Uhm... pożyczyłam kieduś przyjaciółce całą kasę jaką miałam, co do złotówki, bo potrzebowała dla kogoś, kto miał kłopoty, o których nie mogła mi mówić. Zostałam bez forsy absolutnie, a obiecałam innej przyjaciółce, że jej pożyczę na bilet, więc pożyczyłam dla niej od kolegi, sobie musiałam wziąć fajki na kreskę (tak, paliłam i pozyczyłam komuś całą kasę) i jechać do domu autostopem, przy czym dobierał się do mnie zbok, więc dalej postanowiłam jechać na gapę, złapał mnie kanar, podałam fałszywe dane, zabrała mnie straż miejska na policję, żebym się przyznała jak nazywam się naprawdę, kanar wypisał drugi mandat, dostałam 200 złotych do zapłaty.
Zrobiłam to dla przyjaciółki i nie żałuję, choć nigdy mi kasy nie oddała, a ta pomoc kosztowała tyle co powyżej, więcej nawet, tylko o wszystkim nie piszę :-/
Podsumowując wszystkie koszta, upokorzenia, wyrzuty sumienia, które mam do dziś, strach, wstyd wychodzi na to, że ja zachowałam się jak przyjaciółka i chociaż pod tym względem mogę być z siebie dumna.