Baza pod lakier – Bonder ORLY – opinia

6 lutego 2012, dodał: Redakcja
Artykuł zewnętrzny

Bonder Orly – baza pod lakier

Od kilku miesięcy tak przyzwyczaiłam się do malowania paznokci lakierami w wyrazistych barwach, że bardzo rzadko używam moich ulubionych kiedyś beżów i róży.

Kolorowe paznokcie pozwalają na podkreślenie charakteru stroju, stanowią coś w rodzaju detalu, szczegółu, zamykającego całość. Kolory poprawiają humor i lubię mieć przy sobie coś, na co mogę zerknąć kiedy za oknem znowu zaczyna się pośniegowa plucha. Niestety, kolorowe lakiery mają też wady – po pierwsze każdy odprysk czy wytarcie lakieru tym bardziej rzuca się w oczy, im bardziej intensywnej barwy użyjemy. A po drugie niestety często strasznie farbują i zażółcają płytkę paznokcia. Dlatego nie wyobrażam sobie manicure bez bazy pod lakier. Moja poprzednia faworytka, Sally Hansen, jest już na wykończeniu, dlatego z entuzjazmem rozpoczęłam testy preparatu Bonder firmy Orly, udostępnionego mi przez portal Uroda i Zdrowie.
Produkt zamknięty jest w smukłej buteleczce z matowego szkła. Na zakrętce możecie zauważyć kropeczki – wgłębienia. Taka faktura i zwężenie pośrodku zakrętki sprawiają, że bardzo wygodnie trzyma się ją podczas malowania. Pędzelek jest wyjątkowo długi. Początkowo myślałam, że będzie to utrudniało aplikację, ale okazuje się, że operuje się nim bardzo wygodnie i szybko (może nawet ZA szybko, o czym za chwilę). Dzięki swojej długości pędzelek sięga aż do dna zakręconej buteleczki. Jest to dla mnie bardzo ważne, bo w mojej poprzednio używanej bazie odległość między końcem aplikatora a dnem buteleczki wynosiła około 0,5 cm, co bardzo utrudniało wykorzystanie produktu do końca. Myślę, że w przypadku Bondera nie będzie takiego problemu, ale nieprędko się o tym przekonam, bo zapowiada się on na bardzo wydajnego zawodnika :) Po dwukrotnym pomalowaniu wszystkich paznokci nie zauważyłam żadnego ubytku w butelce.
Jak już mówiłam, aplikacja jest bardzo wygodna, ale przekonałam się, że lepiej nakładać preparat w miarę powoli. Kiedy manewrowałam pędzelkiem za szybko, przy wysychaniu pojawiały się małe pęcherzyki powietrza. Przy wolniejszym nakładaniu nic takiego się nie dzieje. Bonder pokrywa płytkę bardzo równomiernie, nie rozlewa się na skórki i co najważniejsze – nie śmierdzi! Owszem, ma taki lakieropodobny zapaszek, ale na tyle delikatny, że musiałabym wsadzić nos w butelkę, żeby odczuć jakiś większy dyskomfort. Schnie całkiem szybko, chociaż można początkowo mieć inne wrażenie, bo po zaschnięciu tworzy coś w rodzaju gumowanej powłoczki. Nie jest ona w dotyku idealnie gładka, a paznokcie wyglądają jak posmarowane olejkiem. Taka forma produktu ma zapewnić lepsze przyleganie lakieru i rzeczywiście tak się dzieje. Pomalowałam paznokcie jednym z moich absolutnie najmniej ulubionych lakierów i Bonder rzeczywiście przedłużył jego trwałość i to dwukrotnie! Zazwyczaj po trzech dniach pojawiały się odpryski, tym razem zauważyłam tylko wytarcie lakieru na końcówkach paznokci po sześciu dniach. Przede wszystkim jednak preparat Orly nie dopuścił do zafarbowania płytki paznokci, co zawsze miało miejsce w przypadku używania przeze mnie tego konkretnego lakieru. Jestem bardzo zadowolona i idę sobie zrobić nowy manicure, oczywiście zaczynając od bazy :)

Do kupienia TUTAJ

Testowała:

Dominika – „kobieta pracująca”, żona, mama, mól książkowy, gaduła i optymistka. Lubię nowości i ciekawostki kosmetyczne, książki, konkursy, koty, szczury, kompot z truskawek… Może będzie prościej wymienić, czego NIE lubię – komarów, flaczków i nudy. Mój blog:  http://bzeltynka.blogspot.com/ –  typowo kobiecy. Recenzje kosmetyków i odrobina kulinariów. (nick: Bzeltynka) Testowała: JADWIGA – papka do cery trądzikowej

Zobacz również:

  1. Wszystkie testy blogerek
  2. Baza blogerek i testerek – dołącz do nas!
  3. Kosmetyki, które testujemy obecnie