Ganesh to jedyna sieć indyjskich restauracji w całej Polsce istniejących od 2006 roku, przy czym każdy z lokali ma inny wystrój i klimat. W Gdańsku, w całkiem sporym lokalu dominuje biel i złoto. Jasna podłoga, białe stoliki i krzesła, piękne złote lampy na suficie, zasłony z grubego materiału przeszytego złotą nicią bardzo mi się spodobały. W lokalu możemy posłuchać indyjskiej muzyki, która tworzy wspaniały klimat. Karty menu są w kontrastującej czerwieni i twardej, eleganckiej oprawie. Wnętrze dopełnia ściana ozdobiona zdjęciami z lokali w całej Polsce. Spodobały mi się również barwne poduszki z cekinami.
W menu znajdziemy 3 zupy, kilka przystawek, jeśli chodzi o dania główne to mamy do wyboru: dania z pieca Tandoor, dania z kurczaka, baraniny, ryb i krewetek oraz dania wegetariańskie. Wszystkie dania za wyjątkiem dań z pieca podawane są z białym ryżem Basmati. W karcie jest też dział „Skarby z indyjskiego ryżu” oraz „Rozmaitości”. Nie mogło zabraknąć słynnych placków indyjskich, sałatek i dodatków, a wśród nich jogurt indyjski i słodkości. Do picia możemy zamówić napoje indyjskie oraz klasycznie:kawę, herbatę, soki i piwa, w tym 3 indyjskie.
W lokalu jest otwarta kuchnia, dzięki czemu można na własne oczy podglądać, jak nasze dania są przygotowywane przez kucharzy z Indii, z jakim dopieszczeniem uklepywane są placki, krojone warzywa czy smażone mięso. Dzięki otwartej kuchni mamy też pewność, że nasze dania nie są odgrzewane, a przygotowywane na bieżąco.
Po złożeniu zamówienia każdy klient dostaje poczęstunek w postaci placuszków z zielonym sosem, są bardzo cienkie, chrupiące i mają bąbelki chyba od smażenia na tłuszczu, a w sosie wyczuwalne było curry. Bardzo miłe zaskoczenie, duży plus za to :)
Przejdźmy do naszego zamówienia, wybór był całkiem trudny, bo menu jest bogate, a to było nasze pierwsze zetknięcie z kuchnią indyjską, gdzie każde danie jest oryginalne. Paweł postawił na spróbowanie baraniny i wybrał Mutton Korma, czyli baraninę z migdałami i orzechami w łagodnym sosie orzechowo-śmietanowym (33 zł). Ja w obawie przed pikantnością dań (niepotrzebnie się bałam, bo są dania łagodne) wybrałam Murgh Makhanawala, czyli kawałki grillowanego kurczaka podane w sosie pomidorowo-maślanym z dodatkiem śmietanki (32zł). Na główne danie nie czekaliśmy dłużej niż 15 minut.
Poniżej zdjęcie dania z baraniny, bardzo spodobał nam się sposób serwowania w pięknych, miedzianych kociołkach. Ryż podano nam na oddzielnym półmisku. Danie było niesamowicie esencjonalne, barwne w smaku, może odrobinę za słodkie dla nas (kwestia przyzwyczajenia), mocno orzechowe, baranina bardzo dobrze przyrządzona. Zaskoczył nas swoją pysznością ryż Basmati, którego było trochę za mało, jak na dwie osoby.
Moje danie, czyli kurczak w sosie pomidorowo-maślanym było kulinarną ekstazą smaków. Delikatny, kremowy sos, wyczuwalne maślane nuty i smaczny kurczak. Ta potrawa to był strzał w dziesiątkę, Pawłowi również bardzo smakowało. Mogłabym się przyczepić do dużej ilości sosu, mniejszej ilości mięsa w obu potrawach, ale w związku z tym, że bardzo nam smakowało i w połowie jedzenia byliśmy już syci to przymrużę oko na to :)
Jako przekąskę zamówiliśmy placek Naan z pszennej mąki (9zł), który był doskonały, bo wypiekany w piecu Tandoor. Kiedy zabrakło nam ryżu skutecznie placek go zastąpił.
Do picia wybraliśmy piwo, ja postawiłam na indyjskie piwo Jogi (11zł, 0,33ml) – średniogoryczkowe, jasne, nie za mocno gazowane, takie jak lubię.
Kiedy dowiedzieliśmy się, że jest możliwość spakowania pozostałej części naszych dań na wynos (nie daliśmy rady zjeść wszystkiego, a było takie dobre…) to koniecznie chciałam spróbować indyjskiej chałwy z marchwii , czyli Gaajar ka Halwa (12zł). Kiedy kelnerka przyniosła mi tę pyszność, to wokół nas rozniósł się cudowny zapach. Pieczona marchew z maślanymi nutami i płatkami migdałów była przepyszna, ale też bardzo słodka.
Na koniec chciałabym wspomnieć, że w lokalu jest dostępne specjalne menu dla dzieci oraz całkiem pokaźny kącik gier i zabaw. Kiedy pójdziecie przypudrować nosek do toalety to na pewno będziecie zaskoczeni jej estetycznością :)
Restaurację Ganesh polecam fascynatom kuchni indyjskiej, ale także osobom, które po raz pierwszy będą stykać się z tą kuchnią tak jak my, ponieważ obsługa jest bardzo pomocna i jakość samej obsługi jest na wysokim poziomie. Dania są pełne egzotycznych smaków, ceny są średnie, ale warto wydać więcej i przenieść się w inny świat :) Lokal znajduje się prawie na obrzeżach Gdańska, ale naprawdę warto wyruszyć kawałek dalej, poza centrum miasta, bo jedzenie jest wyszukane i pyszne.
Testowała:
Klaudia – Blog kulinarny-przepisy ze zdjęciami, testy produktów i sprzętów AGD
Prowadzi bloga:www.dusiowakuchnia.pl