Angelina Jolie, aktorka i modelka nazywana jest najpiękniejszą kobietą świata. I tytuł ten wcale nie jest wzięty z Księżyca czy wymyślony przez brukowcowych, próżnych pismaków.
Otrzymała go w wyniku prowadzonych rankingów, przez takie magazyny jak „Vanity Fair”, „Forbes” czy „People”. Wielokrotnie zdobywała też tytuł królowej czerwonego dywanu, gwiazdy glamour, a w tym roku otrzymała także tytuł najbardziej wpływowej kobiety świata show biznesu. Jest przy tym wybitną aktorką, pracowitą i utalentowaną (Oscara nie dostaje się przecież wyłącznie za urodę). Nawet jej imiona, mają znaczenia symboliczne, bowiem „angelina” w języku włoskim oznacza „małego anioła” zaś „Jolie” w języku francuskim, to nic innego jak piękna.
I zdawać by się mogło, że jak na królową przystało, powinna nosić złotą koronę i suknię z brylantów, zasiadać na tronie i pobłażliwym okiem spoglądać na cały świat leżący u jej stóp. Tymczasem aktorka jest matką 6 dzieci (w tym trzech adoptowanych z różnych części świata), z którymi prawie nigdy się nie rozstaje, żoną i aktywną działaczką na rzecz krajów Trzeciego Świata. Bowiem Angelina Jolie Voight (gdyż tak brzmi jej nazwisko rodowe) to definicja klasycznego piękna. Można nawet użyć określenia piękna antycznego. Jedna z najciekawszych i najpiękniejszych odtwórczyń w kinie amerykańskim uosabia grecką Afrodytę, rzymską Wenus i nordycką Freję. W starożytności piękno wiązano jednak nie tylko z urodą, ale przede wszystkim z ideą dobra, duchowością, myślą i rozumem. Również i ta definicja idealnie pasuje do aktorki posiadającej tytuł Ambasadora Dobrej Woli UNICEF.
Angelina Jolie zachwyca nie tylko urodą, wewnętrznym blaskiem i człowieczeństwem, ale także swoim doskonale dobranym strojem, makijażem i fryzurą. Znajdą się oczywiście i tacy, którym wizerunek aktorki nie podoba się wcale. Twierdzą, że jest zbyt przewidywalny, nazbyt prosty czy wręcz pospolity. Ja na całe swoje szczęście nie zaliczam się do tego grona i w swoim poczuciu estetyki nie zamierzam łamać klasycznego kanonu doskonałości. Zupełnie nie przeszkadza mi fakt, że aktorka z dzikiej kocicy, wizerunku zadziornej Tomb Raider zmieniła się w kobietę dojrzałą, pełną gustownej elegancji i zmysłowej, aczkolwiek wysublimowanej kobiecości. Gdzie się nie pojawi, zawsze jest jedną z najlepiej ubranych gwiazd i w absolutnie zadziwiający sposób zawsze udaje jej się wyglądać niemalże idealnie. Sama aktorka twierdzi, że sekret jej stylu tkwi w kolorach. Nie da się bowiem ukryć faktu, że garderoba Angeliny Jolie zbudowana jest w oparciu o trzy barwy: czarną, która dominuje, białą w której wygląda jak prawdziwy anioł i szarości, które wcale nie są tak przygnębiające, jak twierdzą krytycy. Zawsze wybiera kroje klasyczne, proste, konserwatywne, aczkolwiek subtelne. To jej ikona stylu.
Podczas gdy inne gwiazdy, jak Sharon Stone, Scarlett Johansson i Claudia Schiffer zostają twarzami takich marek jak Dior, Louis Vuitton, czy Chanel, Angelina Jolie wybiera St. John (z którym miała podpisany kilkuletni kontrakt ambasadorski). Na wielkie gale nie zakłada drogich kreacji od Ralpha Laurena, Very Wang czy Marchesy. To byłoby zbyt proste, zbyt królewskie. Aktorka wybierze mniej znanego projektanta, albo sukienkę vintage. Kreację uzupełni prostą fryzurą i dyskretnym makijażem, gustowną, delikatną biżuterią i eleganckimi butami. Nie potrzebuje krzykliwej, wyszukanej oprawy, sam obraz jest już wystarczająco piękny.
Na gali rozdania Oskarów w 2004 roku mogliśmy oglądać Angelinę Jolie w pięknej, bardzo kobiecej, kremowej sukni z satyny od Marca Bouwer, na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Cannes w 2009 roku wystąpiła w sukni łososiowej, rozkloszowanej i zwiewnej projektu Malcolma Harrisa, a na konferencji prasowej związanej z promocją najnowszego filmu „Oszukana” w Tokio, Angelina Jolie pokazała się w prostej, szarej, ale i bardzo przylegającej do ciała sukience zaprojektowanej przez Ralpha Laurena i ulubionych pantoflach od Stuarta Weitzmana. Na rozdanie nagród British Academy of Film and Television Arts (BAFTA) 2009 aktorka wybrała piękną dwuwarstwową czarną sukienkę z żółtą podszewką i podkreśloną talią (z najnowszej kolekcji Armani Prive Haute Couture wiosna 2009), uzupełniając strój diamentowymi kolczykami i bransoletką. Zaś na 14 ceremonii wręczenia Critic’s Choice Awards 2009 ubrana była w kreację z kolekcji Max Azria (wiosna 2009), którą stanowiła prosta biała suknia z asymetrycznym rękawem, perłowe kolczyki, mała torebka i pantofle od Herva Legera. Wiele innych uroczystości świętowała w kreacjach ciemnych, stonowanych i gustownie eleganckich. I w każdej wyglądała olśniewająco.
Angelina Jolie nie lubi prowokować, nie jest śmieszna, ani wulgarna. Jest zupełnym przeciwieństwem tych pojęć. Jej stroje podkreślają figurę, niby niechcąco odkrywają artyzm tatuaży wykonanych przez artystę Noo (aka Sompong) Kanhphaiina, są zmysłową delikatną i wyrafinowaną kombinacją. Zdarzają się jednak odstępstwa od ulubionej kolorystyki czy stylu. Dla przykładu na premierze filmu „Ocean’s Thirteen” w Cannes, aktorka miała na sobie intensywną, żółtą suknię na ramiączkach od Ungaro, a na gali 15. Annual Screen Actors Guild Awards ubrana była w niebieską kreację z wiosennej kolekcji 2009 Maxa Azrii (którą tak naprawdę ubrała tyłem do przodu). Także będąc w ciąży ubierała się w kolory bardziej intensywne, wesołe i ciepłe, jak brązowo-kremowa kreacja Hermes czy zielona, szyfonowa suknia Max Azria w której pojawiła się na premierze filmu „Kung-Fu Panda”.
W ostatnich miesiącach Angelina Jolie zmieniła jednak nieco swój wizerunek i zaczęła ubierać się nieco bardziej zaskakująco. Oczywiście elegancja, gust i kobiecość pozostały niezmienne, przeobrażeniu uległ styl i fason. Na premierze filmu „Bękart wojny” w Los Angeles pokazała się w obcisłej, skórzanej sukience bez ramiączek z jesiennej kolekcji Michaela Korsa. Strój uzupełniły sandały od Christiana Diora, złote kolczyki i duży pierścionek. W Berlinie na pokaz filmu „Ciekawy przypadek Benjamina Buttona” aktorka założyła kremowy garnitur z wiosennej kolekcji Akris i jak zazwyczaj unikała biżuterii, tym razem wybrała duży diamentowy kolczyk i pierścionek Asprey. Wykończenie stroju zapewniły buty od Stewarda Weitzmana i zupełnie nowa fryzura. Na pokaz w Nowym Orlenie wybrała białą sukienkę z guzikami na plecach zaprojektowaną przez L’wren Scott. Zaskoczeniem był dość mocny, niecodzienny makijaż. Podczas paryskiej premiery ubrana była w szary, kaszmirowy płaszcz z kolekcji Akris. Spartańska prostota projektów niczym z lat 70-tych, proste cięcia, szlachetne tkaniny i czyste kolory – oto esencja wizerunku gwiazdy.
Na co dzień Angelina Jolie oprócz czerni, lubi ubrania też w lekkich, stonowanych barwach. Wybiera luźne stroje, w których czuje się komfortowo i wygodnie, jest to bowiem typ matki, która uczy dzieci jak robić gwiazdę i jak lepić babki z piasku. Jej żelazny zestaw to obcisłe dżinsy (zazwyczaj marki J. Brand) i podkoszulek. Na spacery z dziećmi Angelina najczęściej zakłada wygodną spódnicę lub ciemne dżinsy, podkoszulek lub luźną sukienkę, co gwarantuje jednocześnie wygodę i dyskretną elegancję. Aktorka bardzo przywiązuje się do torebek i często możemy zobaczyć ją na zdjęciach z tymi samymi modelami. Na przykład z białą, pakowną torebką Valentino, Gerard Darel (skórzano-wełniany model Dublin), torebką od Moniki Botkier, a także z torebką Knockout marki Seril. Gdy zrobi się chłodniej, Angelina zakłada skórzane kurtki, długie płaszcze (często te projektowane przez firmę Mike&Chris, a ostatnio Akris) oraz wysokie skórzane kozaczki.
Krytyka zarzuca Angelinie Jolie przewidywalność, ascetyzm i nudę w ubiorze. Wypominają jej nieciekawy wybór projektantów, tani i prosty styl, brak drapieżnej kokieteryjności i chociażby nuty prowokacji. Zastanawiają się nad brakiem jubilerskich oznak bogactwa i przepychu właściwych wielkim tego świata. Jednakże Angelina Jolie tego wszystkiego nie potrzebuje. Przemierzając czerwony dywan lśni własnym światłem, właściwym tylko prawdziwym gwiazdom. Nie potrzebuje błyskotek i drogich kamieni, gdyż w jej oczach czają się iskierki piękniejsze niż wszystkie brylanty świata. Nie potrzebuje także wymyślnych, bajecznie drogich kreacji największych domów mody, gdyż czegokolwiek by nie założyła i tak wygląda jak milion dolarów.
Dodała: Marta