Odp: Konkurs kosmetyczny ze sklepem Pachnacyprezent.pl!
Zachód słońca ma zapach egzotycznej krainy pełnej dźwięków tam-tamów...
Nie jesteś zalogowany. Proszę się zalogować lub zarejestrować.
Strony Poprzednia 1 2 3 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Zachód słońca ma zapach egzotycznej krainy pełnej dźwięków tam-tamów...
Zachód słońca na pewno pachnie jak moje ulubione greckie wino Agiorgitiko Nemea
Dla mnie zachód słońca pachnie inaczej o każdej porze roku:
wiosną - jak wielkanocne mazurki mojej mamy
latem - jak dojrzewające malinki
jesienią - jak wielkie, aromatyczne złote renety
zimą - jak poranna kawa z wanilią...
Zachód słońca pachnie życiem:)pachnie każdym wieczorem,w którym słońce kładzie się do snu
Zachód słońca pachnie nutami korzennymi, cynamonem, gałką muszkatołową i anyżkiem. Zapach ten kojarzy się z ciepłem, radością i rozgrzewa jak herbata z cytryną. Zachód słońca ma w sobie coś takiego, że od razu robi mi się na sercu ciepło, ponieważ wiem, że mimo tego, że dzisiaj słoce zachodzi, to jutro rano wstanie i ze zdwojoną siłą pobudzi mnie do życia.
Zachód słońca dla mnie pachnie paczulą i bergamotką - przecież słońce chowa się za horyzont po to, by świecić dla drugiej, dla mnie pachnącej egzotyką, półkuli
Zachód słońca ma urzekający zapach orientalnego stepu na Krymie... To tam mieszają się wonie z czterech stron świata, a zbłąkani wędrowcy brodzą wśród burzanu i kwiecistych łąk podziwiając niebo o zmierzchu...
Jak pachnie zachód słońca? Dla mnie dojrzałymi malinami rosnącymi na skraju zagajnika, które były świadkami pierwszego zauroczenia podczas wakacji spędzonych u babci kilkanaście lat temu... Dziś już nie ma ani tego lasku, ani tamtej miłości - ale to wspomnienie pozostanie na zawsze... Pozdrawiam Cię, K.:)
A nie się kojarzy z zapachem starego wiśniowego sadu, nie tkniętego ręką człowieka, gdzie jest tyle zakamarków i gęstwin, że wonie mieszają się ze sobą tworząc cudowny aromat świeżości i natury
Taki zapach pamiętam z dzieciństwa, gdy mieszkałam na wsi i zakradałam się do tonącej w półmroku spiżarni, by delektować się aromatycznymi przetworami mojej mamy i babci - gruszki w syropie, powidła śliwkowe i prażone jabłka z cynamonem upajały mnie nie tylko swym smakiem, ale również zapachem...
Zachód słońca pachnie dobrze przeżytym dniem,wspaniałymi wspomnieniami-tego dnia -napojem ze słomką,hiszpańskimi owocami,i pysznym kisielem.
Zachód słońca pachnie dla mnie suszonymi ziołami: dziewanną, macierzanką i rumiankiem. Nie ma bardziej zmysłowego, odurzającego aromatu niż połączenie tych intensywnych woni!
Zapach zachodu słońca to woń wiatru znad morza po upalnym dniu - orzeźwiająca bryza, która upaja i przywodzi na myśl dziecięce marzenia o podróżach w zamorskie krainy razem z Sindbadem Żeglarzem...
Zachód słońca pachnie jak jego ciało po rozkosznej nocy, obiecuje więcej i więcej ekscytujących doznań.
Witam, moim zdaniem zachód słońca pachnie apetyczną, słodką czekoladą pomieszaną z nutką aromatycznej wanilii doprawioną sosem tabasco pomieszanym z ostrym pieprzem zielonym.
Zdecydowanie dojrzałe pomarańcze i mandarynki - to musi być ich zapach!
Zachód słońca pachnie mi żalem, że już się kończy oraz nadziejami na dzień następny
Zachód słońca, jest to przepiękne zakończenie każdego dnia naszego życia. Dlatego właśnie uważam, że Zachód słońca pachnie każdym zapachem naszych spędzonym dni. Może to być zapach radości, szczęścia, ekscytacji, lecz także zapach smutku, rozczarowania, żalu. Moim zdaniem dla każdego człowieka, każdy zachód słońca pachnie inaczej. Z każdym dniem jest przepełniony coraz to inną wonią. Dla pary kochanków może to być zapach namiętności. Dla Mamy , może to być zapach przepełniony miłością do swego dziecka. Dla dzieci- miłością do rodziców. Każdy z nas dziennie doznaje tylu uczuć, że nie sposób opisać, jakie zapachy zachód słońca może zebrać na koniec dnia. Dla mnie osobiście zachód słońca to najczęściej zapach przepełniony miłością, namiętnością, szczęściem, bliskością. Bywa jednak również, że wkradnie tam się zapach smutku czy też złości. Bo przecież KAŻDY DZIEŃ, KAŻDY ZACHÓD SŁOŃCA jest tylko raz. Każdy ale to każdy raz może być jedyną mieszanką zapachów jaka kiedykolwiek powstanie. Życie jest nieprzewidywalne. Zaskakuje nas, tak samo jak mnie codziennie zaskakują zapachy "końca dnia"
Zachód słońca pachnie miłością, podmuchem wiatru i wydm miękkością. Jest pełen wdzięku, tajemniczości, pełen szaleństwa, spontaniczności. To zapach miłości niespełnionej, krótkiej i szalonej.
Dla każdego zachód słońca pachnie inaczej... bo dla każdego w inny sposób jest on wyjątkowy.. patrząc na zachód słońca.. nabierając w płuca powietrze podczas upalnego lata.. czuję jak papryczka chilli daje mi się we znaki.. jak jej zapach i ostry smak wpływają na całe moje ciało.. rozrywają płuca i wypalają kubki smakowe.. wydziela się słony osad na skórze, który potęguje dane uczucie i wrażenie...następnie.. kiedy powietrze zostaje wypuszczane czuć taką ulgę.... jak po mięcie... koi, orzeźwia i daje niezwykłe uczucie ulgi... Każda kolejna chwila to już sama rozkosz.., która kojarzy mi się z czymś egzotycznym.. takim jak ananas czy kokos.. kwintesencją całości jest cytrus, który nie stanowi idealnej całości jedynie drinków z palemką i słomką, ale też wcześniej wspomnianej mięty.. I tutaj koło się zamyka.. Przychodzi kolejny dzień.. kolejny trud.. kolejny zachód a wraz z nim kolejna papryczka chilli..
Zachód słońca pachnie jak... miłość!
Raz mieszanką wanilii i goździków, to znów wonią cytrynowego gaju, a innym razem wonnymi fiołkami....
Zachód słońca pachnie intensywnym aromatem purpurowych róż, symbolu namiętności i zmysłowości
Zaskoczę was: zachód słońca pachnie mi dymem z ogniska...
Kiedy byłam mała, na zakończenie wakacji urządzaliśmy w polu ognisko, przy którym spotykała się cała moja rodzina. Od rana trwały przygotowania do imprezy: wujek przynosił drewno, my ostrzyliśmy patyki, babcia piekła ciasto, a mama kupowała kiełbaski. Zbieraliśmy się późnym popołudniem. Jedliśmy, śpiewaliśmy piosenki, opowiadaliśmy sobie zabawne lub straszne historie, a dziadek mówił, „jak to za jego czasów było”. Nad nami szalało różowe niebo. Rozlewało swoje brzoskwiniowe kolory na snopki zboża, las na horyzoncie i wieżę kościelną. Patrzyliśmy na ten słoneczny spektakl, żegnając się z latem.
Dziś nie ma już babci i dziadka. Nie ma ognisk. Nie ma nawet tego pola. Ale zachody słońca na szczęście zostały. I pachną dymem...
Zachód słońca wciąż pachnie mi stogiem siana, w którym baraszkowaliśmy z rodzeństwem jako dzieci... Ta woń ususzonych ziół i trawy jest niezapomniana i wciąż wraca we wspomnieniach, gdy zdarza mi się obserwować zachód słońca gdzieś w plenerze
Uwielbiam wschody i zachody słońca. Ze względu na fakt, iż uwielbiam późno wstawać, wschodów słońca nie widziałam w swoim życiu zbyt wiele. Za to bardzo często kontempluję zachody słońca - sama lub z ukochanym - zatrzymuję się i podziwiam.
Najbardziej kocham letnie zachody słońca - pachną beztroską wakacji, leniwą niedzielą, rozgrzanym powietrzem, truskawkami z bitą śmietaną jedzonymi powoli na tarasie. A zachód słońca na łące u moich rodziców pachnący świeżo skoszoną trawą i rześkim powiewem z pobliskiego lasu to mistrzostwo świata. Piękny, cudowny, powtarzalny, a jednocześnie codziennie inny w swojej wyjątkowości.
A teraz, zimą... Słońce zachodzi szybko, niepostrzeżenie... Czasami zarejestruję zachód słońca siedząc przy biurku w pracy. Wtedy odrywam wzrok od komputera i podziwiam. Taki zimowy zachód słońca w wielkim mieście pachnie mi świeżo zaparzoną kawą. Trzymam kubek z kawą przy ustach, pochłaniam jej aromat i podziwiam ciepłe kolory zachodzącego słońca. A w marzeniach jestem już na łące w letnie, pulsujące ciepłem późne popołudnie...
Drrrrr, drrrrr, drrrr. Dzwoni telefon. Szef. Koniec marzeń. Słońce zaszło. Agnieszko, skup się na tych swoich słupkach w Excelu. Pomarzysz później.
Strony Poprzednia 1 2 3 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź