Anna H. Niemczynow: Tamta kobieta – wywiad z autorką
Kilka dni po premierze jednej z najlepszych powieści tej jesieni w imieniu Redakcji, Wydawnictwa FILIA oraz Anny H. Niemczynow serdecznie zapraszamy do poznania historii współczesnej kobiety podążającej za marzeniami i próbę odpowiedzi na pytanie: Ile jesteśmy w stanie poświęcić w imię ich realizacji? Zapraszamy też do przeczytania wywiadu z autorką książki „Tamta kobieta”.
Nie boi się Pani poruszać w swych książkach trudnych tematów. Czy pisanie jest dla Pani również sposobem na przepracowanie własnych życiowych problemów?
Pisanie jest dla mnie przede wszystkim sposobem na życie. To prawda, nie boję się poruszać trudnych tematów tak samo, jak nie boję się życia. Wszyscy wiemy o tym, że nie zawsze bywa ono kolorowe. Jednak nad moimi rozterkami wolę pochylić się w zaciszu swojego serca. W historiach, które opowiadam, staram się korzystać z własnego doświadczenia i dzielę się z Czytelnikami tym, czego sama się nauczyłam.
Bohaterki Pani powieści tworzą bardzo różnorodną grupę kobiet, czy zdradzi nam Pani, którą z nich darzy Pani szczególną sympatią lub szczególnie utożsamia się z jej filozofią życiową?
Nie mam jednej ulubionej bohaterki. Każda z nich jest mi szczególnie bliska, gdyż można powiedzieć, że to ja „powołuję ją do życia”. W pisaniu właśnie to jest piękne, że dzięki niemu mogę być, kim chcę i wcielać się w postaci, jakimi w realnym życiu raczej nigdy nie będę. Sądzę, że każda z moich bohaterek ma coś ze mnie. Niektóre mówią moimi słowami, inne mają moje myśli, jeszcze inne śnią moimi snami. Moją ulubioną postacią zawsze jest ta, nad którą się pochylam. Oddaję jej wtedy całe swoje serce i to jest niesamowite.
Gdyby mogła Pani wybierać, to które miejsce na ziemi byłoby dla Pani najbardziej odpowiednie?
Nie przywiązuję się do miejsc. Przywiązuję się do ludzi i to za Nimi jestem gotowa pójść na koniec świata. Tak sobie teraz myślę, że w moim życiu zawsze było tak, iż miejsce mojego pobytu wskazywała miłość. Za miłością do muzyki wyjechałam z Wolina (mojej rodzinnej miejscowości) do Stargardu Szczecińskiego. Później za miłością pojechałam do Kołobrzegu, następnie na jej skrzydłach przeprowadziłam się do Mierzyna k. Szczecina, a teraz mieszkam w Bawarii. Obiema rękami mogę podpisać się pod słowami: Dom jest tam, gdzie serce twoje.
Jaki jest Pani przepis na utrzymanie dobrego nastroju w smutne jesienne i zimowe dni?
Kocham każdą porę roku. Czy to wiosna, lato, jesień czy zima, każda ma w sobie niesamowite dary do odkrycia. Lubię patrzeć na to, jak jesienią świat układa się do snu, po to, by w trakcie zimy odpocząć i nabrać energii. Wiosną wszystko rozkwita, by latem żyć pełnią. To cudowny, nieprzerwany cykl natury. Odkąd wkroczyłam na ścieżkę świadomego życia i zaczęłam się uczyć siebie, zrozumiałam, że jedyne, co powinnam, to żyć w rytmie natury. To połączenie dało mi spokój. Wiem, że jesień i zima miną, i nie narzekam na nie, tylko cieszę się ich dobrodziejstwami. Jesienią wkładam kalosze i idę z całą rodziną na grzyby. Zima to czas ciepłych kapci, pysznej herbaty i świąt pachnących miłością. Przeżywanie każdej pory roku wzbudza we mnie ogromny entuzjazm. Nieprzerwanie od lat medytuję, ćwiczę jogę i prowadzę dziennik, w którym zapisuję wszystko, za co jestem wdzięczna. To trzyma mnie w pionie przez okrągły rok. My, ludzie, czasami niepotrzebnie na siebie naciskamy usiłując zrobić coś szybciej. To powoduje stres. Polecam wtedy spojrzeć w słońce i pomyśleć o tym, że ono wie, kiedy ma wzejść, a kiedy schować się za chmurę. Nie pozwala się popędzać. Weźmy z niego przykład.
Czy rola pisarki jest dla Pani dominującą rolą w życiu?
Przyznaję, że był moment, kiedy tak było. Podporządkowałam wszystko pisaniu i…pogubiłam się. A potem, niby przypadkiem, przeczytałam słowa „Niech odzyskanie siebie stanie się twoim największym priorytetem” (Robin Norwood). To one przypomniały mi o mojej hierarchii: Bóg, rodzina, praca. Kiedy Bóg jest na pierwszym miejscu, wszystko inne jest na właściwym.
Która z Pani licznych pasji jest na drugim miejscu, tuż za pasją do tworzenia literatury?
Uwielbiam gotować i po cichu marzę o tym, że kiedyś wydam własną książkę kucharską. Zadedykuję ją moim dzieciom. To będzie coś w stylu „Przepisy mamy”, albo „Nie ma jak u mamy?” Oj tak…kocham gotować. Bardzo.
Jakie książki lubi Pani sama czytać?
Takie, które mnie wzmacniają i po przeczytaniu których czuję, że coś nowego w sobie odkryłam, czegoś się nauczyłam, coś przemyślałam, poszłam naprzód albo zatrzymałam się na chwilę. Ostatnią książką, która wywarła na mnie ogromne wrażenie jest powieść „Słowik” autorstwa Kristin Hannah. Pamiętam, że jak przeczytałam ostatnie zdanie, popłynęły mi łzy i pomyślałam: „To było doskonałe”.
Czy ma już Pani pomysł na kolejną powieść?
Nie tyle mam, co nawet już zaczęłam pisać. Mogę nawet zdradzić tytuł: „Jeszcze w zielone gramy”. Będzie to historia o parze borykającej się z problemem poczęcia potomstwa. Głęboko wierzę, że powieść trafi do Czytelników wiosną przyszłego roku. Modlę się o to i oczywiście pracuję.
Jak wygląda Pani zwykły dzień? Czy ma Pani stałe pory, w których poświęca się pisaniu?
Obecnie przebywam w Kołobrzegu, gdzie plan dnia jest totalnie inny niż ten, kiedy przebywam w domu w Bawarii. Ale na szczęście czas wakacyjny dobiega końca. Od połowy września moje dzieci pójdą do szkoły i wszystko wróci do normy. Jestem wielką fanką rutyny i prostoty. Od poniedziałku do piątku wszystkie dni wyglądają u mnie tak samo. Pobudka między 5.00 a 5.20, poranna joga, modlitwa i medytacja. Potem śniadanie i wyprawienie dzieci do szkół, krótka lekcja języka niemieckiego i czas na pracę. Dwa razy w tygodniu zamiast ćwiczyć jogę, idę biegać. Po pracy robię wszystko to, co większość kobiet na świecie. Robię zakupy, gotuję, sprzątam. Późnym popołudniem lubię wyjść z psem na spacer i pochodzić po dolinie obok której mieszkam. Wieczorami czytam książki, uczę się nowych słówek, rozmawiam z dziećmi. Około 22 jestem już w łóżku. W weekendy zawozimy z mężem dziećmi do polskiej szkoły. Bardzo mi zależy na tym, by mówiły w naszym pięknym języku tak, jakby nigdy nie wyjechały z Polski. Prowadzę zwyczajne, proste i dobre życie.
Co podpowiedziałaby Pani innym kobietom, które same marzą o pisaniu?
Kilka miesięcy temu na pierwszej stronie mojego dziennika wdzięczności namalowałam piękne skrzydła. Dzięki nim, za każdym razem, kiedy otwieram dziennik, przypominam sobie, że nie mogę pozwolić, aby ktokolwiek mi je podciął. Kobietom, które marzą o pisaniu powiedziałabym: Pracuj, ufaj, bądź wierna sobie i nikomu nie pozwól na podcięcie skrzydeł twoich marzeń. Fruń z ufnością do celu i nie poddawaj się.
Wiemy, że Pani asystentką jest Księżniczka Leia. Którą jej cechę ceni Pani najbardziej?
Lejuniunia, bo tak na nią mówię (śmiech) Jest najwspanialszym psem pod słońcem. Uczę się od niej odpuszczania. Kiedy to ja, którąś z kolei godzinę poświęcam pracy, ona leży zrelaksowana i niczym się nie przejmuje. Bywa, że gdy jestem już bardzo zmęczona i spojrzę na nią, przypominam sobie, że jutro też jest dzień, a ja nie jestem robotem, lecz tylko człowiekiem.
Jakie jest najważniejsze przesłanie Pani twórczości, które chciałaby Pani przekazać naszym czytelniczkom?
Każda moja powieść niesie za sobą inne przesłanie. Lecz to, co je łączy, to ponadczasowe wartości, takie jak wiara, prawdomówność, pokora, pracowitość, umiejętność przyznania się do błędu. Wymieniłam w przypadkowej kolejności. Ja po prostu wiem, że życie w zgodzie z nimi daje poczucie spokoju. A czyż nie o nim większość z nas marzy?
Pięknie dziękujemy za rozmowę ;)
Do gabinetu dr Romy Jasińskiej przychodzi mężczyzna z małą dziewczynką. W pięknej pani doktor rozpoznaje kobietę, której szukał przez wiele lat. Dlaczego lekarce tak bardzo zależało na tym, aby nie zostać odnalezioną? Co ukrywa i co łączy ją z przybyłym? Jaką rolę w tej tajemniczej historii odegrała
tamta kobieta?
Anna H. Niemczynow ponownie udowadnia, że nie wszystko musi być takie, na jakie wygląda, a pozory potrafią mylić. Z wyczuciem kreśli obraz współczesnej kobiety podążającej za marzeniami. Ile jesteśmy w stanie poświęcić w imię ich realizacji i czy to, co zwiemy sukcesem, daje gwarancję szczęścia?
Ta powieść na długo pozostaje w pamięci.