Konkurs z FaceBoom – wyniki!

Ulubiony element makijażu, bez którego nie wyobrażam sobie wyjść z domu, to błyszczyk do ust. To nie tylko produkt, to magiczna różdżka, która dodaje moim ustom blasku i nawilżenia.  Kiedy nakładam błyszczyk, czuję, że cała moja twarz nabiera życia, a moje usta stają się punktem centralnym mojego wyglądu.

To jak symfonia zapachu i magia piękna koloru na moich ustach.  Błyszczyk to nie tylko kosmetyk, to także sposób na wyrażenie siebie i podkreślenie swojej osobowości. Jego delikatny połysk sprawia, że czuję się pewnie i pięknie przez cały dzień.

Każdy raz, gdy nakładam błyszczyk, to jak lawina miłości i rakieta kosmiczna, która zabiera mnie w podróż przez świat urody i elegancji.  To magiczny dodatek, który sprawia, że każdy dzień jest pełen uroku i wdzięku.

Nie jest tak, że bez jakiegokolwiek elementu makijażu nie wyobrażam sobie wyjścia z domu. Akceptuję siebie, więc zdarza mi się nie malować w ogóle, jak się spieszę, jak mam wolny dzień, gdy uroda schodzi na dalszy plan, bo jest tyle na głowie…Ale to nie zmienia faktu, że makijaż po prostu kocham! I chętnie poświęcam na niego czas. Nawet o szóstej rano i to kosztem śniadania, bo sprawia mi to po prostu przyjemność. Sam proces udoskonalania obrazujący możliwości kosmetyków ma w sobie pewną magię…To jak czarowanie…
A najbardziej to lubię konturowanie. Zakochałam się od pierwszego, jeszcze niezdarnego, razu. Z racji pyzatych policzków, które pod jego wpływem smukleją i nabierają szlachetności. I dlatego, że ten element makijażu jest trochę sztuką. I jakoś tak wybitnie kojarzy mi się ze światem modelingu. W moim przypadku to jak rzeźbienie z gliny XD. Szerokie czoło nieco się zmniejsza, pulchne policzki ustępują miejsca szlachetnej linii żuchwy. Twarz smukleje i nabiera wyrazu. Czuję się z jego pomocą jak modelka z okładki, a nie szara myszka XD. Konturowanie zdecydowanie ma moc!

Ulubiony element makijażu bez którego nie wyobrażam sobie wyjść z domu to migdałowa kreska a la Sophia Loren; kreska, bez której nie wychodziła z domu moja Mama; kreska, dzięki której zachwyciłam kiedyś swojego przyszłego męża i ,, złapałam ” najprzystojniejszego chłopaka , sportowca i najzdolniejszego studenta przystojniaka na roku; kreska , dzięki której dostałam wymarzoną pracę, bo na rozmowie kwalifikacyjnej strzelałam kocim okiem w lewo, zatem w prawo i ponownie w lewo, robiąc wrażenie na komisję konkursową już samym spojrzeniem włoskiej gwiazdy kino, która urodziła się w małej wiosce Pozzuoli obok Neapolu, skąd wyruszyła na swój pierwszy konkurs piękności i tryumfalnie podbiła świat. Tak jak ja podbijam świat za każdym razem, kiedy wychodzę z domu z mocną i zdecydowaną czarna kreską nieco uniesioną ku górze w wewnętrznym kąciku oka i zachwycam świat migdałowym spojrzeniem pewnej siebie Kobiety.