„KSIĘGA IMION” Jill Gregory i Karen Tintori.
„Zabili piętnastu i wybuchł Wezuwiusz. Zlikwidowali dwudziestu, a Czarna Śmierć zmiotła blisko połowę mieszkańców Europy. Wyeliminowali osiemnastu. co dało początek Inkwizycji. Pozbyli się dwunastu, a Żółta Rzeka w Chinach wystąpiła z brzegów. Zamordowali trzydziestu, a naziści napadli na Polskę. Teraz jednak są bliżej osiągnięcia celu niż kiedykolwiek w przeszłości.
Trzydziestu trzech z trzydziestu sześciu sprawiedliwych nie żyje. Los świata zależy od trojga pozostałych. I to David musi ich odnaleźć,,,
Uwierzcie, że ta książka przeleżała, a właściwie przestała na mojej półce, ponad rok. Jako, że choroba zagoniła mnie do łóżka, to z nudów postanowiłam nadrobić zaległości w czytaniu. Na początku spodobała mi się, bo sam fakt, że rozpoczynała się historią o wykopaliskach w Egipcie,,, ten klimat i aura tajemniczości bardzo, ale to bardzo mnie zaciekawiły. Natomiast po kolejnym rozdziale, w miarę jak fabuła się rozwijała, zaczęłam pochłaniać wręcz kolejne rozdziały! Gdyby nie obowiązki domowe, pewnie przeczytałabym ją jednym tchem! Polecam zwłaszcza osobom, które lubią książki w stylu Dan’a Brown’a jak np. Kod Leonarda Da’ Vinci. Fantastyczne połączenie wątków akcji, mistycyzmu, religii, pojawia się i wątek romansu. Jednym słowem polecam. Opisywać nic więcej nie będę, bo same możecie sprawdzić czytając! Koniecznie przeczytajcie!!