Wiem, że zwlekałam z recenzjami produktów, które dostałam do testowania po zarejestrowaniu się na portalu Uroda i Zdrowie. Chciałam je po prostu porządnie sprawdzić. Niestety tak jak jeszcze jest za wcześnie na recenzję olejku łopianowego z papryczką, tak myślę że spokojnie mogę Wam opowiedzieć o szamponie.
Na początku pomyślałam sobie – boże i co ja mam napisać? Szampon to szampon, przecież nie jest to żaden specjalistyczny produkt z apteki, więc o czym się będę produkować. O dziwo jest o czym. Więc startujemy!
Tu macie listę produktów, które dostałam: klik. W pudełku z kosmetykami do włosów znalazłam między innymi szampon do włosów normalnych i przetłuszczających się z nagietkiem lekarskim.
Co mogę powiedzieć o szamponie? Jak dla mnie spisuje się dobrze. Używam go naprzemiennie z płynem do mycia Babydream. I chyba muszę przyznać, że trochę mnie ratuje. Dlaczego? Okazało się, że żel Babydream bardzo wysusza mi skórę. Jeszcze nie jestem tego pewna w 100%, dlatego nie przerywam stosowania, jednak podejrzewam, że to on stoi za wysuszeniem skóry twarzy. Niestety zauważyłam też szybsze przetłuszczanie się włosów i myślę, że to właśnie żel, który miał być do wszystkiego jest do….
No dobra teraz pytanie: dlaczego szampon mnie ratuje? Bo w miarę ogarnia burdel, który wyrządziłam sobie na głowie. Kiedy go używam, włosy wyglądają porządnie przez 2-3 dni. Po Babydream mam jedynie jeden dzień spokoju. Duża różnica.
Szampon mocno się pieni i nie pachnie jakoś szczególnie co dla mnie jest jego zaletą. Jednak to co najbardziej mi jednak pasuje to gęsta konsystencja. Denerwują mnie szampony, które przelewają się przez palce i trzeba je łowić z wanny. Tutaj mamy wydajnego gęścioszka, który wypluwa się ładnie z butelki :) Aaaa i jeszcze jedna ważna rzecz! Nareszcie mam coś, co ładnie zmywa mi oleje z głowy. Nie ma nic gorszego niż mieć prawie wysuszone włosy, po czym zauważyć, że nie zmyłam do końca oleju. To akurat doprowadza mnie do szału i to w takim stopniu, że mało brakuje mi, aby zamienić się w Hulka :)
No dobra były plusy. Czy są minusy?
Szerze mówiąc w tym przypadku nie mam na co narzekać. Szampon to nie krem do buzi, nie wymagam od niego odmładzania. Wymagam by zmywał i nie obciążał mi włosów. Tak jest. Szkoda tylko, że butelka jest w wersji 350 ml. Przydałaby się większa – rodzinna wersja. Mając w domu czterech czyściochów lubimy kupować wszystko w wersji XXL.
Czy zainwestuję ponownie? Możliwe. Chociaż jak na razie bardziej kręci mnie eliksir do włosów z GP (no właśnie, ktoś testował już?)
Testowała:
Karolina – Rudzielec potwierdzający wszelkie stereotypy, a do tego maniaczka sportów walki i wieczna studentka.
Prowadzi bloga: http://pieknaabestia.blogspot.com/