Od pewnego czasu, tj od chwili kiedy moje włosy zaczęły mi wypadać garściami, zaczęłam stosować odżywki do włosów. Przyznaje się bez bicia, że wcześniej z lenistwa nie stosowałam żadnych specyfików na włosy prócz szamponu. Jednak odkąd farbuję włosy na blond i nie oszukujmy się, są przesuszone, stosuję odżywki. Obecnie oprócz mojej ukochanej fioletowej odżywki, stosuję odżywkę z Joanny – Naturia z lnem i rumiankiem, bez spłukiwania, do włosów zniszczonych, po trwałej ondulacji lub rozjaśnianiu. Jest to kolejne opakowanie, co świadczy pozytywnie o produkcie.
Odżywkę dostajemy w typowym dla firmy Joanna opakowaniu, które bardzo łatwo się otwiera. Jeśli chodzi o samą odżywkę, ma dość rzadką konsystencję, co może niekiedy utrudniać nakładanie. Nie jest to jednak minusem, trzeba po prostu uważać przy aplikacji. Włosy po stosowaniu odżywki są miłe w dotyku, nie elektryzują się, nie plączą. Włosy dość dobrze się rozczesują, chociaż osobiście uważam, że w tym temacie zdecydowanym faworytem pozostanie fioletowa Joanna. Odżywka z założenia jest bez spłukiwania, jednak ja stosuję ją także ze spłukiwaniem. I chyba tak wolę, ponieważ moje włosy przetłuszczają się od skóry i czasami są oklapnięte, gdy odżywki nie spłukam. Nie jest to regułą, ale lepiej dmuchać na zimne. Zdecydowanym plusem jest cena. Ja zapłaciłam zawrotną kwotę 3,70 zł. Chociażby z tego względu warto spróbować.
Cena: 3,70zł zapłaciłam za tą konkretną sztukę. Cena waha się w granicach 4-6 zł.
Dostępność: zwykłe sklepy drogeryjne, supermarkety, Rossmann, Natura….wszędzie.
Podsumowując: za małe pieniądze dostajemy dobry produkt, który spełnia pokładane w nim oczekiwania. Czy kupię ponownie? Pewnie kupię. To będzie jeden z tych produktów, które stoją na kosmetycznej półce i prędzej czy później się do nich wraca. Z czystym sumieniem przyznaję ocenę 8/10.