Wielkie zarazy ludzkości – Maciej Rosalak

15 października 2020, dodał: Redakcja
Artykuł zewnętrzny

Jak choroby i epidemie wpływały na dzieje cywilizacji. Niewidzialni wrogowie potrafią obalać imperia, dziesiątkować zwycięskie armie, odsyłać całe dynastie w mrok zapomnienia. Nie biorą jeńców. Mikroby, bakterie i wirusy. Hiszpańska grypa zabrała więcej istnień niż I Wojna Światowa, uważana za okrutną i krwawą. Wymiotła w niektórych regionach średniowiecznej Europy ponad 60 proc. populacji. Historia powszechna tłumaczy, że konkwistadorzy łatwo podbili Amerykę Południową, ponieważ dysponowali lepszym uzbrojeniem. Ale nie wspomina, że ospa, którą przynieśli, zabiła w połowie XVI stulecia 3,5 miliona Indian, niszcząc zaawansowaną cywilizację.

Dżuma – jak to możliwe, że tak szybko opanowała średniowieczny świat? Nic nie zapowiadało, że Czarna śmierć postawi cywilizację europejską na krawędzi zagłady, dlaczego jednak ominęła polskie ziemie i nie imała się haplogrupy R1A1, do której należą Polacy?
Jak trąd wpłynął na dzieje Ziemi Świętej? Czy islam pokonał krzyżowców dzięki niepozornym zarazkom trądu?
W lipcu 1518 r. Frau Troffea zaczęła tańczyć na jednej z ulic Strasburga. Po miesiącu na ulicach miasta tańczyło już około 400 osób. Niektóre z tych osób zmarły na atak serca, udar mózgu czy z wycieńczenia. Skąd się wzięła choreomania, najbardziej tajemnicza i nigdy niewyjaśniona epidemia świata?
Syfilis – kiła, zwana w Polsce „francuską chorobą”, a przez Rosjan „polską przypadłością”, siała spustoszenie w Europie w XV wieku. Czy znana z portretów wysoka łysina Elżbiety I to efekt leczenia kiły rtęcią?
Jak choroby wpływały na rozwój i upadek państw i narodów?
Malaria, grypa, tyfus – czy ludzkość może je wreszcie ostatecznie pokonać?
Bo pytanie nie brzmi, czy się kiedyś powtórzą, tylko – kiedy nastąpi ich śmiertelny powrót.

Fragment książki „Wielkie zarazy ludzkości”:
Rozdział III
DŻUMA, CZYLI „CZARNA ŚMIERĆ
Ta epidemia spowodowała największe ofiary i wyryła głęboki ślad w pamięci Europy
Miano „czarnej śmierci” zaraza ta otrzymała od zgorzeli – czarnych plam obumierających tkanek na ciele zakażonych nieszczęśników. Jej symbolem został we Francji „danse macabre”, a w Niemczech „Totentanz”, czyli polski „taniec śmierci”, do którego zagłada porywała każdego, niezależnie od stanu, płci i wieku. Już wtedy, gdy grasowała po świecie, zwano ją również „wielkim pomorem”. Miliony ludzi umierały i umierają z powodu innych epidemii. Ale straty ludzkie mierzone w proporcji do całej populacji nigdy nie były tak wysokie jak w połowie XIV stulecia. Tą zarazą była dżuma.
Żadna z epidemii, których doświadczyła łacińska Europa, nie odcisnęła tak ponurego i tak silnego piętna również na jej zbiorowej pamięci i kulturze. Zachowały się – na ogół na obrazach i malowidłach ściennych w kościołach i klasztorach – setki wyobrażeń tańca śmierci. Z kolei średniowieczne malowidło ze szwedzkiego kościoła w Täby, przedstawiające rycerza grającego w szachy ze śmiercią, jeszcze po upływie 600 lat zainspirowało Ingmara Bergmana do stworzenia jednego z najwybitniejszych dzieł kinematografii: „Siódmej pieczęci”. Od czasu, gdy jako kilkunastoletni chłopak oglądałem genialnego Maxa von Sydow w roli rycerza Antoniusa Blocka, głębiej chyba spojrzałem też na średniowiecze wypraw krzyżowych. A w niezwykle sugestywnym obrazie końcowej sceny, kiedy na czarnym horyzoncie ciemne sylwetki bohaterów wyginają się w „danse macabre” ciągnięte przez śmierć, dotąd widzę „wielki pomór” z XIV wieku.
Doświadczenie „czarnej śmierci” pozostawiło głębokie ślady także w gospodarce i strukturze społecznej zachodnioeuropejskich miast i wsi, przyspieszając upadek feudalizmu i nadejście renesansu. (…)
Zaraza przybyła, zaraziła, zabiła. Tak padło pół Europy.


Wydawnictwo Fronda