Kiedy dźwięk boli: mizofonia, czyli niewidzialne cierpienie codzienności

dodał: Marta Dudzińska
Wyobraźmy sobie, że dźwięk mlaskania przy stole, stukania długopisem czy szelest papieru wywołuje w nas nie irytację, ale gwałtowną falę złości, niepokoju, a nawet paniki. To nie kaprys ani nadwrażliwość – to może być mizofonia, coraz częściej opisywane zaburzenie, o którym jeszcze niewielu z nas słyszało. Choć dla większości ludzi codzienne odgłosy są neutralnym tłem życia, dla osób z mizofonią stają się prawdziwym źródłem cierpienia, prowadzącym do unikania spotkań i konfliktów w relacjach.
To fascynujące, a zarazem niepokojące zjawisko pokazuje, jak ogromną moc ma dźwięk i jak różnie może być przez nas odbierany. Warto więc przyjrzeć się bliżej, skąd bierze się ta niezwykła wrażliwość i jakie są możliwości jej łagodzenia – bowiem być może dotyczy kogoś bliżej, niż nam się wydaje.
Czym jest mizofonia i jak ją leczyć?
Mizofonia to stosunkowo mało znane, ale coraz częściej diagnozowane zaburzenie, które objawia się silną reakcją emocjonalną – najczęściej złością, lękiem lub obrzydzeniem – na określone dźwięki. Osoby z mizofonią nie reagują przesadnie, choć często są tak odbierane – ich układ nerwowy po prostu działa inaczej. Dźwięki takie jak mlaskanie, przeżuwanie, stukanie palcami, klikanie długopisem czy głośne oddychanie mogą wywoływać w nich intensywny stres, napięcie mięśni, a nawet ataki paniki. Mizofonia nie jest jedynie „drażliwością na hałas” – to realne zaburzenie percepcji dźwięków, które wpływa na codzienne funkcjonowanie, relacje społeczne i samopoczucie psychiczne.
Badacze wciąż analizują przyczyny tego zjawiska, jednak wiele wskazuje na to, że mizofonia wiąże się z nadwrażliwością w obrębie układu limbicznego i połączeń między ośrodkami emocji a korą słuchową mózgu. Innymi słowy, dźwięki, które większość osób ignoruje, u osoby z mizofonią wywołują reakcję „walcz albo uciekaj”. Często współistnieje ona z zaburzeniami lękowymi, ADHD lub nadwrażliwością sensoryczną.
Leczenie mizofonii wymaga indywidualnego podejścia. Najlepsze efekty daje terapia poznawczo-behawioralna (CBT), która pomaga zrozumieć i zmienić reakcje emocjonalne na dźwięki. Pomocne bywają też techniki relaksacyjne, trening uważności (mindfulness) oraz stopniowe oswajanie z bodźcami dźwiękowymi. W niektórych przypadkach stosuje się terapię dźwiękiem, tzw. sound therapy, która polega na wprowadzeniu neutralnych, przyjemnych dźwięków (np. szumu morza czy delikatnej muzyki), aby zredukować wrażliwość słuchową.
Choć mizofonii nie da się całkowicie „wyleczyć”, można nauczyć się z nią żyć w sposób spokojny i kontrolowany. Kluczowa jest świadomość własnych reakcji i szukanie metod, które pomagają się wyciszyć, od noszenia słuchawek redukujących hałas, po tworzenie spokojnej przestrzeni domowej. Warto też otaczać się ludźmi, którzy rozumieją problem i wspierają, zamiast oceniać.
Jak radzić sobie z mizofonią na co dzień?
Życie z mizofonią bywa wyzwaniem, zwłaszcza w świecie pełnym dźwięków, których nie da się uniknąć. Dlatego tak ważne jest stworzenie wokół siebie przestrzeni, w której czujemy się bezpiecznie i spokojnie. W domu pomocne może być włączenie tła dźwiękowego, delikatnej muzyki instrumentalnej, odgłosów natury lub białego szumu. Takie dźwięki „rozpraszają” te drażniące, łagodząc reakcję emocjonalną. Warto też zadbać o aranżację otoczenia: grubsze zasłony, dywany i miękkie tkaniny pomagają wytłumić hałas, tworząc przyjemną akustykę wnętrza.
W pracy czy miejscach publicznych dobrym rozwiązaniem są słuchawki z aktywną redukcją szumów (ANC). Możemy w nich słuchać spokojnej muzyki, podcastu lub po prostu korzystać z ciszy. Jeśli czujemy, że dźwięki wokół zaczynają nas przerastać, warto zrobić krótką przerwę, wyjść na chwilę na zewnątrz, odetchnąć i uspokoić oddech. Takie drobne gesty uczą nasze ciało, że ma kontrolę nad sytuacją, co zmniejsza napięcie.
Ogromne znaczenie ma też komunikacja z bliskimi. Często osoby z mizofonią wstydzą się swojej reakcji lub boją się, że zostaną źle zrozumiane. Tymczasem szczera rozmowa może zdziałać cuda. Warto wyjaśnić, że to nie kwestia złego humoru czy nadwrażliwości, ale realnego zaburzenia. Bliscy, którzy zrozumieją istotę mizofonii, z reguły starają się unikać drażniących dźwięków i wspierać w trudnych momentach.
W codziennym funkcjonowaniu niezwykle skuteczna okazuje się również praktyka uważności (mindfulness). Regularne ćwiczenia oddechowe, medytacja czy joga pomagają obniżać poziom stresu i napięcia, a także uczą nas dystansu do bodźców zewnętrznych. Dzięki temu z czasem reakcje na dźwięki stają się łagodniejsze.
Warto też pamiętać, że mizofonia nie definiuje nas w całości. To tylko jedna z naszych cech, z którą można nauczyć się żyć w harmonii. Otulając się spokojem, dbając o swoje zmysły i emocje, tworzymy przestrzeń, w której zamiast walki – pojawia się równowaga.