Ja miałam po wewnętrznej stronie nosa małego, wypukłego, okrągłego. Z odległości wyglądał jak malutki kolczyk. Zrobił się jakieś 5 lat temu. Na początku ciągle pękał z byle powodu, na przykład podczas mycia twarzy i BARDZO trudno było zatamować krwawienie. Potem stał się grubszy i przestał. Chciałam się tego pozbyć ze względów estetycznych.
Lekarka rodzinna powiedziała, żeby iść z tym do laryngologa na wypalanie, ja myślałam bardziej żeby udać się na laser do kosmetyczki, odwlekałam wszystko w czasie.
Niedawno byłam u dermatolożki z innym problemem i sama zwróciła mi uwagę na tego naczyniaka (w zasadzie to do tej pory nie wiedziałam nawet jak się to nazywa). Dwa dni temu miałam zabieg usuwania. Szybka sprawa w pokoju zabiegowym: znieczulenie miejscowe, zabieg refundowany, naczyniaka wycięto, odesłano do badania histopatologicznego, po 7 dniach mam się zgłosić na zdjęcie szwów. Zwykle jeden szew wystarczy, ale ja krwawiłam mocno, więc założono dwa.