Wielu z nas kupuje je na świąteczny prezent dla bliskich kosmetyki. Pod choinkę najchętniej kładziemy wszelkie kremy, balsamy, toniki, szampony.
Zestawy z gratisową kosmetyczką czy myjką w tle cieszą się szalonym powodzeniem. A producenci zacierają ręce. Wraz z pojawieniem się na niebie pierwszej gwiazdki, chcemy obdarować swoich bliskich czymś wyjątkowym. Nic więc dziwnego, że szukamy wówczas kosmetyków ekskluzywnych, tych z wyżej półki. I ja też chciałam tak właśnie zrobić, ale zrezygnowałam po dwóch wizytach w Douglasie. Najpierw szukałam jakiegoś zestawu dla siostry, która urodziła niedawno córeczkę. Pomyślałam, że dobry balsam lub masło pomogą zregenerować się skórze po ciąży i porodzie. Sprzedawczyni w drogerii wciskała mi balsam za 100 zł idealny dla kobiety, która urodziła dziecko i karmi piersią, ponieważ jest bezzapachowy i fantastycznie nawilża oraz regeneruje… tylko co z tego, skoro w składzie ma parafinę, która zatyka pory, przyspiesza procesy starzenia, a substancje aktywne są w minimalnych ilościach. Mleczko o bardzo podobnym składzie można znaleźć w Rossmanie za 10 zł. Następnie zaprowadziła mnie do kosmetyków ekologicznych, które ponoć są o niebo lepsze (i droższe). Tym razem kosmetyki z serii eko zawierały parabeny. Albo sprzedawczyni niededukowana, albo producent robi w balon. Następny był tonik z alkoholem. Pomimo tego, że zaznaczyłam, iż nie chcę toniku z alkoholem, pani sprzedająca usilnie rekomendowała tonik mówiąc: „tylko trochę panią popiecze, lekkie uczucie dyskomfortu i przejdzie”. Na alkohol nie zasługuje żadna cera, wysusza on skórę i pobudza produkcję sebum. Jako ktoś, kto pracuje w branży reklamowej wiem, ile kasy wydają firmy na branding, na wymyślenie i zaprojektowanie identyfikacji wizualnej, na projekt opakowania. Tak naprawdę kupując produkty typu Clinique (bo o tym toniku mówię) wcale nie płacicie za jakość. Płacicie grafikowi (za projekt), agencji reklamowej (za kampanię) i marketingowcom (za sprzedaż). No i mnie…
Po więcej inspiracji zapraszam na: www.zmyslankianki.pl