Dziś chciałabym pokazać Wam cienie, które całkiem niedawno wpadły w moje posiadanie. Są o tyle ciekawe, że wyprodukowała je marka Ikos, o której wcześniej nie miałam okazji usłyszeć. Jeżeli Waszą pasją jest makijaż oczu to myślę, że nie możecie przegapić tego wpisu i już teraz zapraszam Was do przeczytania całości :-)
IKOS, zestaw 5 cieni do powiek Ls6; 10g; 45 – 89zł w sklepie Ciao.pl
Trwałe cienie w oryginalnych kolorach. Do wyboru są dwa zestawy kolorystyczne:
Ls6 to zestaw 5 sztuk odcieni w chłodnych barwach (z dzisiejszej recenzji)
Ls7 zawiera zestaw ciepłych niezwykle czarujących kolorów.
Do każdego zestawu dołączone są 2 sztuki aplikatorów do makijażu oczu oraz lusterko.
Opakowanie: 10 g
Moja opinia:
Cienie znajdują się w grubym, plastikowym opakowaniu. Przyznam, że urodą ono nie grzeszy i prawdę mówiąc nie podoba mi się, ale wydaje się być całkiem solidne i wytrzymałe.
W środku znajdują się dwie komory: w pierwszej mamy pięć cieni do powiek, a w kolejnej schowane są dwa aplikatory oraz małe, okrągłe lusterko.
Aplikatory są malutkie i jak na tego typu sprzęt – wydają się być całkiem solidne. Nie przypominają w niczym jednorazowych odpowiedników, a gąbeczki są solidnie przymocowane i nie sprawiają wrażenia, że zaraz odpadną. Niestety nie powiem Wam jak się one sprawują w praktyce, ponieważ nie mam w zwyczaju takowych używać. Zdecydowanie wolę pędzle.
Jeżeli chodzi o lusterko to tutaj też nie jestem w stanie się do niczego przyczepić. Cieszę się, że ono po prostu jest. Może sama jego wielkość nie jest oszałamiająca, ale przecież większe by się do tego zestawu nie zmieściło ;-)
W szkatułce znajduje się pięć różnych cieni, choć dwa z nich wbrew pozorom są niemal identyczne.
Cienie mają przyjemną konsystencję, dzięki czemu bardzo łatwo się z nimi pracuje. Zarówno podczas nabierania na pędzel jak i nakładania na powiekę nie osypywały się jakoś specjalnie, co uważam oczywiście za plus. Same kolory są półtransparentne, a efekt jaki chcemy uzyskać można oczywiście stopniować od bardzo delikatnego, wręcz symbolicznego zaznaczenia / podbicia koloru innego cienia, do wyraźnego, świetlistego efektu. Nie uważam jednak, żeby mogły one przypasować każdej z Was. Mają wykończenie perłowe/metaliczne, wręcz połyskujące, a w jednym z cieni zatopione są drobinki złotego brokatu.
Zaczynając od początku – nr 1 i 2 wbrew pozorom na powiece wyglądają praktycznie identycznie. Przybierają kolor intensywnego, jasnego, wręcz iskrzącego różu, nr 2 jest może jedynie o ton chłodniejszy i bardziej intensywny od swojego poprzednika. Nr 3 wbrew pozorom nałożony na powiekę nie jest tak samo pomarańczowy jak w paletce. Przybiera odcień bardziej cielistego koloru, idealnie wygląda nałożony w wewnętrznym kąciku oka kiedy buzia jest już nieco opalona. Nr 4 przez niepozorny kolor wydaje się być trochę nijaki, ale nałożony na powiekę ukazuję całą swoją moc – daje taki złocisty efekt, który dodatkowo podbijają złote drobinki. Na szczęście podczas nakładania cienia pędzelkiem ilość drobinek nie jest zastraszająca i nie dają one typowo tandetnego efektu. Nie zauważyłam też żeby drobinki migrowały po mojej twarzy, ale to może dlatego, że nie nakładam tego cienia w dużej ilości. Ostatni cień nr 5 to typowy błękitny kolor. Tak jak pozostałe ma on perłowe, świetliste wykończenie i przez swój kolor wydaje się być odrobinę bardziej napigmentowany od pozostałych.
Jak możecie zaobserwować na powyższych zdjęciach,kolory naprawdę dają po oczach.
Absolutny swój urok ujawniają jednak dopiero w sztucznym świetle, gdzie wręcz krzyczą jakie są piękne i świecące! Idealnie nadają się więc na jakieś większe, nocne imprezy! Nie wyobrażam sobie jednak makijażu wykonanego tylko i wyłącznie tymi cieniami. Moim zdaniem ze względu na nieco specyficzne kolory mogłoby to wyglądać zbyt krzykliwie i nieco tandetnie.
Jeżeli chodzi o trwałość to nie mam tym cieniom dużo do zarzucenia. Na moich powiekach utrzymują się bardzo długo nawet bez bazy i nie wchodzą przy tym w załamania. Po dłuższym czasie mogą jednak nieco tracić na intensywności. Z całej piątki najbardziej przypadł mi go gustu oczywiście nr 3, który sprawił, że makijaż oka nabrał wręcz nowej jakości! Cena kompletu nie jest niestety zachwycająca i wiele osób może po prostu odstraszyć … Ikos wycenił swój produkt dość wysoko, za cienie tej marki przykładowo w sklepie ciao.pl normalnie trzeba zapłacić 89zł. Aktualnie jednak trwa promocja, dzięki której kwota opuściła się do 45zł – nadal jest to sporo, ale jeżeli komuś na tym produkcie zależy to cena jest do przeżycia.
Podsumowując jestem bardzo zaskoczona tą paletką, choć oczywiście nie wszystkie kolory trafiły w mój gust. Na co dzień zdecydowanie wolę matowe cienie, ale w tym przypadku z przyjemnością urozmaicam swój makijaż przepięknym kolorem nr 3. Ikosowy wyrób nie odbiega również jakościowo od innych w miarę przyzwoitych firm i jeżeli tylko lubicie takie perłowo – połyskujące wykończenie w cieniach to mogę je Wam zdecydowanie polecić.
Jestem bardzo ciekawa po jakie cienie do powiek Wy najczęściej sięgacie?
Testowała:
Gosia – Witam :-) Mam na imię Gosia i prowadzę bloga o tematyce kosmetycznej. Interesuję się zdrowiem i urodą. W doborze kosmetyków (i nie tylko) kieruję się firmami, które nie testują na zwierzętach – jest to dla mnie bardzo ważny aspekt. Poza tym lubię testować i eksperymentować :-) Pozdrawiam serdecznie :-)Posiada Certyfikat Rzetelna Blogerka
Prowadzi bloga: http://blogosia.blogspot.com