Odp: Miłość duchowa a fizyczna
To niech będą grube kwoki.
Są takie rzeczy, które możemy zmienić w sobie sami i jeśli to z nimi sobie nie radzimy to nie wiem jak długotrwały byłby efekt, gdyby ktoś uporał się z nimi za nas. To nie jest tak, że... odsysają mi tłuszcz, robią mi fryz, odratowują cerę, upiększają dłonie, redukują cellulit, dostaję niejako nową siebie... ale tylko pod względem wyglądu i obiecuję sobie, że jak dostałam taka szansę to od teraz na pewno będę o siebie dbać i tego ich dzieła nie zniweczę... sorry, ale to jest to samo co "od nowego roku na pewno będę dbała o ciało i trzymała dietę".
Zachowania i zaniedbania, które doprowadziły do takiego, a nie innego stanu rzeczy, nie znikają nagle. Takie zmiany wprowadza się długo, trzeba sobie wyrobić nowe nawyki, porzucić stare, tego operacja czy inna metamorfoza nie zmieni, to jest proces wewnętrznej przemiany, który wpływa na to, co na zewnątrz.
Wiem jak szalenie ważny jest wygląd. Nawet dzisiaj widziałam bardzo trafny tekst na fb:[b]"Oczywiście, że bardziej liczy się wnętrze, ale wszyscy chętniej poznają wnętrza tych piękniejszych." [/b]i to niestety jest prawda.
I nie ukrywajmy, w kontaktach damsko-męskich wygląd pełni szczególną rolę. Tak, tak, każda potwora znajdzie swego amatora, ale tu nie chodzi o to, żeby w desperacji łapać się kogoś kto wreeeszcie zaakceptuje, tylko żeby mieć możliwość wyboru partnera.