O jedwabiu do ciała, który uwodzi zapachem…Shea Butter Body Silk od Nougat London
Przyjemny czerwcowy wieczór…Orzeźwiający, wolny jeszcze od wakacyjnego zaduchu…Powietrze krystalicznie czyste po burzy, dzięki czemu wyraźnie czuć w nim woń kwitnących wokół piwonii. Same kwiaty może nie grzeszą urodą ale ich aromat to jeden z moich ulubionych. I to właśnie subtelna piwonia daje bazę zapachową kosmetykowi, który do testów otrzymałam od portalu Uroda i Zdrowie. O czym mowa? Zapraszam na recenzję Jedwabiu do ciała z masłem Shea niszowej marki Nougat London :)
Przyznam szczerze że dotąd nie nie miałam styczności z firmą, musiałam więc zaspokoić ciekawość i poszukać o niej kilku informacji ;) Powstała jako marka modowa w londyńskim West Endzie. Ich pierwsza kolekcja kosmetyczna stworzona została w 2000 roku i od tej pory jest sukcesywnie powiększana o kolejne produkty do kąpieli i pielęgnacji ciała oraz zapachy i akcesoria do domu. Cały asortyment powstaje z zachowaniem tradycyjnej receptury i techniki, na bazie naturalnych składników, stanowiących gwarancję najwyższej jakości. Kosmetyki nie są testowane na zwierzętach.
O samym jedwabiu producent pisze:
Ten zmysłowy balsam do ciała zawiera wyjątkowe połączenie składników pielęgnacyjnych.
Masło kakaowe i masło shea intensywnie nawilżają skórę ciała podczas gdy aktywne składniki aloesu działają na nią łagodząco, a biała herbata dostarcza jej naturalnych przeciwutleniaczy.
Moja opinia:
Balsam urzeka już samym opakowaniem. Smukły kartonik w subtelnym łososiowym odcieniu przyciąga oko dopracowaną grafiką, nawet jego wnętrze zdobi kwiatowy motyw. W środku znajdziemy prosty przezroczysty flakonik zakończony dozownikiem z pompką – jak dla mnie ulubiona forma aplikacji tego typu produktów :) Butelka jest poręczna i dobrze leży w dłoni a zdobi ją jedynie logo linii na przodzie i krótki opis na odwrocie. Jeśli o mnie chodzi bomba – lubię prostotę i umiar w stosowaniu ozdobników ;)
Nuta przewodnia linii to aromat piwonii. Nie występuje on jednak solo, towarzyszą mu paczula, liczi, różowy pieprz i olejek z wetywerii „Bourbon Vetiver”. Jednym słowem mix idealny, dopełniający się znakomicie, a jednocześnie podkreślający każdy aromat z osobna. Zapach jest niezwykle sensualny a przy tym subtelny i kobiecy. Po nałożeniu utrzymuje się na skórze jeszcze przez kilka godzin, otulając nas pachnącą powłoczką :)
Konsystencja jedwabiu jest niezwykle lekka – świetnie się rozprowadza i błyskawicznie wchłania. Nie pozostawia na skórze tak nielubianej tłustej czy klejącej warstwy, praktycznie od razu możemy wkładać ubranie. Jest przy tym szalenie bogata – już jednorazowa aplikacja daje niesamowite ukojenie suchej czy podrażnionej skórze.
Jedwabiu używam od dwóch tygodni, nakładam go codziennie rano i wieczorem. Uwierzcie mi, że jak dotąd miałam problemy z systematycznością w tym temacie, tak odkąd zagościł u mnie ten kosmetyk problem zniknął ;) A co zyskała moja skóra? Jest jedwabiście gładka i świetnie nawilżona a stan ten utrzymuje się jeszcze długie godziny po aplikacji. Masło Shea sprawia że jest także doskonale odżywiona, miękka i satynowa w dotyku. Balsam działa także niezwykle łagodnie – stosuję go z powodzeniem także po depilacji i nie odczuwam żadnego dyskomfortu. Wręcz przeciwnie – podrażnienia nie są tak boleśnie odczuwalne :)
Kosmetyk jest wydajny – jak już pisałam używam go od dwóch tygodni a nie ubyło go zbyt wiele. Bardzo mnie to cieszy – dzięki temu pozostanie ze mną jeszcze przez jakiś czas;) Wiem także na pewno że ten i inne produkty z linii nadają się idealnie na prezent dla przyjaciółki lub innej bliskiej osoby i pewnie prędzej czy później ten pomysł wykorzystam :)
Moja ocena: 5 / 5
Cena: 149 zł / 250 ml
Dostępność: produktów Nougat London nie spotkałam w sklepach stacjonarnych, do kupienia w internecie, np. TUTAJ
Kosmetyk do testów otrzymałam od portalu Uroda i Zdrowie. Fakt ten nie miał wpływu na rzetelność mojej recenzji.
Testowała:
Agnieszka – Niepoprawna optymistka – dla mnie szklanka zawsze jest w połowie pełna :) Mama dwójki urwisów, pasjonatka fotografii, kulinariów i kosmetyków (a najlepiej kiedy te pasje udaje się połączyć).
Prowadzi bloga: http://77dakota.blogspot.com/