Przyjaźnię się z kilkoma osobami, pośród nich są ludzie sprawdzeni i tacy, dla których dzień testu jeszcze nie nadszedł. Życie zweryfikuje.
Niektórych znam od kilkunastu lat, niektórych od kilku. Nie sadzę, żeby nawet pośród najbliższych znalazła się osoba, która nigdy nie zawiodła/nie zawiedzie i jestem przekonana, że ja sama także będę w niektórych sytuacjach źródłem rozczarowania, mam jednak nadzieję, że niezbyt dużego, a przynajmniej nie takiego, które zaważy na przyjaźni i zmieni nasze stosunki.
Prawdziwa przyjaźń jest ponad błędami i potrafi je naprawić.
Jestem przyjaźnie nastawiona do ludzi, uwielbiam ludzi, ale kiedy ktoś traktuje mnie w sposób, który mnie obraża, traci moją sympatię, mój szacunek, mój podziw.
Jeśli miałam wrogów to w wyniku rywalizacji. Nie lubię rywalizować, w ogóle mnie to nie kręci i uważam, że każdy powinien wypracować sobie własną pozycję i nie widzę nic złego w tym, że będzie ona równorzędna z czyjąś.
Nie przeszkadza mi, że ktoś będzie się uczył tak dobrze jak ja, a nawet lepiej, że X będzie lubił mnie tak samo jak kogoś, kto o tą sympatię się stara, a to były właśnie dwa przypadki, w których nawet dobre koleżanki okazywały się cichymi wrogami.
Nie znoszę babskiej zawiści o to, kto lepiej wygląda, dlatego zwykle bliżej jestem z mężczyznami niż z kobietami. Ani koledzy ani przyjaciele płci męskiej ze mną nie rywalizują, nie będą cieszyć się, że przytyłam czy że kiepsko wyglądam w jakimś ciuchu.
Tak, wiem, ja taka antymęska niby
To bardziej tak w żartach. Facet kolega/przyjaciel to dla mnie najlepszy rodzaj faceta jaki istnieje, ja tylko jeśli chodzi o związki grymaszę, osobaczam i krytykuję, powtarzając pół żartem pół serio, że mężczyzna to zło
Z moją najlepszą przyjaciółką znamy się od 15 lat i choć zaczęłyśmy naszą historię właśnie od przyjaźni, miałyśmy poważny kryzys i rozstałyśmy się na kilka dobrych lat. Dwa i pół roku temu odnowiłyśmy znajomość, ale musiała wyjechać. Od czerwca jest w Polsce i nie możemy bez siebie żyć 