Jeff Wheeler: „Trucicielka królowej” – recenzja

1 września 2018, dodał: Marta Dasińska
Artykuł zewnętrzny

Trucicielka królowej jest pierwszym z sześciu tomów Królewskiego źródła Jeffa Wheelera, z których w trzech głównym bohaterem jest Owen Kiskaddan, magicznie obdarzony chłopiec, którego rodzina zdradziła króla, a on po zabójstwie brata, staje się nowym zakładnikiem na zamku surowego, pamiętliwego i niebezpiecznego Severna Argentine w Królewskim Źródle.

Pierwszy tom powieści, skądinąd młodzieżowej, pochłonął mnie doszczętnie. Przeczytałam książkę błyskawicznie, wtapiając się w świat stworzony przez autora i podążając za codziennym życiem głównego bohatera. Poznając tytułową bohaterkę, kobietę piękną i śmiertelnie niebezpieczną, rzuciłam się w plany i intrygi, których celem jest przeżycie chłopca, natomiast wraz z gadulstwem i niepohamowanym entuzjazmem Elysabeth Mortimor  oddałam się szczerej, bezinteresownej i uroczej przyjaźni. Fascynująca, pozytywna i bardzo relaksująca opowieść, z dobrze zarysowanym światem władzy, pięknie rozłożonymi akcentami uczuciowymi oraz dynamicznymi i ciekawymi bohaterami. To kwintesencja Trucicielki królowej.

Do ogromnych plusów książki należy mistrzowski styl pisarski autora i fantastyczne polskie tłumaczenie. Fabuła otoczona jest doskonale wykreowanym fantastyczno-baśniowy klimatem, co sprawia, że czytelnik błyskawicznie wsiąka w ten kompletny, magiczny świat. Na pochwałę zasługują również fenomenalnie skonstruowane opisy. Bez zbytniego przekolorowania, z uroczą artystyczną prostotą, która całości nadaje znamion genialności. Autor ustawia nas w pewnej charakterystycznej dziecięcej perspektywie, zmienia postrzeganie świata, przybliża proces pokonywania własnych ograniczeń, odkrywania własnych możliwości i zdobywania mądrości wśród wrogów i przyjaciół. Niebywałą zaletą Jeffa Wheelera jest również zdolność do tworzenia ciepłych, szczerze sympatycznych postaci, także drugoplanowych, które wkupują się w łaski czytelnika bez mrugnięcia okiem.

Autor stworzył kongenialny alternatywny średniowieczny świat, inspirowany prawdziwymi wydarzeniami, do których dodał szczyptę fikcji i garść tajemniczej magii. Wiele elementów może do złudzenia przypominać średniowieczne legendy, które każdy miłośnik historii zauważy i doceni. Sieć tajemnic i wiszące w powietrzu niebezpieczeństwo wzbudzają liczne emocje, które zachwycą każdego miłośnika książek dobrych. Czytelnik może nie zostanie wiele razy zaskoczony, ale i tak będzie się doskonale bawić. Wszystko to sprawia, że również osoby starsze mogą spokojnie rozkoszować się tą powieścią i nie odczuwać przy tym, że Trucicielka królowej to powieść dla młodszego czytelnika.

Nie odmówię poznania kontynuacji tej książki, po prostu nie jestem w stanie. Dla mnie to powieść z nurtu lektur wyjątkowych, lekkich i przyjemnych, a jednocześnie pełnych uczuć, intryg i mistrzowskiej perspektywy. Autor cały czas zwodzi czytelnika, a mnie takie mistrzowskie granie na nosie ogromnie przypadło do gustu. Nieprzereklamowana, oryginalna i lekka młodzieżowa fantastyka, która zachwyca i porywa. Jestem pewna, że ta pozycja oczaruje was dokładnie tak, jak mnie. I przepadniecie na kilka godzin… Szczerze polecam.