Film-terapia! Swoiste katarsis i przebudzenie wewnętrznej wrażliwości. Jak dla mnie najbardziej poruszający film, jaki w życiu widziałam. Oglądałam go wielokrotnie, przeżywając za każdym razem inaczej. Film zmusza do głębszych refleksji, do zastanowienia się nad tym, jakie prawa ma każdy człowiek i jak bardzo można te prawa naginać. Jak daleko można się posunąć i w którym momencie przekraczamy granicę człowieczeństwa. W końcu uświadamia nam, jak bardzo punkt widzenia zależy od punktu stania. Jak mocna, a przez to ślepa i nie zawsze logiczna potrafi być miłość matki do dziecka. Po oglądnięciu filmu, jeszcze długo zastanawiałam się, co tak na prawdę jest moralne i etyczne, a co nie. Do jakich drastycznych i tragicznych kroków popycha ludzi cierpienie, choroba, a przede wszystkim miłość…
Polecam oglądnięcie filmu każdemu, kto chce przeżyć coś poruszającego i na prawdę głębokiego. Każdemu, kto chce poznać nieuleczalnie chorą dziewczynkę, oraz jej rodzinę. Przede wszystkim młodszą siostrę, która urodziła się po to, aby ratować jej życie swoim… Gdy rodzice dowiedzieli się, że ich dziecko ma raka, a żadne z nich nie mogło być dawcą szpiku, zdecydowali się na kolejne dziecko, po to właśnie aby ono za kilka lat stało się dawcą. Nie pomyśleli jednak, że młodsza siostra zbuntuje się przeciwko poświęceniu własnego życia i własnych marzeń na rzecz „podtrzymywania” przy życiu chorej siostry, a swoich praw będzie domagać się w sądzie, stając przeciwko swojej rodzinie…
Nawet najbardziej „bezduszna” osoba oglądając film będzie płakać jak przysłowiowy bóbr!