Tarnów – co warto zwiedzić? Poradnik dla turysty!
To urokliwe miasto zaprasza na intrygujące lekcje historii i architektury (bez nudy!), na spotkanie z doskonałością renesansu, z bogactwem i fantazją magnackich rodów, z galicyjską wielokulturowością. Mieszkali tu Polacy, Żydzi, Romowie, Niemcy, Austriacy, Czesi, Ukraińcy, Włosi, Szkoci, Węgrzy. Dziś pozostały po nich pamiątki przeszłości, opowieści i znakomita kuchnia.
Perła renesansu
Wizytówką miasta jest rynek z odchodzącymi od niego uliczkami, wytyczonymi jeszcze w średniowieczu. Historycznie, elegancko, a na dodatek można poczuć włoską atmosferę. Porównanie na wyrost? Ależ skąd, wszak bogacące się miasto angażowało w jego rozbudowę włoskich artystów, a renesansowe trendy rodem z Florencji i Padwy szybko docierały do tarnowskich mecenasów sztuki. Malownicze, pastelowe kamieniczki z ciekawą polichromią i podcieniami wyglądają zjawiskowo. Wokół, w kawiarnianych ogródkach, kwitnie życie towarzyskie. „A niebo? Neapolitańskie” – można by dodać za Romanem Brandstaetterem, słynnym pisarzem, poetą i tłumaczem Biblii, urodzonym w Tarnowie. Także nocne niebo, rozświetlane blaskiem księżyca i lamp jest tu zjawiskowe…
Spacer po tarnowskiej starówce to bardzo przyjemne doświadczenie, a czas tu spędzony można by mierzyć wskazówkami ręcznie nakręcanego zegara ratuszowego – jednego z najstarszych tego typu w Europie. Ratusz z jego prawie 30-metrową wieżą i wspaniałą ceglaną ścianą attyki ozdobionej maszkaronami to prawdziwy majstersztyk architektury. Gotycką budowlę przebudował w stylu renesansowym Jan Maria Padavano, ten sam, który pracował na Wawelu, w katerze gnieźnieńskiej i katedrze poznańskiej. Prawdziwy mistrz.
Przez stulecia w ratuszowych komnatach radzono o najważniejszych sprawach miasta, tu także 30 października 1918 r. rada miejska podjęła historyczną uchwałę o podporządkowaniu się poleceniom rządu polskiego w Warszawie. Jeszcze tej samej nocy rozbrojono posterunki austriackie i Tarnów stał się pierwszym, po latach zaborów, miastem wolnej Polski. Tarnowianie mają się dziś czym chlubić.
Od 1931 r. we wnętrzach zabytkowego ratusza mieści się Muzeum Okręgowe ze zbiorami pochodzącymi w większości z kolekcji rodu Sanguszków. Czegóż tu nie ma?! Zabytkowa broń wprawia w zdumienie nie tylko znawców sztuki militarnej, a luksusowo ozdabiane oporządzenie jeździeckie zadziwia niejednego miłośnika gadżetów. Zaiste, fantazja naszych przodków i kunszt rękodzieła były przednie. Można się o tym przekonać w sali z porcelaną i szkłem, a także w Galerii Portretu Staropolskiego, gdzie wytworne kontusze i żupany, fryzury, tkaniny i fasony sukni tworzą istną rewię mody naszych przodków. Nie można przegapić portretu księżniczki Heleny Sanguszkówny – uważanej niegdyś za jedną z najpiękniejszych kobiet w Europie. Nieprzeciętną urodę odziedziczyła po swej słynnej matce – Izabelli Marii Lubomirskiej. Helenę nazywano boginią, o jej rękę zabiegali możni tego świata, ale ona nigdy nie wyszła za mąż, a jej jedyną miłością był… szwagier Adam Sapieha (miała z nim dwójkę dzieci). Jej grób znajduje się w rodzinnej kaplicy na Starym Cmentarzu w Tarnowie. To jedna z najstarszych polskich nekropolii, powstała wcześniej niż Powązki i Cmentarz Rakowicki.
Generał bliżej nieba
Historia Tarnowa jest ekscytująca, wiele w niej wątków bitewnych, patriotycznych, etnicznych, ale także obyczajowych. O tym wszystkim opowiada w arcyciekawy i nowoczesny sposób Muzeum Historii Tarnowa i Regionu, mieszczące się w dwóch odrestaurowanych XVI-wiecznych kamieniczkach na rynku. Nowe, świetnie zaaranżowane wystawy z interaktywnymi atrakcjami zapraszają na wędrówkę po dziejach Tarnowa. Jednym z najsłynniejszych jego mieszkańców był Jan Szczepanik – „polski Edison”, autor ponad 50 wynalazków i setki patentów, pionier kolorowej fotografii, telewizji i tkanin, wynalazca kamizelki kuloodpornej. W panteonie tarnowskich osobistości prym wiedzie Józef Bem – dowódca kilku bitew powstania listopadowego, uczestnik Wiosny Ludów, wódz powstania węgierskiego, działacz Wielkiej Emigracji, generał armii tureckiej. Muzeum przechowuje pamiątki po nim, ale najwięcej emocji wśród zwiedzających budzą kosmyki włosów i… kość palca generała.
W miejscu, w którym Józef Bem przyszedł na świat – jest dziś tablica pamiątkowa, na placu Węgierskim stoi pomnik generała ocieniony wierzbami, a w Parku Strzeleckim znajduje się jego mauzoleum i to jakie! Zaprojektował go sam Adolf Szyszko-Bohusz w formie wielce fantazyjnej jak na tamte czasy; pośrodku stawu wznoszą się – połączone łańcuchami z przetopionych armat – smukłe kolumny, których uwieńczeniem jest sarkofag z prochami generała. Można by rzec, że bohater trzech narodów spoczywa między niebem, wodą i ziemią.
Wokół katedry
Największą świątynią w mieście jest bazylika katedralna. Wiele w niej cennego wyposażenia, ale najznamienitsze są tu monumentalne i kunsztowne pomniki nagrobne członków rodów Tarnowskich i Ostrogskich. Jakże pięknie prezentuje się renesansowa rzeźba nagrobna Barbary z Tęczyńskich – pierwszej żony Jana Tarnowskiego, a i sam hetman wielki koronny wyrzeźbiony w marmurze na tle kotary zdaje się tylko drzemać w otoczeniu symbolicznych figur, kolumn, płyt alabastrowych, herbów i płaskorzeźb. Przyścienny pomnik, wysoki na prawie 14 m wygląda niezwykle okazale i gdyby nie rzeźba Chrystusa na szczycie, można by pomyśleć, że stoimy przed frontonem greckiej świątyni. Sześć lat po śmierci hetmana zmarł bezpotomnie jego syn, więc sarkofag Jana Krzysztofa umieszczono na pierwszej kondygnacji. Tak oto zakończyła się historia jednego z najznamienitszych polskich rodów, znanego w całej Europie, zasłużonego dla Tarnowa i kraju.
Wyjątkowy jest także teren wokół katedry; zakręcona uliczka z domami przylegającymi do murów miejskich wygląda jak sceneria do filmu, którego akcja toczy się w średniowieczu. Ozdobą tego czarownego zakątka jest 500-letni Dom Mikołajowskich, gdzie siedzibę ma najstarsze muzeum diecezjalne w Polsce.
Z drugiej strony świątyni wzrok przykuwa monumentalny pomnik Jana Pawła II oraz wmurowany do ściany duży krucyfiks. To o nim pisał w swych pamiętnikach Roman Brandstaetter. Żydowski chłopak wychowany w intelektualnej rodzinie, wnuk szanowanego Mordochaja – znawcy literatury judaistycznej – umiał patrzeć na otaczający go świat z wrodzoną wrażliwością. Dziecięce chwile spędzone pod katedralnym krzyżem i późniejsza podróż do Jerozolimy sprawiły, że pisarz przyjął chrzest i stał się jednym z najlepszych autorów katolickich.
Klarnet przy bimie
Przed wojną niemal połowę społeczności tarnowskiej stanowili Żydzi. Mieszkali tu od XV w., zajmowali się handlem, drobnym przemysłem, mieli warsztaty, wielu z nich stanowiło elitę intelektualną miasta. Rozwijały się szkoły, placówki kulturalne, kluby sportowe, wydawnictwa, jadłodajnie, a domy modlitw, synagogi i mykwy tętniły życiem religijnym. Wszystko to bezpowrotnie zniknęło podczas II wojny światowej. Niemcy utworzyli w Tarnowie getto, jego mieszkańców uśmiercali na miejscu, wywozili do obozów, rozstrzeliwali w pobliskim lesie Buczyna, na rynku i na cmentarzu żydowskim. Dziś ta tarnowska nekropolia, jedna z najstarszych i największych w południowej Polsce, wprawia w zadumę, urzeka nastrojem pochylonych macew i starych nagrobków, rozdziera serce na wspomnienie o tragicznie przerwanym życiu. Wielce wymowny jest tu pomnik w kształcie złamanej kolumny, ufundowany rok po wojnie przez tych, którzy ocaleli. Za materiał posłużył cudem ocalały fragment Nowej Synagogi, zniszczonej przez Niemców w 1939 r.
Najbardziej oryginalnym, niemal symbolicznym znakiem przeszłości żydowskiej Tarnowa jest bima (podium, na którym czyta się Torę i prowadzi modlitwy) z XVII-wiecznej synagogi. Pokaźna i barwna, wyrwana z architektoniczno – religijnego kontekstu wygląda nieco irracjonalnie i przez to wywołuje potężne wrażenie. Stanowi ona scenerię koncertów klezmerskich i uroczystości w ramach „Dni Żydów Galicyjskich”.
Piękna mieszanka
W Tarnowie sprawdza się powiedzenie „Polak, Węgier dwa bratanki…” za sprawą zasług gen. Bema, relacji handlowych z Budapesztem i działalności Norberta Lippoczy’ego – Węgra z urodzenia, Polaka z wyboru, znanego winiarza i społecznika. Warto odwiedzić skwer Petöfiego (adiunkt gen. Bema), by zobaczyć oryginalną Bramę Seklerską. Naprzeciwko pejzaż nieco z innej bajki: klasycystyczny dworek z bielonymi ścianami frontalnymi, a w nim Muzeum Etnograficzne z pierwszą w Europie stałą wystawą o historii i kulturze Romów (stroje, narzędzia, wozy). W lipcu miasto staje się jedną wielką sceną kolorową i tętniącą życiem za sprawą taboru, muzyki i cygańskich śpiewów.
Jakaż to niezwykła kakofonia dźwięków przenika Tarnów: zespoły klezmerskie, romskie, a także zapomniane utwory dawnych kompozytorów, odtwarzane podczas Festiwalu Muzyki Odnalezionej. A do tego jedyny w Polsce, zaklęty w brązie, grający kataryniarz na popularnym targowisku Burek.
Uciechy kulinarne
W Tarnowie można się rozsmakować i to dosłownie. Tutejsze lokale gastronomiczne kuszą znakomitą kuchnią i historycznymi wnętrzami. Stara Łaźnia (w autentycznym budynku byłej mykwy) może się pochwalić wyborną kuchnią żydowską (smakowite czulenty, gęsie pipki, pascha, aromatyczna kawa z cynamonem), Restauracja Różana w XIX-wiecznym dworku raczy swych gości tradycyjną kuchnią z lokalnych składników w nowoczesnym wydaniu (doskonałe ryby, różane latte, wina regionalne), zaś Tatrzańska serwuje przysmaki staropolskiej kuchni (w menu m. in. pierożki herbowe Leliwa i placki po cygańsku) oraz znakomite słodkości z cukierni, której tradycja sięga czasów przedwojennych.
A może gorąca czekolada na placu Sobieskiego w staroświeckim tramwaju? Jego replika stoi tu nieprzypadkowo, bo Tarnów jako jedno z trzech miast galicyjskich miał linię tramwajową. Wagony były wzorowane na lwowskich, kursowały od 1911 r. do 1942 r.
Gorące wspomnienia
Przy planowaniu wycieczki do Tarnowa warto pamiętać, że to Polski Biegun Ciepła – panuje tu najwyższa średnia temperatura, lato trwa najdłużej, a do rozgrzania świetnie nadają się lokalne produkty z tarniny: herbata i nalewka. Zdrowotne walory granatowych owoców i białych kwiatów dziko rosnących krzewów tarniny znane są już od stuleci. Zawierają bogactwo witamin, soli mineralnych i kwasów organicznych, mają więcej witaminy C niż cytryna. Warto więc nabyć takie właśnie pamiątki, by po powrocie do domu raczyć się ich smakiem i wspominać miasto, które – jak pisał kronikarz Jan Długosz – swą nazwę zawdzięcza właśnie krzakom tarniny, gęsto porastającym niegdyś górę św. Marcina. To w tym miejscu zaczyna się historia Tarnowa, bo tu kasztelan krakowski Spicymir herbu Leliwa zbudował zamek obronny, w 1331 r. otrzymał od Władysława Łokietka akt lokacyjny miasta. Dziś z ruin zamkowych roztacza się panorama Tarnowa, widać stąd nawet Beskidy.
Tekst: Alina Woźniak
Zdjęcia: autorka i It.Tarnów
Przydatne strony: http://www.it.tarnow.pl http://www.tarnow.travel