Jan Wołek: Ktokolwiek. Wiersze na szary papier i czarny atrament

dodał: Redakcja
Mam nadzieję nie dożyć takiego poziomu błogostanu, by przeszło mi przez usta ‒ „jestem poetą!”. Pomijając to wybłyszczone od nadużywania „poetą się bywa”, owo „poeta” raczej zastrzegłbym dla literackich matuzalemów, którzy oblani miodem spiżu już tylko tkwią na wyżynach, a jeśli raczą wydać słowo, to nosi ono znamiona boskości, zanim jeszcze wybrzmi. Jest wielki i już!
Wolę tych mniejszych, niezależnych od namaszczenia przez historię, leksykony, krytyków i nauczycielki od polskiego (lub innego).
Tego wybranego przez każdego z czytelników jako swojego spowiednika, alter ego, któremu winien wdzięczność za pokrewieństwo dusz.
Ja piszę wiersze i piosenki. Po swojemu. Bez tego całego intelektualnego „prężenia firan”. Mniej z mózgu, bardziej z serca. Mniej z biurka, bardziej z ulicy.
Poezja jest dla mnie stanem permanentnego napięcia. Permanentnej gotowości. Stanem czujnego rozglądania się wokół. Odsączoną, wyżętą prozą. Potem tylko dodać wody i już mamy. Ale nie tą udręczoną, wyszarpniętą torturami odpowiedzią na pytanie, „co poeta miał na myśli”. Każdy dolewa swoją wodę. Współtworzy. Zatem Ty, który czytasz to, co napisałem, jesteś także odpowiedzialny za ten wiersz. Napisaliśmy go razem.
Jan Wołek
Jan Wołek – artysta o rzadko spotykanej wszechstronności: poeta, pisarz, niepowtarzalny pieśniarz i kompozytor, znakomity malarz i karykaturzysta, reżyser widowisk muzycznych oraz twórca programów telewizyjnych, jeden z najwybitniejszych twórców „piosenki studenckiej”.
Zaczynał w latach 70. na festiwalach studenckich – i szybko zyskał status jednej z najciekawszych osobowości sceny autorskiej. Napisał około trzech tysięcy tekstów piosenek wykonywanych przez czołowych artystów polskiej sceny muzycznej przez kilka dekad. Za swoją twórczość otrzymał liczne prestiżowe nagrody i wysokie państwowe odznaczenia. W Kazimierzu nad Wisłą prowadzi autorską Galerię Suszarnia. Mówi o sobie „sztuk-mistrz spod Lublina”.