Temat: Sposoby na zażegnanie kłotni lub konfliktu
Jak z kimś się pokłócicie to jak rozwiązujecie ten problem?
Nie jesteś zalogowany. Proszę się zalogować lub zarejestrować.
Strony 1
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Jak z kimś się pokłócicie to jak rozwiązujecie ten problem?
z reguły nie kłócę się, bo to nie ma większego sensu: wymiana zdań odbiega wtedy od sedna sprawy i staje się litanią wzajemnych żalów i oskarżeń. Preferuję spokojną, rzeczową dyskusję, może dlatego, że trudno mnie wyprowadzić z równowagi. Wiele też zależy od drugiej strony. Jeśli jest "zaczepna" to rzeczywiście trudno zażegnać konflikt. Najlepiej jednak nie pozwolić się wciągnąć w awanturę - szkoda nerwów, a i tak to niczego nie rozwiąże.
jak nam sie zdarzy pokłócić i jest bardzo źle to przeważnie wychodzę, bo muszę ochłonąć
[quote=agf]jak nam sie zdarzy pokłócić i jest bardzo źle to przeważnie wychodzę, bo muszę ochłonąć[/quote]
Ja tez tak czasem mam , muszę wyjść na spacer żeby nie prowokować dalszej kłótni, bo uważam że to nie ma sensu!
mnie poza tym już wtedy taki szlag trafia, że po prostu nie mogę wytrzymac w zamknięciu
Ja też sie duszę! bo pewnie tak wiele osób ma , nerwy dają sie we znaki!
A ja płaczę. Jak się pokłócimy i już szlak mnie trafia to łzy same mi płyna. Potem mi przechodzi i jest juz spokojnie.
Ja potrafie płakać nawet wtedy kiedy bajkę disneya oglądam jestem bardzo uczuciową osobą, to ma swoje plusy io minusy chyba minusów więcej!
[quote=biedroneczka4]Jak z kimś się pokłócicie to jak rozwiązujecie ten problem?[/quote]
Ja nie rozwiązuję. Jeśli ktoś nie szanuje zdania drugiej osoby to ja za niego tego problemu nie rozwiążę. Jeśli kłótnia jest wywołana rozdrażnieniem (niewyspanie, PMS, czy jakieś inne źródło) to przechodzi sama, a jeśli ktoś jest złośliwy to sam siebie zadręczy więc nie wnikam.
Potem muszę się innej osobie o tym wygadać, ktoś pocieszy i już lepiej człowiekowi się na duszy zrobi.
Oj tak, od zrzucenia zbędnego balastu robi się lżej. Tylko jak dla mnie musi być spełniony jeden warunek - ta druga osoba musi autentycznie słuchać.
Wysłuchuję drugiej osoby zdanie jakie ma, ale mówię także o swoich potrzebach bez podnoszenia głosu .
Tylko szczera rozmowa w grę wchodzi ,nie znam innego wyjścia i trzeba sobie wyjaśnić co nas boli.
W moim przypadku emocje prowokują szczerość. Są pewne rzeczy, które jestem zdolna przemilczeć, gdy w grę nie wchodzą silne emocje. Jednak kiedy jestem pobudzona, nie myślę wiele nad formą przekazu ani nad granicami tego, co można powiedzieć. Wówczas bolesną prawdę przedstawiam bez zabiegów mających złagodzić jej odbiór.
Nie wiem czy to dobrze, czy źle. Panuję nad sobą do pewnego stopnia, ale później prowokator może być sam sobie winny, że nie poprzestał na czas.
Jeśli chodzi o jakieś drobnostki, to wolę to przeboleć niż wchodzić w konflikty...
Uśmiech, dystans, chwila zastanowienia potrafi załagodzić konfliktową sytuację...
Jestem przeciwko takiej uległej postawie, bo konflikt zwykle jest związany z naruszeniem naszych interesów, więc nie ugramy nic taką postawą.
Racja, trzeba walczyć o swoje....
Strony 1
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź