Każda z nas szuka kremu do twarzy – ideału. Chciałybyśmy aby kosmetyk nie tylko idealnie nawilżył i odżywił naszą skórę, ale jednocześnie zminimalizował przebarwienia i oznaki starzenia się.
Ja znalazłam krem, który chociaż częściowo spełnia moje ” kobiece ” zachcianki :)
Krem antyoksydacyjny AA Eco znajduje się w szklanym opakowaniu o pojemności 50 ml. Jest dość ciężki, dlatego trzeba nieco uważaj by nam nie upadł. Wtedy nie tylko pozbędziemy się kremu, ale również możemy nie chcący się skaleczyć.
W środku szklanej buteleczki znajdziemy biały krem o dość zbitej konsystencji. Różni się nieco od innych kosmetyków tego typu. Jego bardziej zwarta konsystencja zapewnia mu większą wydajność – na palec nabiera się małą ilość kremu, jednakże wystarcza ona na całą powierzchnię naszej twarzy. A do tego jego zapach… Delikatny, słodki, wręcz upajający ;) Kolejny powód czekania z utęsknieniem na codzienną pielęgnację :)
Już po kilku dniach stosowania kremu można zauważyć widoczne zmiany na naszej skórze twarzy. Przede wszystkim staje się ona bardziej nawilżona, promienna i odżywiona. Kosmetyk nie uczula, więc nie musimy martwić się wysypką czy zaczerwienieniem. Po dłuższym stosowaniu nie musimy martwić się o nieprzespane noce – na naszej twarzy się to nie odbije :) Nie zauważyłam niestety chociażby minimalnej likwidacji zmarszczek mimicznych.
Jego cena również jest nieco wysoka. Za buteleczkę zapłaciłam prawie 40 zł. Cóż, chyba pozostaje mi dalej szukać kosmetyku – ideału :)