Kremy nawilżające Rich Renewal ORLY – opinia

12 kwietnia 2013, dodał: Redakcja
Artykuł zewnętrzny

file1365760996

Dzisiaj u mnie nareszcie wyszło słońce i w powietrzu czuć było wiosnę. Ja przynajmniej czułam, i z tego powodu moje samopoczucie ogromnie się poprawiło. Oby czekały mnie tylko kolejne piękne, słoneczne i coraz cieplejsze dni…

W nastroju wesołym i wiosennym przedstawiam Wam dzisiaj kremy do rąk (i ciała) marki ORLY. Tak, tak – marki kojarzonej głównie z fantastycznymi lakierami do paznokci. Na pewno wiele osób nie zdaje sobie sprawy, jak bogata jest oferta produktowa marki ORLY, dlatego od razu uśmiecham się, wiedząc, że niektórych, ponownie uda mi się zaskoczyć.

Kremy nawilżające Rich Renewal marki ORLY przeznaczone są do pielęgnacji dłoni, stóp i ciała. Dostępne są w dwóch pojemnościach, tj. 60 i 227 ml. Na zdjęciach widzicie produkty o mniejszej pojemności, które są idealne jako kremy do rąk, mieszczące się w każdej damskiej torebce.

Kremy zamknięte są w eleganckich białych tubkach z korkiem. Tubeczki są zgrabne, bardzo błyszczące i po prostu urocze. Powiem Wam, że te małe opakowania są naprawdę niezwykle kobiece. Jednocześnie są przyjemne w użytkowaniu i bardzo wygodne. Tubki mają kolorową, ciekawą stylizację, znajdziemy też na każdym dokładny opis w języku polskim.

Kremy dostępne są w czterech nutach zapachowych, a mianowicie:
1)      Rich Renewal Paradise – lekko słodki z owocową nutą liczi i granatu,
2)      Rich Renewal Passion – pachnące nuty kwiatowe miodły indyjskiej i feijoa
3)      Rich Renewal Peace – ciepło i komfort z wanilią i białą herbatą
4)      Rich Renewal Pucker – odświeżenie z papają i czerwonym grejpfrutem

Tutaj należy się słowo wyjaśnienia. Wszystkie te zapachy są przepiękne. Ale jak doskonale wiecie, każdy z nas nieco inaczej odbiera zapach, a ich opis jest niezwykle trudny. Jednak spróbuję.

Paradise jest czystą, a jednocześnie nieco egzotyczną nutą owocową, nieco cytrusową, a równocześnie niezwykle pociągającą. To mój zdecydowany faworyt, w którym zakochałam się natychmiast i po prostu za nim przepadam. Samą mnie to zdziwiło, bowiem do tej pory zazwyczaj upajały mnie zapachy z pogranicza słodkości i nut korzennych.

Passion otula zmysłowym aromatem indyjskich kwiatów, delikatnie przechodząc w zmysłową woń ziołowo-pieprzową. Moim zdaniem jest najbardziej mocnym ze wszystkich czterech zapachów, a jednocześnie tym subtelnie ciekawym i oryginalnym.

Peace to subtelna nuta wanilii przemieszanej z zapachem herbacianym, który nieco wygładza słodycz, dodając zapachowi ciekawego orzeźwienia. Natomiast Pucker początkowo zdecydowanie cytrusowy w połączeniu ze skórą zyskuje głębi dojrzałego owocu, dopełniając zapach słodkim akcentem.

Wszystkie kremy mają białą barwę i chociaż wydają się zwarte niczym masło, ich konsystencja jest niezwykle delikatna. Wchłaniają się niemal natychmiastowo, co wprowadziło mnie w stan szczerego zdumienia. Jeszcze nigdy nie miałam okazji poznać takiego kosmetyku, który jest tak błyskawicznie wchłaniany przez skórę.

Tutaj jeszcze słowo sprostowania. Opisuję kremy o mniejszej pojemności, które stosowałam jedynie do rąk. I dlatego tak je traktuję, wcale nie zapominając, że są to kosmetyki do całego ciała i można je traktować jako kremy uniwersalne.

Jako krem do rąk spisuje się idealnie – natychmiast wchłaniany pozostawia przyjemne uczucie nawilżenia i gładkości, a dodatkowo bardzo długo utrzymuje się na skórze. Działa wspaniale na skórki paznokci i jednocześnie ładnie ujędrnia skórę. Jest też ogromnie wydajny, co przy mniejszej pojemności na pewno jest zaletą ogromną.

Do tej pory miałam przyjemność poznać tak wiele kremów do rąk, że pewnie nie umiałabym wszystkich wymienić. I muszę przyznać, że jeszcze nigdy, nawet w przypadku luksusowych kosmetyków, nie byłam tak zadowolona z efektu, który jest natychmiastowy, a ponadto bardzo długo się utrzymuje.

Kremy nie pozostawiają na skórze tłustych warstw (wcale nie są tłuste), rozprowadzają się idealnie, wchłaniają w mgnieniu oka, przynoszą skórze ukojenie, nadają satynową gładkość i bardzo dobrze nawilżają. I oczywiście pachną – pięknie i długo, możemy więc naprawdę cieszyć się i jego zapachem i efektami. Rich Renewal ORLY są po prostu niezwykłe pod każdym względem.

Było to moje pierwsze spotkanie z tymi kremami, i na pewno nie ostatnie. Moja skóra i dłonie potrzebują dobrego i efektywnego nawilżania, a także wygładzenia skóry i nadania jej ładnego sprężystego wyglądu. Ponadto uwielbiam piękne zapachy, które nie znikają zbyt szybko, tylko pozostają na skórze przez wiele godzin i otulają nas swoim czarem.

Czy takie cechy kremu nawilżającego do Was przemawiają? Moim zdaniem, to kosmetyk genialny i godny polecania. Uważam, że każda kobieta byłaby zadowolona mając taką tubkę w podręcznej kosmetyczce lub torebce. Serdecznie Was namawiam, do poznania serii Rich Renewal. Na pewno nie będziecie zawiedzione…

Od producenta:

ORLY przedstawia RICH RENEWAL czyli linie intensywnie nawilżających kremów do ciała, dłoni i stóp. To ultra-nawilżające kremy do rąk, stóp i ciała, stworzone by rewitalizować suchą, spierzchniętą skórę.

Komfortowa, nietłusta formuła kremu zawiera masło z drzewa shea i kakaowca, aloes i witaminy A i E, które chronią skórę oraz przyspieszają gojenie się podrażnień.
Dodatkowo zawiera aromatyczne ekstrakty z owoców i kwiatów, które czynią skórę miękką i pachnącą, bez jakichkolwiek tłustych pozostałości.

Krem szybko się wchłania, nie pozostawia tłustego filmu, niezwykle przyjemnie pachnie. Dłonie, stopy i ciało pozostają na długo gładkie i pachnące.
Opakowanie 60 ml/Cena: 17,99 zł
Opakowanie 227 ml/Cena: 52,50 zł.

WIĘCEJ: http://orlybeauty.pl/
Zapraszam ORLY na FB:  https://www.facebook.com/

 

 

TESTOWAŁA: Marta (http://martafigluje.blogspot.com/)