Kobieta z Pasją – rozmowa z Małgorzatą Czapczyńską, autorką bloga „Moje Wyspy”
Dziś w naszym cyklu „Kobieta z Pasją” gościmy Małgorzatę Czapczyńską – pasjonatkę kobiecego świata w stylu retro i autorkę bloga „Moje Wyspy” oraz książki „Moje Wyspy. Kobiecość w stylu vintage ironicznie i na serio”!
Redakcja: Jako autorka fanpage’a „Moje Wyspy” jest Pani w naturalny sposób kojarzona z nowoczesnością, symbolizowaną przez Internet i nowe media. Skąd więc takie zainteresowanie przeszłością?
Małgorzata Czapczyńska: Myślę, że na pewnej przestrzeni jedno z drugim tak naprawdę nie ma nic wspólnego. To że żyjemy w czasach Internetu i wszechobecnych nowoczesnych technologii nie powoduje, że nagle przestajemy się interesować przeszłością. Jej wprawdzie już nie ma, ale przecież była, jest i zawsze będzie integralną częścią naszego pędzącego do przodu świata. A im szybciej ten świat pędzi, tym bardziej czasem pragniemy się zatrzymać, wyhamować, odetchnąć. Stare zdjęcia i losy ludzi w nich zaklętych nie tylko budzą sentyment i swego rodzaju tęsknotę za światem, którego już nie ma, ale też uzmysławiają nam ulotność i kruchość życia. Są świadectwem przemijania.
Na moim fanpage’u, który nazywam blogiem na wpół osobistym, wykorzystałam własny pomysł na pokazywanie starych zdjęć retro w połączeniu z humorem i krótkimi autorskimi opisami. Ta koncepcja się sprawdziła, co potwierdza duża popularność mojej strony. Okazuje się, że wielu ludzi naprawdę kocha styl retro i podróże w czasie za pomocą starych zdjęć.
Fot. z książki „Moje Wyspy”, s. 12 – źródło: Library of Congress, Prints & Photographs Division, National Photo Company Collection, LC-USZ62-97263
Czy w Pani historii rodzinnej były takie niepokorne kobiety, wyróżniające się charakterem czy stylem życia?
O, kilka na pewno było. Na przykład moja prababka Anna ze strony mamy, która przeszła do rodzinnej legendy jako kobieta dość wyjątkowa. Urodziła się i wychowała w Łucku na Wołyniu i tam przez wiele lat trudniła się profesją zaufanej pokojowej u pewnego hrabiostwa. Prawdopodobnie ten fakt sprawił, że z jakichś tylko sobie znanych powodów czuła się lepsza od innych i była znana w rodzinie jako kobieta dumna, wyniosła i nie znosząca sprzeciwu. Te cechy jej charakteru powodowały wprawdzie, że nie była zbyt lubiana, ale miała w sobie coś takiego, że budziła autentyczny respekt i szacunek. Również jej córka, matka mojej mamy, a moja ukochana babcia Izabela też zapisała się w rodzinnych annałach jako kobieta wyjątkowa. Była obdarzona dużą charyzmą i cudownym poczuciem humoru, charakterystycznym dla Kresowiaków. Nigdy łatwo się nie poddawała, a w pracy na gospodarstwie przewyższała siłą wielu mężczyzn. O jej losach wspominam w swojej najnowszej książce, którą napisałam wspólnie z Marcinem Ziętkiewiczem, a która swoją premierę będzie miała 26 stycznia przyszłego roku. Książka ta jest bardzo osobistą podróżą w czasie, gdyż wspólnie opowiadamy w niej o naszym dzieciństwie, które przypadło w dekadzie rządów Gierka.
Pani książka 'Moje Wyspy. Kobiecość w stylu vintage ironicznie i na serio” to swoista galeria wyjątkowych pań. Która ze znanych kobiet XX wieku imponuje Pani najbardziej, a która budzi największe współczucie?
Jak sama pani zauważyła wyjątkowe kobiety w mojej książce tworzą galerię, a to oznacza, że takich wyjątkowych kobiet jest ogólnie rzecz biorąc naprawdę wiele. Trudno więc wybrać jednoznacznie jedną, która mi imponuje. Gdybym jednak koniecznie musiała wybrać, to pierwszą jaka przychodzi mi na myśl, jest Frida Kahlo. Ta znana meksykańska malarka fascynuje mnie od wielu lat i jest kobietą, która budzi we mnie zarówno uczucie wielkiego podziwu, jak i współczucia. Myślę, że każdy, kto choć trochę zna jej losy wie, co mam na myśli, więc nie będę specjalnie argumentować mojego wyboru.
Fot. z książki „Moje Wyspy”, s. 99 – źródło: Wikimedia
Jak wyobraża sobie Pani siebie jako kobietę żyjącą 100 lat temu? Kim wówczas mogłaby Pani być?
Dla moich znajomych nie jest tajemnicą, że mam dwie fascynujące mnie epoki, do których chętnie choć na chwilkę bym wskoczyła, gdyby tylko istniała taka możliwość. Pierwsza to Średniowiecze, o którym z racji uszczegółowienia przez panią pytania co do czasu, nie będę opowiadać, a druga, szczególnie ulubiona to XIX-wieczna Anglia. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że nie był to czas szczególnie łaskawy dla kobiet, ale jestem absolutną fanką powieści sióstr Bronte i Jane Austen, i stąd moja fascynacja tym okresem historycznym. Ale wracając do pytania: Czy wyobrażam sobie siebie, jako kobietę żyjącą 100 lat temu? Oczywiście, że tak. Najchętniej widziałabym siebie gdzieś w latach 20. XX wieku w Paryżu, jako właścicielkę salonu artystycznego, przyjmującego największych artystów francuskiej – i nie tylko – bohemy.
Czy moda na tematykę retro ma szansę zagościć na stałe w nowych mediach i zauroczyć także młode pokolenie? Jak wiele osób urodzonych już w XXI wieku śledzi Pani fanpage?
Szczerze mówiąc nie wiem, jak odpowiedzieć na tak postawione pytanie. Wydaje mi się, że bardzo młodzi ludzie niekoniecznie interesują się przeszłością. Żyją dniem dzisiejszym i planowaniem przyszłości. To zajmuje ich bez reszty, a refleksja i sentyment do czasów minionych przychodzi dopiero wraz z wiekiem. I to jest chyba dość naturalny stan rzeczy. Im jesteśmy starsi, tym chętniej wspominamy czasy młodości i dzieciństwa. Robimy się sentymentalni i z lubością cofamy w czasie, gdyż mamy już za sobą sporą część życiowych doświadczeń i podświadomie pragniemy znów wrócić do czasów, gdy byliśmy jeszcze od nich wolni. Zdecydowana większość fanów mojej strony to ludzie w średnim wieku i starsi. Młodzież stanowi zaledwie kilka procent. Ale czy to wyklucza zaistnienie mody na tematykę retro wśród młodego pokolenia? Pewnie nie. By to się jednak stało, z pewnością musiałby zaistnieć jakiś silny bodziec przemawiający do wyobraźni młodych. A takie możliwości daje dziś np. kino. Nie wiem… Może jakiś fascynujący, świetnie opowiedziany film o jakichś ludziach z jakichś starych zdjęć… .
Pięknie dziękujemy za rozmowę:)