Naturalny kolor moich włosów to średni blond w tonacji ciepłej, typowo słowiański kolor. Rożne rzeczy robiłam z włosami, jednak zawsze oscylowało to w tonacjach jasnych. Długo czasu na mojej głowie gościł balejaż, ze względu na chęć posiadania jasnych refleksów- a dość słabe, źle znoszące rozjaśnianie całości włosy.
Odkąd zdecydowałam się na ingerencje farby na moich włosach, straciłam na zawsze podatność moich włosów na układanie się.Włosy stały się złośliwe, kapryśne, nie do ułożenia z wielką tendencją do puszenia się lub kręcenia od rożnych warunków pogodowych (deszcz, wilgoć). Jedynym ratunkiem była dla nich prostownica, która chociaż na moment dawała efekt domkniętych łusek włosa i uczesanej fryzury. Nie znałam się wtedy na pielęgnacji, nie miałam pojęcia o olejowaniu włosów.
Odkąd zachorowałam i wypadło mi 3 / 4 włosów postanowiłam zaniechać farbowania – ze względu by nie osłabiać dodatkowo farbą biednych, chorych włosów. To była moja świadoma decyzja, jednak nie wiedziałam jeszcze wtedy, jak długo nie będę ich farbować. Od maja na mojej głowie nie pojawiła się farba. Właśnie minęło 6 miesięcy a mi coraz mniej chce się wracać do farbowania. Odrost nie jest na tyle dokuczliwy by mi bardzo przeszkadzał – tonacja włosów jest ciepła zarówno w przypadku odrostu jak i farbowanego dołu – stąd kontrast lekko zaciera się. Czasami aby go „rozjaśnić” używam suchego szamponu :) Nie czuję się zbyt komfortowo w takim wydaniu, aczkolwiek staram się tym nie myśleć. Cieszę się raczej z tego, że włosy coraz mniej wypadają i odrastają.
Od maja niefarbowany odrost osiągnął prawie 12 cm – jestem dumna z tego wyniku.
PLUSY NIEFARBOWANIA :
+ Włosy zaczynają odrastać piękne i zdrowe,
+ Znacząco poprawiła się ich kondycja,
+ Włosy naturalne są lśniące, gładkie i miłe w dotyku – nie jak rozjaśniane : matowe, suche i szorstkie.
+ Włosy naturalne są grubsze i podatne na dociążenie,
+ Włosy naturalne nie puszą się, są zdyscyplinowane – normalne!
W rozjaśnianiu wykańczało mnie przede wszystkim ciągłe wysuszanie włosów, wysoka porowatość, sterczenie pojedynczych włosków jak stóg siana na każdą stronę świata, puszenie, mecząca- wielogodzinna pielęgnacja włosów rozjaśnianych i marne jej efekty. Mam dość. Mam dość niesfornych, nieposłusznych, „martwych” włosów, kruszenia się końcówek i nie możności zapuszczenia założonej długości włosów.
Mam nadzieję, że moja cierpliwość będzie łaskawa dla moich włosów i dam im odrosnąć w naturalnym kolorze. Mam nadzieję, że powrót do naturalnego blondu nastąpi jak najszybciej.
Czy któraś z Was podobnie jak ja, zapuszcza naturalki?
Macie jakieś sposoby na denerwujące odrosty?