją światłocieni.
Polecam lampki Cotton Ball Lights wszystkim, którzy mają ochotę ozdobić swoje wnętrza, tarasy czy ogrody zupełnie swobodną aranżacją, wesołymi kolorami, girlandą kul, które się nie znudzą, mogą bowiem zmieniać miejsce i kształt w zależności od naszego kaprysu. To nowoczesna, a zarazem praktyczna dekoracja, której wykorzystanie ogranicza jedynie nasza wyobraźnia. Życzę, aby nikomu jej nie brakowało.
Jednocześnie ogromnie dziękuję za możliwość poznania tych oryginalnych lampek, które już stały się sensacją wśród moich sąsiadek. A to dopiero początek moich nowych aranżacji…
Więcej:
http://www.cottonballlights.pl/
https://www.facebook.com/cottonballlights
Testowała:
Marta – Mam 35 lat, jestem świadomą i dojrzałą kobietką z duszą dziecka i głową pełną marzeń. Jestem niepoprawną optymistką, która na świat patrzy przez różowe okulary. Jestem szczęśliwą mężatką, mam nastoletniego syna Dominika i kocura o imieniu Figiel. Mieszkam w Krośnie na Podkarpaciu. Moją pasją są książki fantastyczne i nauka. Uważam, że staranny makijaż i ciekawa fryzura są niezbędnym atrybutem każdej kobiety. Uwielbiam indywidualizm i kreatywność, a nawet odrobinę szaleństwa. Nienawidzę zimy i ludzkiej głupoty. (Nick: pinkmause)