MATRICIUM® to pierwszy wyrób medyczny działający na przyczyny starzenia się skóry. MATRICIUM® złożone jest z 63 biomimetycznych (występujących naturalnie w skórze) składników aktywnych, które są w 100% przyswajane przez skórę. Działanie MATRICIUM® poparte jest 14 latami badań i aż 74 badaniami klinicznymi.
Opakowanie: 30 kapsułek, połączonych ze sobą w zestawy po 5, znajduje się w plastikowym, kwadratowym opakowaniu. Kolory, które królują to czerwień i biel. Po wyjęciu z dodatkowego kartonika widzimy przeźroczyste pudełko. Wygląda estetycznie i elegancko, świetnie prezentuje się w łazience i rzuca w oczy, dzięki czemu nie zapomnimy o żadnej ampułce.
Konsystencja: Leista, nawet mocno, ale nie tak jak woda. Dobrze się wchłania i produkt jest wydajny.
Zapach: Delikatny, ale mdły. Nie pachnie kwiatami, ani perfumami, bo nie zawiera dodatkowych składników, które nadają zapach. Najtrafniejsze słowo opisujące go to neutralny.
Moja opinia po 7 dniach stosowania: Forma 30 ampułek bardzo przypadła mi do gustu. Każda na 1 dzień, każda ważna 12 godzin od otwarcia. 1 ampułka to dla mnie zdecydowanie za dużo, dlatego nakładałam porcje po pół: rano i wieczorem. To okazało się zdecydowanie lepszym pomysłem.
Matricium wchłania się błyskawicznie, do matu. Nie pozostawia na skórze żadnego blasku czy tłustej warstwy. Bardzo mi się to podoba. Skóra po aplikacji jest napięta, ale wystarczy użyć kremu, aby uczucie to zniknęło. Po chwili czuć miękkość i delikatność cery.. Czasami wyczuwam jednak lekkie klejenie się.
Co zauważyłam po 7 dniach? Na pewno lepszy i równiejszy koloryt cery. Skóra nabrała lepszego koloru, nie jest szarawa, wygląda o wiele lepiej. Skóra jest bardziej napięta, ale nie ściągnięta. Wypryski szybciej się goją. Nawilżenie jest średnie, na pewno nie radzi sobie z przesuszoną skórą i suchymi skórkami. Musiałam wspomagać się kremem nawilżającym.
Czekam na dalsze efekty, kolejna relacja za 14 dni. Jesteście ciekawe, tak jak ja?
Chciałabym pokazać Wam jeszcze jak przyszedł do mnie zapakowany zestaw do testów. Takie podejście do bloggerek się chwali.