Ajurwedyjski olejek Khadi od Helfy – opinia

19 kwietnia 2012, dodał: Redakcja
Artykuł zewnętrzny
Dzisiaj chciałabym Wam przedstawić kolejny cudowny olejek, którego miałam przyjemność testować w ramach współpracy z Helfami i portalem Uroda i Zdrowie. Jest to…
…Ajurwedyjski olejek do twarzy i ciała z białą lilią polecany jest do pielęgnacji skóry suchej i dojrzałej. Zawiera naturalne oleje roślinne i zioła, które skutecznie uwadniają i nawilżają skórę. Wykazuje czynne działanie aromaterapeutyczne.
www.helfy.pl
Skład
Oryza sativa oil (olej ryżowy)
Sesamum indicum oil **(olej z sezamu indyjskiego)
Helianthus annuus oil** (olej słonecznikowy)
Lilium polyphyllum (lilia)
Hemidesmus indicus (sarsaparilla)
Glycyrrhiza glabra (lukrecja)
Convolvulus alsinoides
Emblica officinalis (amla)
Pogostemon cablin (patchouli)
Tocopheryl acetate (witamina E)
Onosma hispidum
Commiphora myrrha (mirt)
Linum usitatissimum (len zwyczajny)
Foeniculum vulgare (koper włoski)
Prunus dulcis (migdałowiec zwyczajny)
Triticum vulgare (olej z kiełków z pszenicy)
Daucus carota sativa (marchew zwyczajna)
Limonene (zapach)
Biała lilia wykazuje działanie ochładzające, ściągające, przeciwzapalne, opóźnia proces starzenia się skóry. Anantmool łagodzi podrażnienia. Lukrecja pomaga utrzymać odpowiedni stopień uwodnienia skóry, wpływa bardzo korzystnie na cerę. Amla zapobiega infekcjom skóry, opóźnia proces starzenia, wygładza zmarszczki. Patchouli szczególnie polecany dla skóry suchej i dojrzałej, aktywizuje proces regeneracji komórek skóry. Fenel łagodzi podrażnienia, oczyszcza, wygładza zmarszczki.
Olej z sezamu indyjskiego działa wygładzająco i nawilżająco. Posiada właściwości kojące, reguluje pracę gruczołów łojowych. Olej z ziaren słonecznika posiada właściwości nawilżające i regenerujące. Jest bogaty w naturalną witaminę E.
Patchouli jest afrodyzjakiem, działa uspokajająco, relaksująco. Koper łagodzi napięcie nerwowe i stres. Mirt łagodzi zmysły.
Produkt posiada certyfikat BDIH, a więc nie był testowany na zwierzętach.

[Źródło]

Sposób użycia
Użyj 10-15 ml oleju do masażu twarzy i całego ciała. Olej wchłonie się bardzo szybko. Po aromatycznym masażu ajurwedyjskim olejem polecane jest rozpylenie wody różanej na twarz i ciało, aby uwodnić skórę. Przeznaczony do codziennego stosowania.

[Źródło]

Cechy produktu
Pojemność: 210 ml;
Cena: 59 zł;
Zapach: specyficzny, przyjemny, orzeźwiający;
Konsystencja: oleista, ale na pewno troszkę delikatniejsza od kuchennego „Kujawskiego”;

Kolor olejku: zgnita zieleń.

Szkoda, że buteleczka jest plastikowa i nie chroni oleju przed światłem słonecznym. Na szczęście zapakowana jest w kartonik, więc mamy pewność, że ta ochrona była zachowana podczas dystrybucji. W domu lepiej przechowywać olejek w ciemnym miejscu.

Opis mojej cery
Moja cera, podobnie jak skóra na całym ciele, jest strasznie sucha. Jeśli rano nie nałożę olejku i spędzam dzień w suchym, zakurzonym miejscu to skóra na twarzy już po południu szczypie mnie od suchości :(
Gdy używałam kremów – strasznie mnie zapychały, co powodowało permanentne pojawianie się nietypowych, pojedynczych pryszczy na nosie, brodzie i czole. Skóra na nosie była dodatkowo taka miękka, lekko kaszkowata. Okropna. Nałożenie jakiegokolwiek podkładu kończyło się łuszczeniem skóry (szczególnie na nosie).
Odkąd stosuję olejki nie mam z cerą większych problemów – jest matowa, bardziej jednolita, nie łuszczy się, rzadziej goszczą na niej niespodzianki, ale nadal cechuje się skłonnością do przesuszania.
Działanie olejku
Już po pierwszym użyciu olejek przewyższył moje oczekiwania i zepchnął na drugi plan wszystkie zwykłe olejki, które do tej pory używałam do pielęgnacji twarzy.
Bardzo szybko się wchłania, jest lekki, delikatny, nie zapycha. Doskonale nawilża! Zastosowany po peelingu w połączeniu z kwasem hialuronowym sprawia, że moja skóra jest jędrna, gładka, jednolita, odżywiona i nawilżona = cudowna :) Olejek nakładam także delikatnie na skórę pod oczami. Jest bardzo wydajny. Używam go codziennie rano i wieczorem od 28 dni. Smaruję obficie buzię i dłonie – zużycie przedstawia się następująco:
Zostawiłam na butelce folię, aby nie brudziła etykiety, dlatego zdjęcie jest mało wyraźne :)

Kąpię się w oliwie z oliwek, więc moje ciało nie potrzebuje dodatkowego olejowania ;) Kilka razy użyłam go na włosy w połączeniu z Sesą Plus – mieszanka zdała egzamin błyszcząco :)

Moja aktualna pielęgnacja twarzy

Ranek

1. Przecieram dokładnie twarz wacikiem nasączonym hydrolatem z nasion słodkich migdałów;

2. Na wilgotną od hydrolatu buzię nakładam olejek Khadi z białą lilią;

3. Po 15 minutach ścieram nadmiar olejku chusteczką higieniczną i robię makijaż -> eyeliner + tusz do rzęs.
Wieczór

1. Zmywam makijaż i brud z całego dnia skróconą metodą OCM (najczęściej samą oliwą z oliwek), wycieram buzię;

2. Rozpylam na twarz hydrolat różany lub z nasion ze słodkich migdałów;

3. Na wilgotną od hydrolatu buzię nakładam półprodukt: kwas hialuronowy, mleczan sodu, elastynę, keratynę lub d-panthenol;

4. Na wilgotną od hydrolatu i półproduktu buzię nakładam olejek Khadi z białą lilią.

Raz na tydzień pielęgnuję twarz bardziej intensywnie, czyli przed wieczorną pielęgnacją wykonuję delikatny peeling kawowy.

Tworzę też proste, delikatne mgiełki do twarzy, które rozpylam na buzię przed nałożeniem olejku (łączę wtedy wieczorny pkt. 2 i 3). Zwykle pojemność takiej mgiełki wynosi maksymalnie 30 ml, aby wystarczyła na kilka dni zachowując świeżość.

Przykładowe receptury mgiełek
1. 20 ml hydrolatu + 5 ml soku z aloesu + 5 kropel d-panthenolu;
2. 20 ml hydrolatu + 5 kropel mleczanu sodu;
3. 20 ml hydrolatu + szczypta mocznika;
4. 20 ml hydrolatu + 5 kropel kwasu hialuronowego + 5 kropli elastyny.

Itd., itp. :)
Ważne jest dla mnie to, aby mgiełki były nawilżające, czyli uzupełniały działanie olejku na mojej suchej skórze.
O wiele lepiej sprawdza się w moim przypadku hydrolat migdałowy niż hydrolat różany.
Gdy skóra ma już dość olejowej pielęgnacji – wtedy sięgam po kremy, które wygrałam w konkursie u Italianki :) Przed wygraną w konkursie, jako uzupełnienie olejowania twarzy zakupiłam serię aloesową z Alterry, która poparzyła mi twarz :( Wróciłam do olejków z podkulonym ogonem, a potem z nieba spadła mi Italiana :)
Recenzja wyraża w 100% moją opinię i nie jest sponsorowana.

Testowała:

HairCare – Absolwentka renomowanej uczelni ekonomicznej. Pracuje i nie ma na nic czasu ;) Uważa, że długie, zdrowe i gładkie włosy to podstawa kobiecego piękna. Zwariowana. Zakochana z wzajemnością :) Ambitna. Wymagająca ;) Zakochana w ziołach i olejach. Wrażliwa. Kocha wszystkie zwierzęta, najbardziej koty. Od czerwca 2011 roku stosuje naturalne sposoby pielęgnacji włosów i ciała, którymi chciałaby się dzielić na łamach tego bloga. Nie jest sztuką dbać o zdrowe włosy, lecz ukazać jak doprowadza się je do porządku – to jest główny cel bloga BlondHairCare.blogspot.com :) Zapraszam!

Zobacz również:

  1. Wszystkie testy blogerek
  2. Baza blogerek i testerek – dołącz do nas!
  3. Kosmetyki, które testujemy obecnie