Feministyczne kino Margarethe von Trotta i jej dzieło: „Hannah Arendt”
„Hannach Arendt“, film niemieckiej reżyserki Margarethe von Trotta na temat tytułowej teoretyczki politycznej z Barbarą Sukową w roli głównej, jest to staroświecki film biograficzny.
Tworzy luźną trylogię z feministycznym debiutem reżyserki w 1975 „Utracona cześć Katarzyny Blum” i jej filmu z 1986 „Róża Luksemburg”. W drugim filmie występowała również Sukowa. Reżyserka wypiera się jakiegokolwiek związku z feministycznym opisem dzieła, to nie zmienia faktu, że jest jedną z najbardziej znanych autorek femistycznego kina. Filmy, które reżyserowała zawsze posiadają dotyk drugiej fali feminizmu. Ma humanistyczne podejście do zmagań z postawionym przed nią tematem, co jest szczególnie imponujące w przypadku „Hannach Arendt“, ponieważ można było nazwać ją wszystkim ale nie feministką.
Arendt to z pochodzenia Żydówka, urodzona w Linden, dzisiejszej dzielnicy Hanoweru. Rodzice pisarki byli zamożnymi, zasymilowanymi przedstawicielami wyższych sfer mieszczańskich. Dzieciństwo i wczesną młodość spędziła w Królewcu. W 1924 roku Arendt rozpoczęła studia filozoficzne na uniwersytecie w Marburgu, gdzie poznała m.in. Martina Heideggera, z którym miała romans: w późniejszych czasach, gdy Heidegger wstąpił do NSDAP i po II wojnie światowej związek ich łączący nazwać można przyjaźnią. Heidegger obawiając się skandalu zdecydował się po pół roku zerwać romans. Arendt opuściła Marburg i kontynuowała studia we Fryburgu u Husserla, a później w Heidelbergu na seminarium Jaspersa. Pod kierunkiem Karla Jaspersa, (któremu Arendt polecił właśnie Heidegger) napisała doktorat o pojęciu miłości u świętego Augustyna. Arendt w przeciwieństwie do swojego męża Gerharda Storna wykazywała wzmożoną działalność w żydowskich organizacjach charytatywnych. Krótkotrwałe uwięzienie w połowie 1933 roku i wzrastające rozczarowanie postawą środowisk inteligenckich zmusiło ją do nielegalnego opuszczenia Niemiec. W 1933 roku wyemigrowała do Francji, po wyjeździe męża do Stanów związała się z Heinrichem Blücherem, wybitnym działaczem KPD. W maju 1940 roku, już po ślubie z Blücherem, została internowana w Gurs. Pod koniec 1940 roku Hannah i jej mąż otrzymali wizy i wyemigrowali do USA, gdzie była profesorem uniwersytetu w Chicago (1963–1967) i New School for Social Research w Nowym Jorku (1967–1975). Do 1952 roku pracowała w komisji zajmującej się ratowaniem dorobku kulturalnego Żydów europejskich. Stworzyła jedną z najbardziej znanych teorii totalitaryzmu. Inspirowała się filozofią starożytną i filozofią Kanta. Przez wielu jest uważana za najsłynniejszą żydowską myślicielkę XX wieku.
Film rozpoczyna się ujęciem Eichmanna w Argentynie przez tajnych agentów Mossadu i Szin Bet, izraelskiej służby bezpieczeństwa. Te zdarzenie znajduje swe miejsce na pierwszych okładkach wiadomości z całego świata, w tym w Nowym Jorku, gdzie mieszka Hannah Arendt z mężem Heinrich Blücher (Axel Milberg) przez jej boku. Dostaje zgodę na opisanie procesu od redaktora The New Yorker Williama Shawna (Nicholas Woodeson).
W Jerozolimie, Hannah spotyka się z jej starym przyjacielem Kurtem Blumenfeld (Michael Degen), który informuje ją, że Eichmana spotyka w trakcie procesu, który jest iskra, że potrzebuje jej do poparcia ostatecznej teorii o naturze zła. Proces kończy serią artykułów, które wywołały tak wielkie kontrowersje, że pozbawiły Arendt większości przyjaciół i znajomych. Margerethe von Trotta umieszcza to wszystko na ekranie, niczym fragmenty precyzyjnej biograficznej układanki, z których każdy widz musi ułożyć sobie własny obraz tytułowej bohaterki. Bohaterka zdaje sobie sprawę, że jej tekst oczywiście nigdy nie miał szans zmieścić się w formie prasowego sprawozdania – publikowany na łamach magazynu w częściach i wydany nieco później w formie książki wzbudził mnóstwo kontrowersji. Obserwowany na procesie architekt Holocaustu, uprowadzony w 1960 roku z Argentyny przez izraelski wywiad, nie dorastał w oczach Arendt do roli demona. Był ograniczonym urzędnikiem o wąskich horyzontach – stąd pojęcie „banalności zła”, które wiele osób odebrało, jako krzywdzące i kwestionujące wyjątkowość cierpienia ofiar Holocaustu. Z drugiej strony Arendt zwróciła szczególną uwagę na rolę, jaką w procesie zagłady odegrała współpraca żydowskich przywódców. To wystarczyłoby niesłusznie interpretować jej tekst, jako próbę przerzucenia odpowiedzialności.
Film jest zlepkiem scen, w których postacie wygłaszają swoje kwestie. Film nie jest manifestem nonkonformizmu HA. Jedynie pretenduje do tego miana. Gdy Arendt nie pali, słucha o swojej intelektualnej świetności, której śladów wśród papierosowego dymu próżno szukać na ekranie. Osobiście nie polecam. Miejscami film jest koloryzowany, aby przyciągnąć widza i naciąga fakty o życiu głównej bohaterki.