Jesień zagościła się w Polsce na dobre, ale co bardziej przezorni zaopatrują się już w zimowe ubrania i akcesoria. Idealna kurtka, czapka i szalik wydają się być tylko dopełnieniem tego, co najważniejsze w mroźne dni-ciepłe buty, które ogrzeją nasze stopy nawet w najniższej temperaturze. Często wydaje się nam, że wygoda nie może iść w parze z modą, przykład kozaków Emu pokazuje jednak, że to połączenie jest jak najbardziej realne :).
Marka powstała w 1994 roku, tworząc buty na potrzeby surferów, którzy wyziębieni długimi treningami potrzebowali ochrony dla swoich stóp. Produkty firmy szybko stały się hitem, zaczęły je nosić gwiazdy Hollywood, a w ślad za nimi miliony, dla których buty ze skóry merynosa stały się prawdziwym wybawieniem.
Dlaczego Emu są tak wyjątkowe? Być może dlatego, że zastosowana w nich owcza skóra powoduje, że buty te zimą grzeją nasze stopy, latem natomiast delikatnie je chłodzą. Przepuszczają także powietrze, zapewniając tym samym jego naturalną cyrkulację, chronią także przed przykrym zapachem. Dodajmy do tego unikalny design, uniwersalność i wygodę, i chyba mamy tajemnicę sukcesu australijskich kozaków :).
Emu można łączyć dosłownie ze wszystkim- idealnie będą pasować do wąskich dżinsów rurek, świetne są także do zwiewnych sukienek i spódnic, a w wersji sportowej- także do dresów! Spośród bogatej gamy kolorystycznej śmiało możemy wybrać tę barwę, która będzie nam pasować do większości ubrań.
Największą popularnością cieszą się tradycyjne modele Emu, do połowy łydki, jeśli jednak nie lubisz takiego fasonu, możesz wybierać spośród wielu innych, marka co roku wprowadza ulepszone nowości. Znajdziesz więc i kozaczki do kostki, i takie za kolano, wiązane, i z klamrą, a jeśli znalazłaś już idealne zimowe kozaki, możesz kupić kapcie marki Emu :).
Przeciwnicy zarzucają butom niezbyt wyjściowy, niekobiecy wygląd, w większości wydają się być jednak zwolennicy ciepłych kozaków, no bo jak tu ich nie kochać? Dzięki nim nasze stopy nie muszą już kostnieć z zimna na mrozie i niestraszne nam nawet najniższe temperatury!
Jedynym minusem wydaje się być cena, która, w zależności od modelu, waha się od 300 do nawet 1500 zł… Inwestycja w Emu jest jednak inwestycją w nasze dobre samopoczucie i zdrowie, a to chyba bezcenna rzecz :).
A Wy, co sądzicie o Emu? Należycie do grona zwolenniczek i posiadaczek, czy też jesteście im przeciwne?