Elegancka restauracja Gliwice Supernova: opinia, menu, ceny
24 marca 2014, dodał: Redakcja
Artykuł zewnętrzny
W ramach naszej ogólnopolskiej akcji Blogerzy Smakują prezentujemy kolejną restaurację, tym razem blogerka smakowała dania eleganckiej restauracji Supernova w Gliwicach, oto jej relacja:
Restauracja Supernova
ul. Górnych Wałów 42, Gliwice
tel. 32 400 42 30
Po raz kolejny swoją wizytę zawdzięczam akcji „Blogerzy Smakują” na portalu Uroda i Zdrowie.
Bardzo lubię Gliwice, pracowałam w tym mieście przez dwa lata i miałam okazję odwiedzić kilka restauracji, ale do Supernovej nigdy nie trafiłam. Być może dlatego, że jest to miejsce raczej high endowe – zwłaszcza dla rozpoczynającej karierę studentki, którą jeszcze do niedawna byłam. Na szczęście teraz sytuacja nieco się zmieniła, a ja już wiem, że to właśnie dla takich przyjemności warto wstawać wcześnie rano i ciężko pracować na własne pieniądze.
Do Supernovej dotarłam bez większego kłopotu, jest zlokalizowana blisko centrum i łatwo tam dojechać. Przed restauracją jest kilka miejsc parkingowych tylko dla klientów, co uważam za wielkie udogodnienie. Gdy tylko weszłyśmy do środka, przywitał nas przesympatyczny kelner i zaprowadził do stolika na drugim końcu sali, dzięki czemu miałyśmy okazję już na wstępie rozejrzeć się po restauracji. A trzeba przyznać, że jest to miejsce urządzone z wielkim smakiem. Nowoczesna elegancja – tak określiłabym ten styl. Ciepły odcień drewna miesza się tu z jasnym kolorem ścian, betonem, szkłem i chromem.
Bardzo spodobała mi się niejednorodna bryła pomieszczenia, nie jest to klasyczny prostopadłościan; są tu słupy, podwieszane sufity i załamania, a także wielkie okna na całą ścianę. Całości pozytywnych wrażeń wizualnych dopełniały także efekty audialne, ponieważ czas umilała nam bardzo przyjemna muzyka, na którą od razu zwróciłyśmy uwagę – lubię, gdy moja wizyta w restauracji opatrzona jest fajnym soundtrackiem. ;-)
Zanim zamówiłyśmy obiad, od razu zaproponowano nam coś do picia. Muszę przyznać, że kelner opisujący kompozycje herbat był bardzo przekonujący, więc zgodziłyśmy się, żeby sam wybrał te, które uważa za najlepsze. Moja przyjaciółka dostała zieloną herbatę z syropem jaśminowym i limonką (8 zł), która była po prostu fantastyczna! Natomiast ja otrzymałam równie pyszną i ładnie podaną herbatę z pomarańczą i goździkami (10 zł). Przed samym posiłkiem przyniesiono nam także „czekadełko” w postaci świeżutkiej chrupiącej bagietki i pasztetu z łososia, które mile połechtały nasze kubeczki smakowe i zaostrzyły nasze apetyty.
Przed wizytą przejrzałam menu Supernovej i mniej-więcej wiedziałam, co chcę zamówić, jednakże kelner potrafił skutecznie zachęcić nas do wypróbowania dań spoza karty, dlatego w ramach przystawki zdecydowałyśmy się na niewymienioną w menu grillowaną kaczkę na sałatce z kwiatami i sosem z granatu (21 zł).
Zamówiłyśmy także wcześniej upatrzone ciepłe pierożki z ciasta filo z gęsiną i kozim serem (22 zł). Od razu zaproponowano nam dwa dodatkowe talerze, żebyśmy mogły podzielić się przystawkami, co było bardzo miłe i z czego skwapliwie skorzystałyśmy. Dania, które pojawiły się na naszym stoliku, zrobiły na nas duże wrażenie, jeśli o walor wizualny chodzi.
Kaczka ozdobiona kwiatami prezentowała się naprawdę fenomenalnie! A smakowo? Cóż, była niezła, lekko różowa w środku i mięciutka, ale na kolana mnie nie powaliła. Zdecydowanie bardziej przypadły mi do gustu pierożki z gęsiną, których smak cudownie komponował się z wieloskładnikową sałatką. Porcje były w sam raz, by zjeść, ale za bardzo się nie najeść przed głównym posiłkiem.
Jako danie główne wybrałam grillowane polędwiczki wieprzowe na sałatce z ciecierzycy i kurek, z pomidorami suszonymi i sosem serowym (38 zł), natomiast przyjaciółka zamówiła gnocchi z królikiem i szałwią (33 zł). Co do mojego dania, powiem krótko – WOW! Nic bym w nim nie zmieniła, było po prostu doskonałe. Mięso wysmażone idealnie, mięciutkie, pełne smaku, a sałatka i sos tak wspaniale skomponowane, że do dziś pozostaję pod ogromnym wrażeniem.
Chętnie zjadłabym to danie raz jeszcze! Gnocchi z królikiem było niezłe, mojej przyjaciółce smakowało, ale nie umywało się do moich perfekcyjnych polędwiczek. Porcje nie należały do największych, choć w przypadku trzydaniowego obiadu były jak najbardziej odpowiednie. Gdybym jednak przyszła do Supernovej bardzo głodna i chciała zamówić tylko danie główne, mogłabym się nie najeść, co warto mieć na uwadze.
Przy zamawianiu deseru kelner po raz kolejny wykazał się siłą perswazji i namówił moją przyjaciółkę na bezę ze śmietaną, owocami i kwiatami. Ja jednak pozostałam przy swoim pierwotnym wyborze – zdecydowałam się na creme brulee (14 zł). Przez krótką chwilę próbowałyśmy przypomnieć sobie wskazówki Pani Prezydentowej, jak kulturalnie jeść bezę, ale w końcu poddałyśmy się i uznałyśmy, że będziemy ją jeść tak, jak nam wygodnie. ;-) Skosztowałam jej, sądząc, że będzie przypominała konsystencją Białą Pavlovą – z wierzchu kruchą, w środku piankową. Była to jednak klasyczna beza, w środku lekko gumiasta, z zewnątrz nieco twarda, nie w moim guście. Ale przyjaciółce bardzo smakowała, a poza tym wyglądała obłędnie, co dobitnie świadczy o tym, że są gusta i guściki.
Zresztą, to nie był przecież mój deser – deser zamówiony przeze mnie był pyszny! W Supernovej miałam okazję zjeść creme brulee doskonałe: kremowe, intensywnie waniliowe (dno miseczki było aż czarne od ziarenek wanilii), z idealnie chrupiącą warstwą skarmelizowanego cukru. Nie pasował mi tylko podany do niego sos malinowy, który był zbyt kwaśny. Ale poza tym – mniam!
W Supernovej spędziłyśmy ponad dwie godziny. Bardzo miłe dwie godziny, pełne smacznego jedzenia, przyjemnych dźwięków i atrakcyjnych widoków, w towarzystwie uprzejmej i pomocnej obsługi. Nie ukrywam, że widzę tu jeszcze miejsce na pewien progres, ale już teraz mogę z czystym sumieniem polecać tę restaurację wszystkim znajomym, którzy będą szukali eleganckiego lokalu z ciekawym menu. Czy jeszcze tu wrócę? Cóż, na wspomnienie boskich polędwiczek ślinianki od razu intensywniej mi pracują, więc odpowiedź jest oczywista – jasne, że tak!
W skali szkolnej – Supernova otrzymuje ode mnie 5 z malutkim minusikiem!
Testowała:
magda-kucharzy.blogspot.com