Opakowanie płatków jak dla mnie jest bardzo zachęcające. W środku znajdujemy płatki, które są szczelnie zapakowane, więc mamy pewność, że nikt ich nie macał przed nami oraz próbkę kremu do twarzy z tej samej linii (niestety nie ma jej na zdjęciu). Płatki są w folii z naklejoną naklejką z nazwą produktu. Dzięki temu możemy być prawie pewne, że nie została pomylona zawartość opakowania.
Po otwarciu folii widzimy dwa płatki. Są one dość delikatne w dotyku, śliskie. Spodziewałam się, że będą odrobinę grubsze, ale są nawet cienkie. W dotyku przypominają trochę galaretkę do której dodało się za dużo żelatyny (wiem, bardzo fajne porównanie). Nakłada się je bez problemu. Dobrze się trzymają skóry, więc w międzyczasie można robić inne rzeczy – i to bardzo dobrze, bo rzadko kiedy tak po prostu siedzę w miejscu (chyba, że się lenię :D ). Niestety na naszej twarzy nie wygląda to tak „ładnie” jak na zdjęciu na opakowaniu. Płatki są zdecydowanie większe niż te na zdjęciu. To w niczym nie przeszkadza, ale miło by było gdyby jednak zdjęcie było bardziej rzeczywiste.
Po nałożeniu ich na twarz czuć przyjemny chłód, który odpręża skórę. Początkowo jest to dość dziwne uczucie, ale szybko się idzie przyzwyczaić. Płatki są tak lekkie, że tylko trochę czuć je na twarzy. Po 30 min zdejmujemy je.
Ciąg dalszy tutaj: http://malinowyskarbiec.blogspot.com/2017/01/glyskincare-kolagenowe-patki-pod-oczy.html