Mam w perspektywie wyjazd zagranicę na staż półroczny. Wszystko opłacone, doświadczenie fantastyczne w kontekście rozwoju kariery. No cud, miód i orzeszki, ludzie z zazdrości wręcz mnie pożerają.
Tylko, że ja... zastanawiam się, czy z niego nie zrezygnować. Nie potrafię w życiu radzić sobie ze zmianami. Odstępstwa od rutyny to coś, co wywołuje stres, niepokój. Z resztą, praktycznie wszystko potrafi mnie zestresować. Gdy aplikowałam o staż, a było to bez mała dwa lata temu, myślałam o nim jak o wyzwaniu, czymś dzięki czemu pokażę sobie, że stać mnie na to. Myślałam, że przez te dwa lata ułożę sobie wszystko w głowie. Zresztą, sama idea wyjazdu także bardzo mi się podobała. Jednak, gdy nadszedł czas podjęcia przygotowań do wyjazdu, czuję się zupełnie pokonana przez tą sytuację i nie wiem, czego chcę. Ani jak się zabrać za to. Ba, ja nie wiem, jak mam dojść do właściwej dla siebie decyzji.