Z pewnością każda mama wie, że nie da się całkowicie zabronić dziecku dostępu do słodyczy. Co więcej, przekorna natura małego łakomczucha będzie kazała mu tym usilniej walczyć o każdy kawałek czekoladki, im bardziej rodzice zakazują spożywania jakichkolwiek łakoci.
Psycholodzy dziecięcy i pediatrzy są jednego zdania: całkowite odcięcie dziecka od słodyczy jest niemożliwe, ponieważ prędzej czy później maluch i tak się z nimi zetknie, a wtedy, zafascynowany nieznanym, urzekającym smakiem, nie będzie sobie w stanie odmówić jakiegokolwiek łakocia. Dlatego już od najmłodszych lat powinniśmy uczyć nasze dziecko wyważonego podejścia do słodkości, wśród których znajdują się te bardziej i mniej szkodliwe. Nasz maluch nie powinien zbyt często dostawać słodyczy, które długo zostają w buzi, narażając zęby na dłuższy kontakt z cukrem i żywiącymi się nim bakteriami: krówek – ciągutek, toffi, lizaków, landrynek itp. Warto pomyśleć też o mądrej ,,polityce” częstowania dziecka słodkościami. Można na przykład wyznaczyć jeden dzień, może być to np. niedziela, w którym dziecko będzie dostawać tyle słodyczy, ile tylko będzie chciało, w pozostałe dni tygodnia jednak jego dieta będzie zupełnie wolna od sztucznych cukrów. Należy pamiętać także, że częstowanie dziecka łakociami przed obiadem nie jest najlepszym pomysłem. Przeładowany słodyczami żołądek nie przyjmie już na pewno drugiego dania, nie mówiąc o smaku chociażby gotowanej marchewki, która po kilku czekoladowych ciastkach wcale nie będzie należała do łakomych, smakowitych kąsków. Jeśli jednak nasza pociecha zje przeznaczonego dla niej łakocia, przypilnujmy, aby zaraz potem umyła dokładnie zęby, lub, jeśli to niemożliwe, pożuła gumę bez cukru przeznaczona dla dzieci.
Najlepszym rozwiązaniem jest oczywiście kreatywne zastępowanie słodyczy ich naturalnymi odpowiednikami. Zamiast lodów możemy przygotować na przykład owocowy sorbet lub koktajl z dodatkiem jogurtu, a płatki kukurydziane z naturalnym miodem i suszonymi bakaliami świetne sprawdzą się jako popołudniowa przekąska, z powodzeniem zaspokajająca zapotrzebowanie malucha na ,,coś słodkiego”.
Wybierając słodycz dla naszej pociechy warto kierować się też względami praktycznymi. Gdy jest ciepło, nie dajemy dziecku ciastek oblanych czekoladą, nie częstujemy go także dużymi porcjami tortów, czy deserów, które prawdopodobnie i tak będą zjedzone, bez względu na to, czy szkrab ma jeszcze miejsce w żołądku, czy nie. Rozsądniej jest przyzwyczajać dziecko do malutkich porcji, które w zupełności wystarczą na niewielką przekąskę. Przykładem mogą być Rogaliki Artura, są odpowiedniej wielkości w sam raz na jeden lub dwa kęsy, w całości mieszczą się w małej rączce i co ważne są idealne do podziału między kolegami, bo w paczce znajduje się ich kilka. Rozpoczął się rok szkolny, więc mogą stać się one przekąską, która osłodzi maluchowi szkolny dzień. Kruchutkie ciasto nie stopi się w szkolnym plecaku, a jego delikatny smak w połączeniu z witaminowym sokiem owocowym może być przyjemną propozycją drugiego śniadania lub podwieczorku, którego nie odmówi sobie także rodzic, spragniony słodkiej chwili przerwy w codziennych obowiązkach.
www.liderartur.pl