Odp: Wasz wolny czas
Wciągają takie gry...ja na ps3, jak miałam fajną grę to poczekałam aż mała zaśnie,mąż był na nocce a ja do białego rana grałam...
Nie jesteś zalogowany. Proszę się zalogować lub zarejestrować.
Strony Poprzednia 1 2 3 4 … 10 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Wciągają takie gry...ja na ps3, jak miałam fajną grę to poczekałam aż mała zaśnie,mąż był na nocce a ja do białego rana grałam...
z tym outwork.pl to rzeczywiście fajna sprawa - ja zreszta tv nie mam w domu to moge popracować a co kasa sie przyda
nie masz tv? O rany chciałabym mieć tyle odwagi żeby to ustrojstwo wyrzucić
W wolnym czasie najbardziej lubię usiąść z dobrą książką i kawą. Planuję kupić ekspres ciśnieniowy. Bo marzy mi się taka kawa z pianką jak w kawiarniach.To już będzie fajny relaks.
Pochwalam Twój sposób spędzania wolnego czasu, oj pochwalam
Ja do czytania uwielbiam pić kawę z pianką "O poranku" z Biedronki.
Każdy sposób na spędzanie wolnego czasu na pewno jest dobry i każdy sposób jest nieco inny ale na swój sposób ciekawy ja lubię się zaszyć w koc i bardzo lubię również czytać książki. Lubię sobie zrobić gorącą czekoladę i lubię w ten sposób jakoś się relaksować.
Ja ostatnio wolny czas poświęcam na wolontariat. Zbieramy pieniądze na
Nie rozumiem jak można się nudzić, tak jak to mają w zwyczaju niektórzy
Trateg, wiesz co dobre
Kalahern02, w jaki sposób zbieracie pieniądze?
W wolnym czasie siedzę przy komputerze, rozmawiam przez telefon, albo leżę
A poza tym to nigdy mi się nie nudzi.
To tak jak mi Choć właściwie to jednak zdarza mi się nudzić wtedy, kiedy tkwię na spotkaniu i nic się nie dzieje, bo nikt nie chce nic robić. Ktoś mnie prosi, żebym została, a chce tylko siedzieć i ok, fajnie jest czasem posiedzieć i pomilczeć i ponicnierobić, ale wtedy, kiedy wszyscy tego chcą. Lubię tak, jeśli mam odpowiedni nastrój.
Mam koleżankę, która potrafi tylko siedzieć i na każdą propozycję odpowiada "nie chce mi się" albo grymasi, ale nie mogę przytoczyć takiej wypowiedzi ze względu na brzydkie słowa. Wtedy ja się nudzę, a ona nie pozwala mi odejść, prosi, błaga, przekupuje, szantażuje. Zostaję dla niej. Podobnie jest, kiedy przyciągnie swoich znajomych. Lubię ludzi, ale nie obracam się w takim jak ona towarzystwie. Mam inne zainteresowania niż oni, inny styl bycia i siedząc przy nich marzę o pójściu do domu, bo zwyczajnie szkoda mi czasu. Nie śmieszą mnie ich żarty, nie interesują mnie ich melanże, irytuje nadmiar wulgaryzmów.
I tak sobie teraz myślę... koniec z tym. Poza takimi sytuacjami nie znam poczucia nudy i najwyższy czas uzmysłowić jej, że albo spędzamy czas tak, jak tego chcemy obie, albo, jeśli nie możemy znaleźć kompromisu, spędzamy go osobno. Znamy się od kilkunastu lat i kiedyś było inaczej. Robiłyśmy coś. A teraz ona by tylko siedziała i piła piwo. Jak ma dobry humor jest jak dawniej - żartujemy ze wszystkiego i dużo się śmiejemy, ale stała się jeszcze bardziej marudna niż była kiedykolwiek i mówię jej o tym, upominam, żeby nie narzekała, proponuję różne rzeczy, wysłuchuję, gdy chce się wygadać, ale ona lubuje się w monotonii... w jojczeniu...
Nie musisz być w miejscu, które Tobie nie odpowiada.
Nie musisz być tam, gdzie nie chcesz być.
Nie bądź tylko dlatego,że byłaś kilkanaście lat w miejscu, które stało się toksyczne.
Powiedz wreszcie -nie chce mi się się tam być, więc nie będę.
Naucz się być asertywna.
Miejsca są ok, tylko bezczynność jest nudna. I właśnie uczę się asertywności, stąd ta decyzja.
Od początku roku było już trochę okazji, żeby potrenować z dobrym skutkiem Po prostu nigdy wcześniej nie pomyślałam, że nie chcę już tego robić dla niej. Dopiero teraz.
Kiedy się spotykamy, nigdy nie wiem jak będzie tym razem i bez sensu zwiewać po 15 minutach, ale nauczyłam się odmawiać spotkań z nią. Nie widujemy się często, a ja sama nie proponuję. Najgorsze, że ona po prostu ni stąd ni zowąd nagle się zmienia, jest fajnie, a za chwilę się przymula. Pojechałyśmy kiedyś do Rzeszowa, wysiadamy na miejscu i ona nagle traci humor, więc wracamy i nie można na nią w żaden sposób wpłynąć. Akceptuję to jaka jest, to że tak ma, ale... jeśli mi powie, że to jakiś stan, w którym potrzebuje, żeby ktoś przy niej był, to będę ze sobą zabierać książkę do torebki, inaczej spadam. W niej samej też lubię zwłaszcza to, że akceptuje ludzi takimi, jacy są, bez względu na upodobania, wygląd, wiek, status, stan zdrowia, pochodzenie i całą masę innych czynników. Nie przebiera, jest bardzo towarzyska i nie ma u niej czegoś takiego, że zapomina o ludziach, jak często się dzieje - jeśli spotka kogoś na ulicy po 10 latach będzie się zachowywała tak, jakby widzieli się wczoraj, a nie jakby każde miało swoje życie na innej planecie
Nie wiem jaka byłaby, gdyby założyła rodzinę, ale póki co jest otwarta na ludzi, zamiast zamykać się w jakimś miniświecie z samym mężem i dzieciakami.
Z tym toksycznym miejscem... cóż. Toksyczne miejsca, w których przebywamy przez kilkanaście lat, mają to do siebie, że wnikają w strukturę naszego umysłu, zatruwają duszę i zabieramy jakąś ich część, czasem bardzo dużą, w nowe miejsca. Co do relacji toksycznych - ta akurat taka nie jest, choć bywało różnie, zdarzało jej się zachować bardzo nie w porządku, ale myślę, że zaczęła w dużej mierze kontrolować zachowania, które mam na myśli, choć trzeba było czekać na te zmiany wiele lat i nadal czekam, ale fajnie jest zobaczyć, że jednak człowiek może pewne rzeczy zmienić.
Czasem gniewamy się na siebie przez kilka tygodni, a potem jak gdyby nigdy nic znów jest ok.
Toksyczny to był mój eks, który błagał mnie, żebym przy nim pobyła kosztem swoich zajęć, nie wolnego czasu.
Bardzo ją lubię i mamy mnóstwo świetnych wspomnień z przeszłości, kiedy coś się działo, a działo się, bo coś robiłyśmy. Po prostu chyba mamy różne upodobania jeśli chodzi o muzykę, mężczyzn, spędzanie wolnego czasu
Ostatnio mijałyśmy dwie starowinki, które zatrzymały się na chodniku. Dwie zasuszone babcie, całkiem sympatycznie wyglądające i naprawdę w podeszłym wieku. Jedna zaproponowała coś drugiej, druga mruknęła, że nie będzie jadła, na co pierwsza warknęła głośno: "Ale ja będę jadła!" i zamaszyście odwróciła się kuśtykając do sklepu piekarniczego. Uznałyśmy, że to nasza dokładna wersja na starość
W wolnym czasie ćwiczę i ucz się angielskiego. Nienawidzę się nudzić. Czasem kiedy jestem już na prawdę nie do życia kładę się w łóżku z jakaś dobra książką i tak spędzam wieczór
Ostatnio mój wolny czas pochłania remont kuchni. Już na szczęście końcówka. Jeszcze dokupię okap i trochę dodatków. I pojadę w końcu na wakacje.
Moje marzenie-mieć odremontowane mieszkanie.
A co to jest wolny czas? Niestety nie mam go zbyt duzo- praca, rodzina i remont mieszkania powodują że doba czasami jest za krótka. Jak skoncze remont- to juz niedługo mam nadzieję- to wtedy usiądę z książką i zapomne o całym świecie. Na razie jednak szukam sprzętów kuchennych bo chcę nową lodówkę i zmywarkę. Widziałam na electro.pl idealnie dopasowane do mojej kuchni i chyba własnie na te sie zdecyduję
Odpoczniesz kiedy zmywarka będzie zmywać za Ciebie. Kupuj ją szybko
AAAA wiesz jakbym miała ten wolny czas to bym wyjechała aby wreszcie odpocząć, bo cały czas pracuję i tyle, ale przydałoby się coś wolnego.
Jeśli jeszcze praca sprawia przyjemność to można się dłużej obyć bez wolnego niż wtedy, kiedy wykańcza.
O masz rację. Jeśli w jakiejś pracy jest toksycznie, to ciężko pracować,
nawet jak jest łatwa praca
I chciałoby się codziennie mieć urlop. Wraca się padniętym i nie ma siły na nic. A rano trzeba to przeżywać znowu. Ludzie mówią "zmień pracę ", ale wiemy jak jest. Zmiana pracy to często mrzonka. Człowiek trzyma się tego co ma i nie kozaczy, chyba że stać go na luksus zaryzykowania.
Ja mam dobrą pracę, więc nie narzekam
A ja nie rozumiem jak współpracownicy mogą być przeciwko sobie, zamiast dbać o atmosferę w miejscu pracy. Dobra każdemu na korzyść wyjdzie
Strony Poprzednia 1 2 3 4 … 10 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź