Kosmetyki Lavera – opinia: balsam Body Spa Coconut Dream
Lekarstwo na jesienną depresję? – balsam Lavera Body SPA
Jak zapewne większość z Was już wie jestem typowym przedstawicielem gatunku: zapachomaniaczka, przy czym lubię kosmetyki o zdecydowanych i słodkich aromatach i takie zawsze zwracają moją uwagę i najlepiej dogadują się z moją skórą. Chcę Wam dzisiaj przedstawić balsam do ciała Lavera Body SPA w wariancie Coconut Dream (z wanilią, kokosem i kakao). Brzmi ciepło, miło, odpowiednio antagonistycznie do tej szarzyzny za oknem.
Balsam trzymałam właśnie na okres jesienno-zimowy, kiedy potrzebuję takich słodkich pocieszycieli, aby przetrwać. Możecie się dziwić, ale moje funkcje życiowe po prostu zamierają poniżej +20oC, podobnie, jak przy deficycie słońca. Dlatego recenzja pojawia się dopiero dzisiaj, tak aby pokazać Wam mój kolejny sposób na depresyjno-zaspane dni.
Lavera Body SPA Coconut dream – moja opinia:
Balsam zamknięty jest w typowej tubce i ma pojemność 150 ml. Nie jest więc duży, co może być zaletą, jeśli lubimy często zmieniać kosmetyki pielęgnujące, albo wadą, gdy dany produkt czy zapach bardzo się nam podoba. Ma nakrętkę z dozownikiem, łatwo się wyciska i ogólnie jest przyjemny i łatwy w użytkowaniu. Dodatkowo kupujemy go w pudełeczku, na którym znajdziemy wszystkie ważne informacje oraz pełny skład.
Balsam ma gęstą konsystencję, łatwo rozprowadza się na ciele. Trzeba chwilkę odczekać zanim doskonale się wchłonie, co oczywiście jest bardzo dobre dla naszego ciała, któremu zapewniamy masaż. Zapach, jak już wspomniałam jest mocny i słodki, co jednak ciekawe na mojej skórze dość szybko nabiera swoistej głębi z wyczuwalną gorzkawą nutą kakao, co czyni go jedynym w swoim rodzaju.
Jak po każdym dobrym balsamie efekt jest przyjemnie zadowalający. Skóra staje się miękka, leciutko natłuszczona, gładka i oczywiście pachnąca. Wielka przyjemność użytkowania, zapach poprawiający humor. Dodatkowo należy dodać, że balsam należy do kosmetyków ekologicznych, co czyni go jeszcze bardziej ciekawym i dobrym dla naszego ciała. Już sama świadomość, że używamy kosmetyków z certyfikatem BIO jest przecież komfortowa (przynajmniej sama coraz bardziej doceniam zalety tego typu kosmetyków).
Jak widzicie same zalety. Tylko sama nie wiem dlaczego, nie jestem w stanie go pokochać. Polecam oczywiście, jako balsam spełniający wszystkie oczekiwania, cudownie pachnący, naturalny, efektywny. Niestety nie stał się moim ulubieńcem, tak jakby brakowało mu owej nieuchwytnej magii, która sprawia, że kosmetyk staje się czarowny.
Od producenta:
Codzienna kojąca pielęgnacja ciała. Cenne wyciągi z wanilii, kokosa i kakao pielęgnują skórę pozostawiając ją gładką i delikatną.
Balsam do ciała to dobry pomysł na kontynuację pielęgnacji kosmetykami Body SPA w kokosowe popołudnie. Prawdziwie zmysłową przyjemność poczujesz przy pielęgnacji ciała w towarzystwie ciepłego i smakowitego zapachu wanilii i kakao.
Zawiera naturalne składniki roślinne pochodzące z upraw ekologicznych, kontrolowanych dzikich zbiorów i z własnej produkcji. 100% naturalny kosmetyk wegański.
Składniki: wodno-alkoholowy wyciąg z wanilii*, gliceryna roślinna, oliwa z oliwek*, trójglicerydy (mieszanka olejów roślinnych) /*składniki pochodzące z upraw ekologicznych/
INCI: Water (Aqua), Glycerin, Alcohol*, Olea Europaea (Olive) Fruit Oil*, Caprylic/Capric Triglyceride, myristyl Alcohol, Cetearyl Alcohol, Glycine Soja (Soybean) Oil*, Glyceryl Stearate Citrate, Butyrospermum Parkii (Shea Butter)*, Prunus Amygdalus Duicis (Sweet Almond) Oil*, Squalane, Hydrogenated Lecithin, Xanthan Gum, Hydrogenated Palm Glycerides, Vanilla Planifolia Fruit Extract*, Lysolecithin, Cocos Nucifera (Coconut) Extract*, Theobroma Cacao (Cocoa) Extract*, Brassica Campestris (Rapeseed) Sterois, Tocopherol, Lecithin, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Ascorbyl Palmitate, Fragrance/Parfum (natural essentials oils), Citral**, Limonene**, Linalol** /*ingredients from certified organic agriculture/Bio; ** natural essiential oils/ Cena: 40,00 zł.
Znacie kosmetyki Lavera? Należą do Waszych ulubieńców? Zapraszam do dyskusji…
Testowała:
Marta – Mam 35 lat, jestem świadomą i dojrzałą kobietką z duszą dziecka i głową pełną marzeń. Jestem niepoprawną optymistką, która na świat patrzy przez różowe okulary. Jestem szczęśliwą mężatką, mam nastoletniego syna Dominika i kocura o imieniu Figiel. Mieszkam w Krośnie na Podkarpaciu. Moją pasją są książki fantastyczne i nauka. Uważam, że staranny makijaż i ciekawa fryzura są niezbędnym atrybutem każdej kobiety. Uwielbiam indywidualizm i kreatywność, a nawet odrobinę szaleństwa. Nienawidzę zimy i ludzkiej głupoty. (Nick: pinkmause)
Prowadzi bloga: http://martafigluje.blogspot.com/