Gabika, rozbawiłaś mnie
Powiem tak... jakiekolwiek ferie, wakacje, chorobowe, wolne od pracy rozpoczynałam z wielkim planem, druga połowa przebiegała pod znakiem wyrzutów, a ostatnie dni przynosiły ulgę, bo wiedziałam, że od poniedziałku będę znowu żyła, a nie wegetowała
Muszę wyrobić w sobie umiejętności samoorganizacyjne i zdyscyplinowanie. Póki co ja po prostu potrzebuję mieć przełożonego, terminy i obowiązki. Uważam, że szkoła i praca świetnie nadają się do organizacji mojego życia. Nie żebym nie ceniła swobody, bo lepiej mi się myśli i pracuje, kiedy dostosuję sobie pewne elementy, kiedy nie blokuje się kreatywności, ale chyba największy problem mam z regularnością, a pewne sprawy jej wymagają.
W pracy (wiadomo, zależy jeszcze jakiej) i szkole jest ona narzucona i nawet kiedy się czasem od niej uchylałam, to nie niszczyłam tej konstrukcji organizacyjnej, tylko wychodziłam z niej i wchodziłam w nią z powrotem, a w życiu osobistym, jak już wyjdę, jak ją porzucę, to ona zostaje zniszczona, wszystko się rozpada i nie chce się tego budować od nowa.
Przykładowo: postanawiam ćwiczyć, przygotowuję plan treningowy, ale po kilku razach kończy się paczką ciastek przy komputerze w godzinach przeznaczonych na trening, a taki na przykład w-f w szkole - mogę opuścić jedną lekcję, drugą, ja zawalę, ale plan się nie zawali, jest do czego wrócić i trzeba to zrobić. W domu nie muszę.
Albo jakieś obowiązki - jeśli sama je sobie narzucę, sama będę sobie szefem w danym przedsięwzięciu, to sama siebie zwolnię i odsunę termin wykonania zadania na bliżej nieokreślone "kiedyś", bo czy komuś się spieszy, skoro nie spieszy się mi? Natomiast jeśli odpowiadam przed kimś, to to zobowiązuje mnie bardziej. Tu już nie tylko ja czekam na wyniki, ale także ktoś i to ktoś, kogo spławić nie można.
Wytłumaczyłabym to sobie lenistwem, ale to nie tylko to, zwłaszcza, że do wielu rzeczy mam zapał pod warunkiem, że ktoś inny mi je zleci.
A facet? Facet też jakoś wypełnia czas i spotykając się z facetem zawsze starałam się wykombinować tak, żeby mieć też czas na COŚ. Sama nie szukam tego czasu. Kiedy wiem, że nic i nikt mi go nie zabierze, mam tendencję do marnowania go.