[quote=angelcity89]jak mam przepis przed sobą to zawsze robię wszystko tak jak jest napisane
np. nie zastąpię mąki tortowej pszenną, itp.
głupie, ale tak już mam .[/quote]
Z tym, że mąka tortowa jest mąką pszenną ;-) Chodzi tylko o jej typ. Przykładowo mąka chlebowa pszenna, to typ 750, zaś mąka pszenna tortowa, to typ 500. Ale to tak w ramach dygresji, bo nie mogłam się oprzeć, żeby nie napisać :-) Po prostu rozbawiło mnie to porównanie.
Mi się zabawne historie w kuchni przydarzyły, ale gotuję już od 15 roku życia, więc trudno by wiało nudą ;-) Moja mama wyjechała za granicę w celach zarobkowych, więc przyszło mi przejąć jej kuchnię. Nie powiem, że byłam z tego powodu zadowolona, bo w moich marzeniach nie tak ona wyglądała. Wiadomo, że najlepiej gotuje się we własnej kuchni. A że kuchnia była urządzona w stylu mamy, to niezbyt dobrze się w niej czułam. Kiedy ona siedziała za granicą, przyjechali do nas robotnicy zrobić dach. Tata bał się, że zanim skończą, to spadnie deszcz i nas zaleje, więc oznajmił, że będę im gotować obiady, żeby nie musieli jechać do domu pojeść. Przez pierwsze dni nikt nie narzekał. Dania były proste, typu kotlet schabowy z ziemniakami i surówką. Jednak pewnego dnia skończyła mi się słodka papryka. Szukałam więc opakowania żeby uzupełnić, ale zamiast tego znalazłam kolejny pojemnik. Doprawiłam, więc mięso od serca i podałam obiad. Było ciepło, więc panowie jedli na dworze. Po jakimś czasie przyleciał tata i pyta, czy ja jestem zła, że muszę gotować dla robotników. Nie wiedziałam o co chodzi. Wtedy tata powiedział, że jak panowie zaczęli jeść, to też mocno popijali wodą, a że im w końcu wody brakło, to zaczęli pić prosto z węża ogrodowego. Wtedy zapaliła mi się lampka, nasypałam nieco tajemniczej papryki na dłoń i... okazało się, że to chilli ;-) Jak się okazało panowie bardzo się pośpieszyli z robieniem dachu. Chyba woleli więcej nie ryzykować ;-)